Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krystyna Kasperczyk: Ludzie bardzo mi pomogli w życiu

Krystyna Kościewicz
archiwum
- Ojciec miał piękne gospodarstwo. Rodzice byli bogaci, marzyli, żeby córka została na gospodarstwie - mówi Krystyna Kasperczyk, biegaczka z Hajnówki, rekordzistka świata.

Pamięta pani nauczyciela w-f Witolda Łapińskiego?

Krystyna Kasperczyk (z domu Hryniewicka): Byłam słaba z matematyki. To trener za mnie zdawał egzaminy. Ale to on odkrył we mnie talent do biegania. Przecież ja nie uprawiałam sportu. Miał z nami SKS i z nami biegał. I tak się zaczęło. Później mistrzostwa Białegostoku, wygrałam tam 300 czy 400 m. Zobaczyli, że jestem dobra, od razu mnie do kadry zapisali. Dondziło był wtedy trenerem kadry. W 1967 r. pierwszy raz wystartowałam w reprezentacji na zawodach Polska - NRD - Związek Radziecki. Wygrałam z Rosjanką. W międzyczasie kończyłam studium nauczycielskie w Ełku i zaraz, jak w 1968 wróciłam do Białegostoku, Skra Warszawa mnie kupiła i zaczęła się moja przepiękna przygoda ze sportem. Przez 13 lat startowałam w reprezentacji Polski. Ustanowiłam dwa rekordy świata na 400 m przez płotki, mam parę medali z mistrzostw Europy. W 1974 r. na mistrzostwach Europy w Rzymie zostałam miss obiektywu. Super. To też jest sukces dla kobiety, prawda?

Oczywiście. Dziś mogłaby pani także wystartować w jakimś castingu.

- Dziękuję. Może to dlatego, że udało mi się w życiu: jestem z mężem 41 lat, mam dwóch wspaniałych, wykształconych synów. Jeden urodził się w Warszawie, a drugi w Chicago. Zresztą od 28 lat mieszkam w Chicago. Teraz przyjechałam do Warszawy.

To znaczy, że pani już nie mieszka na stałe w Chicago?

- Przyjechałam na 11 miesięcy. Pojadę w listopadzie. Grudzień, styczeń będę w Chicago, żeby z dziećmi spędzić święta, chwilę z nimi pobyć. Zapisałam się do Uniwersytetu Trzeciego Wieku, chodzę na masaże. Po prostu dbam o siebie.

Urodziła się pani w Kętrzynie. Jak pani trafiła do Hajnówki?

- Ojciec miał piękne gospodarstwo. Rodzice byli bogaci, marzyli, żeby córka została na gospodarstwie. Zdawałam do Augustowa, do Liceum Ogólnokształcącego. Zdałam egzamin, ale z braku miejsc mnie nie przyjęli. A tutaj, w Hajnówce, moja ciocia, Maria Rutkowska uczyła geografii. Powiedziała: "Przyjeżdżaj, bo szkoda roku". Przyjechałam nikogo tutaj nie znając. No i pokochałam Hajnówkę. Mam tu mnóstwo przyjaciół. Z Krysią Milczarek siedziałam w ławce, nasza przyjaźń trwa już blisko 50 lat.

Czyli to czysty przypadek, że jest pani z nami.

- I przypadek zdecydował, że stałam się słynną sportsmenką. Ale to zasługa ludzi, którzy mi pomogli: Witolda Łapińskiego, potem Zbigniewa Dondziły i Andrzeja Siennickiego. To najwspanialsi trenerzy.

Trzeba przyznać, że rozsławiała pani Hajnówkę.

- Ale to nie tylko ja jedna. Dużo sław sportowych jest z Hajnówki. Przecież mam książkę o naszym liceum. Tam można znaleźć wielu ludzi sukcesu.

Startowała m.in. z Ireną Szewińską...

- Ale też Komarem (słynny miotacz), Ślusarskim (tyczkarz). A tutaj jest Jerzy Kuczko, który jeździł z Szurkowskim, Szozdą, Czesławem Langem.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny