Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Królowi opowiadałem o dżdżownicach...

Marta Chmielińska
Włodzimierz Cimoszewicz - polityk, prawnik, dyplomata.
Włodzimierz Cimoszewicz - polityk, prawnik, dyplomata.
O sobie opowiada Włodzimierz Cimoszewicz

Minister sprawiedliwości od 26 października 1993 do 1 marca 1995, prezes Rady Ministrów od 7 lutego 1996 do 31 października 1997 i trzykrotny minister spraw zagranicznych od 31 października 2001 do 4 stycznia 2005. Marszałek Sejmu RP od 5 stycznia 2005 roku do 19 października 2005. Od roku 2006 wykładowca na Uniwersytecie w Białymstoku , gdzie jest kierownikiem Ośrodka Polityki Zagranicznej na Wydziale Prawa. Jest kawalerem Orderu Zasługi Republiki Francuskiej i Orderu Zasługi Republiki Greckiej. Żona Barbara, dwoje dzieci: córka Małgorzata Natasza Cimoszewicz- Harlan i syn Tomasz.

Historia, którą pamiętam...

Opowiem jedną z wielu. Będzie o królu i dżdżownicach. Zaskakujące? Ale prawdziwe. Było to w 1996 roku. W lutym zostałem premierem, a w kwietniu składałem wizyty oficjalne w Indonezji, Tajlandii i Malezji. Wszystkie były bardzo uroczyste, ważne - zwłaszcza dla naszej gospodarki i niezwykle barwne. Były też kłopoty. W Jakarcie mimo wspaniałej gościnności, większość towarzyszącej mi delegacji nabawiła się problemów żołądkowych. Ja niestety też. Dostaliśmy wysokiej gorączki. W Bangkoku temperatura mojego ciała i powietrza wyrównały się. Mniej więcej na poziomie 39  st. C. Uroczyste powitanie połączone z paradą wojskową było torturą. W czasie oficjalnych rozmów z premierem Tajlandii musiałem wyglądać dość niezwykle, ponieważ czułem się jak w saunie. Program biegł, ja często też i tak dotrwałem do wieczora. Wtedy to miała się odbyć audiencja u króla Bumibola. Przyjęcie kurtuazyjne, w towarzystwie żony, planowane na 30 minut.

Król Bumibol jest najdłużej panującym obecnie monarchą na świecie. Jest na tronie ok.60 lat i zbliża się pod tym względem do rekordu królowej Wiktorii i Franciszka Józefa. Król jest rzeczywiście niezwykłym człowiekiem, nie tylko z urodzenia. Znakomicie wykształcony, mądry i bardzo zaangażowany w rozwój swojego kraju. Temu była poświęcona rozmowa. Mówił głównie on. Opowiadał jak uczy wieśniaków nowoczesnej gospodarki, jak daje im później ziemię itd. Podczas audiencji król przyznał się do pewnego kłopotu. Stwierdził, że nie wie, jak rozwiązać problem licznych odpadów organicznych w gęsto zamieszkanych okolicach. Z czasów, gdy prowadziłem swoje gospodarstwo rolne wiedziałem, że nie ma niczego lepszego, niż czerwone dżdżownice kalifornijskie. Zapytałem więc, czy Królewski Majestat słyszał o tym. Nie słyszał i chciał usłyszeć. Czas jednak dobiegał końca. Szef protokołu, poruszając się przed królem na kolanach, dawał rozpaczliwe znaki, że trzeba kończyć. Ale, oczywiście, decydował król. Mnie w to graj. Mogłem o dżdżownicach opowiadać godzinami. I rzeczywiście zajęło to nam kolejną godzinę. Nie odczuwałem gorączki i świetnie się bawiliśmy. Obiecałem królowi przysłanie literatury i dzięki pomocy Akademii Rolniczej słowa dotrzymałem. Jak z tego wynika, w dyplomacji nigdy nie wiesz, jaka wiedza może się przydać.

Ulubiony film...

Trudno się zdecydować. Od ponad 40-tu lat interesuję się kinem. Obejrzałem więc pewnie tysiące filmów. Niektóre wielokrotnie i z przyjemnością, ale żadnego z nich nie wyróżniłbym jako tego jednego, ulubionego. Jeśli jednak muszę wybrać, to wskazałbym na "Pianistę" Polańskiego. Wyjątkowo mądry, ważny i uczciwy. Oglądając go miałem tylko jedno zastrzeżenie. W końcowej części jest scena, w której bohater idzie wśród ruin warszawskiego getta. Obraz był oczywiście animacją komputerową, bo skąd dzisiaj wziąć takie gruzowisko? Otóż jako mały chłopak wychowywałem się w Warszawie dokładnie w tym miejscu. Przy Chłodnej, która rozdzielała getto na dwie części. Pamiętam to znakomicie z połowy lat 50-tych, gdyż ruiny były wciąż nietknięte. Wyglądały inaczej niż w filmie.

Ulubiona książka...

Tu sprawa jest jasna. "Mistrz i Małgorzata" Bułhakowa. Pierwszy raz czytałem w czasie najtrudniejszej sesji egzaminacyjnej na prawie. Do północy wkuwałem do egzaminów, potem czytałem Bułhakowa. To, oczywiście, bardzo dobry pisarz, ale przy tworzeniu tej książki wspiął się na wyżyny geniuszu. Kiedyś w Kijowie znalazłem chwilę czasu, żeby wpaść do jego muzeum urządzonego w jego mieszkaniu. Tym samym, w którym rozgrywała się akcja "Białej Gwardii". Wszystko oczywiście mniejsze i skromniejsze, niż w wyobraźni.

Muzyka, którą lubię...

Lubię muzykę. Prawie każdą. Którą bardziej? To zależy od nastroju, a wachlarz jest szeroki. Lubię tzw. muzykę poważną, zwłaszcza Mozarta, Haendla i Chopina. Lubię rockową z lat 60-tych i 70-tych. Miała wtedy miejsce prawdziwa eksplozja talentu wielu muzyków. Niepowtarzalnym fenomenem był Bob Dylan. Lubię cygańskie i rosyjskie romanse. Wreszcie, ku zgorszeniu wielu moich amerykańskich znajomych, lubię country. W środowiskach inteligenckich, akademickich traktuje się ją tam tak, jak u nas disco-polo.

Ulubiona potrawa...

Jeżdżąc po świecie jadłem prawie wszystko i na ogół smakowało mi. Bardzo lubię niektóre rodzaje kuchni chińskiej. Z wielu bardzo dobrych restauracji wyróżniłbym dwie: jedną w starej stolicy Chin Xian, znaną z nieskończonej liczby różnych pierożków na parze i drugą w Ottawie, w Kanadzie. Lubię kuchnię grecką i włoską. Oczywiście wszystko, co wyciągną z morza. To chyba mógłbym jeść bez końca. Raz do roku lubię zjeść prawdziwy amerykański steak. Ale najbardziej lubię kuchnię mojej żony. Pod warunkiem, że akurat chciało jej się coś ugotować.
Mój największy nałóg...

Myślenie. Jak wielu nałogowców, chciałbym z tym zerwać i nie potrafię.

Moja największa wada...

Pedantyzm

Moja największa zaleta...

Pedantyzm.

Najchętniej wydaję pieniądze na...

Książki, komputery, sprzęt fotograficzny, narzędzia do majsterkowania i podróże.

Gdy byłem mały chciałem być...

Lekarzem, później architektem, później dziennikarzem, wreszcie prawnikiem. Ale w końcu uznałem, że najlepiej być rolnikiem.

Znak zodiaku...

Panna.

Moje motto...

Dawny prezydent USA Jimmy Carter napisał kiedyś książeczkę " Why not the best?", co można tłumaczyć dwojako: albo - dlaczego nie najlepiej? (coś robić), albo - dlaczego nie najlepszy (-m być)? Myśl jest prosta. Każdy ma szansę. Może być najlepszym lub robić coś najlepiej. Trzeba chcieć i pracować - nad sobą , nad projektem itd. Osiągnięcie tego daje satysfakcję, sprawia, że życie staje się ciekawsze i bardziej wartościowe. Błędem popełnianym przez wielu ludzi jest to, że kończą na marzeniach. Nie robią nic, żeby je spełnić. Co najwyżej gadają o tym. A to oczywiście za mało.

Nie wierzę w...

W to, co jest w jakikolwiek sposób narzucane. Próba zmuszenia mnie do przyjęcia czegoś na wiarę, bez dowodu, bez argumentów wywołuje odwrotny skutek. Jako ludzie jesteśmy wyposażeni w chwili urodzenia we wspaniały instrument, jakim jest mózg. Bardzo wielu z nas nie zdaje sobie nawet sprawy, że posiadają coś, czego nie można kupić za żadne pieniądze. I nie korzystają z tego.

Najważniejszy dzień w moim życiu...

Pewnie dzień, w którym się urodziłem, czyli 13 września 1950 roku. Gdyby nie ten dzień, to nie byłoby innych.

Największy wynalazek ludzkości ...

Moim zdaniem są dwa takie wynalazki. Pierwszy miał miejsce dziesiątki tysięcy lat temu, gdy któryś z naszych przodków walnął jednym kamieniem w drugi, rozłupał go i niejasno coś przeczuwając, wykorzystał ostrą krawędź jako narzędzie. Później było z górki. Drugi jest bardzo współczesny. To Internet. Cudo komunikacji, cudo upowszechniania wiedzy, ułatwiające kontakty między ludźmi. Ale tak jak było to z tym pierwszym rozłupanym kamieniem, który mógł służyć do ćwiartowania mamuta albo do zabicia współplemieńca w trakcie kłótni o smakowitą polędwicę, tak i Internet może być narzędziem służącym do przestępstw, uzależniającym ludzi, odcinającym ich od realnego świata. Wynalazki mają z reguły wieloraką naturę. Co i jak zostanie wykorzystane, zależy od człowieka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny