Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kresy i Kresowiacy mają coraz mniej miejsca w mediach

Adam Czesław Dobroński [email protected]
Stanisław Bohusz Siestrzeńcewicz. Targ świąteczny.
Stanisław Bohusz Siestrzeńcewicz. Targ świąteczny. Tygodnik Ilustrowany, 1903 r.
Dziś będzie oczywiście także o historii, ale z odwołaniem się do wieków i milionów rodaków. Z domieszką prowokacji i zachętą do dyskusji.

Refleksja pojubileuszowa. Skończyliśmy świętowanie dziesiątej rocznicy wstąpienia do Unii Europejskiej. Było hucznie i radośnie, przy tej okazji okazało się, że prawie 90 proc. obywateli RP jest zadowolonych z przynależności i pod tym względem przodujemy we wspólnocie. Eurosceptycy jakby się zagubili. Czy przekonali się do idei zjednoczonej Europy i arcystołecznej Brukseli? Wątpię, raczej policzyli zyski i przymilkli. Odzyskają głos, jak trzeba gdzie więcej wkładać do wspólnej kasy, a mniej z niej brać, bo kolejka chętnych po bonusy jest długa?
A może przycichli i dlatego, by nie narazić się nowemu świętemu? Dziwiłem się, że piszący i mówiący o wspaniałym życiu i wciąż trudnych do ocenienia owocach pasterzowania Jana Pawła II zapominali, jak bardzo polski Papież przyczynił się do przyzwoitego wyniku referendum w sprawie przystąpienia Polski do Unii.

I wątek trzeci, czyli Podlasie a zjednoczona Europa. Na pewno przez te 10 lat region nasz wypiękniał, czego dowodem i sam Białystok. Na pewno rozpoczęły się nowe procesy, przemiany materialne i świadomościowe, których efekty będą mogli ocenić nasze dzieci, a może lepiej wnuki. Nie lekceważyłbym jednak symbolów ze znakiem zapytania, jeden z nich to Natura 2000 i odwlekane inwestycje, a tym obwodnice i lotnisko.

Kresy

Pisane z małej litery, to po prostu tereny najdalej wysunięte, pograniczne i takim jest obecnie województwo podlaskie. Pisane natomiast z dużej litery, to wielka i wieloczłonowa kraina Rzeczypospolitej Obojga Narodów (Korony i Wielkiego Księstwa Litewskiego), obszarowo większa od ziem piastowskich. To historia i legenda. Marszałek Piłsudski mawiał, że Polska jest jak obarzanek, samo dobro to obrzeża, w środku dziura. Inni dodawali, że na Kresach "bohatyry" rodzili się na kamieniach, tu Wschód bratał się z Zachodem i powstawały oryginalne wartości kulturowe. Narody i narodowości, religie i schizmy, boska natura. Kresofobi (tylko realiści?) dodają, że to przede wszystkim: bieda, wieczne konflikty, wojny, beznadzieja.

Sam termin Kresy zrodził się w odniesieniu do części ziem dawnej Rusi Kijowskiej, Dzikich Pól (hen pod Krym), a po powstaniu (rebelii?) Bohdana Chmielnickiego okrojonych do tzw. Małopolski Wschodniej (Lodomerii) z Podolem i Wołyniem. Kresy północno-wschodnie, to zrazu Smoleńszczyzna, zaś od I połowy XVII w. Wileńszczyzna, Polesie, Mińszczyzna. W II Rzeczypospolitej już bez Mińska Białoruskiego, ale nadal z Grodnem i Wołkowyskiem, które to miasta i powiaty wchodziły w skład ówczesnego województwa białostockiego.

Nie mam miejsca na długi wywód, Kresy trzeba oceniać w ramach wielkich epok: rosły w siłę i fascynowały nim nie stały się celem okrutnych najazdów tatarskich i moskiewskich, a miejscowe jaśnie państwo nie zamieniło się w butnych eksploratorów. Zaborcze władze carskie potraktowały najpierw Kresy jak tereny kolonialne (do złupienia), a od lat trzydziestych XIX w. (z większą siłą po 1863-1864 r.) wzięły się za bezwzględną rusyfikację, mieszając perfidnie w kotle narodowościowo-wyznaniowym. Skutki tego widać i dziś. Ciężkie błędy popełniły również władze II Rzeczypospolitej, które po prostu nie zdołały wypracować racjonalnej polityki w swoich województwach wschodnich (wileńskie, nowogródzkie, poleskie, wołyńskie, tarnopolskie, stanisławowskie, częściowo i lwowskie).

Kresowiacy

Wspomnieć chcę tych męczenników, co przetrwali wręcz cudownie w granicach przedwojennych ZSRR, co żyją obecnie w państwach sąsiadujących od wschodu z III RP i co skorzystali z tzw. repatriacji, nie będąc repatriantami. Wilniuki mówili o nich, że złe to ptaki, co opuszczają własne gniazdo, ale niektórzy postąpili tak, by ratować życie. W Polsce starano się ich wysłać na tzw. Ziemie Odzyskane, gdzie czuli się jak na księżycu, ale wielu osiadło przy rodzinach na "starych" ziemiach polskich. Dzięki temu i Białystok puszył się jako miasto kresowe, a wraz z powiewami wolności powstało Towarzystwo Przyjaciół Grodna i Wilna, ukazuje się do dziś "Goniec Kresowy" (pozdrawiam red. A. Miśkiewicza). Odchodzą jednak do wieczności - i swej Panienki z Ostrej Bramy - z pewnością z niedosytem, bo ich dzieci i wnuki wyjeżdżają w przeciwnym kierunku, nie na wschód a na zachód. Białystok chce mieć wielkie Muzeum Pamięci Sybiru, ale i nie Kresów.

Zadzwoniła rodaczka z Londynu z pytaniem, gdzie i komu przekazać pozostałość sum zbieranych na Polski Uniwersytet w Wilnie? Opowiedziałem o Wydziale Uniwersytetu w Białymstoku w mieście nad Wilią, jego rozwoju i sukcesach. Rozmowa była milutka do czasu, gdym powiedział, że Wydział ma uregulowane stosunki z władzami litewskimi, studenci mogą otrzymywać stypendia etc. Zdrada?

Nasza wiedza o rodakach na Litwie zawęziła się do spraw szkolnych i pisowni nazw oraz nazwisk, co oczywiście ważne, ale mało kto wie, że Polacy sięgnęli po udział we władzy. Nasza wiedza o rodakach na Białorusi zawęziła się do Grodna i tamtejszych twórców, zalewają nas wieści z Ukrainy, ale wynika z nich, że tam w ogóle nie ma Polaków.
Józef misyjny

Właściwie to Józek, kolega z dawnych lat. Józef Wierzba rozpoczął pracę w białostockim ośrodku TVP 24 lutego 1997 r., tydzień po uruchomieniu emisji. To był czas rozruchu, ale i kreacji, grzały się mózgi i pośpiesznie biły serca. Józek został wydawcą regionalnego dziennika "Obiektyw", potem i programów o mniejszościach narodowych. Przypadek sprawił, że w kwietniu tamtego roku pojechał z białostockim Stowarzyszeniem "Rubież" - i z darami - do Szereszewa koło Prużany na Białorusi. Łyknął bakcyla kresowego, w kwietniu 1999 r. zaczął prowadzić nowy program "Łączy nas Polska". Nadawano go co tydzień, wkrótce powtarzano również w TVP Polonia i w wielu ośrodkach regionalnych. Szacowano, że naszych rodaków w Estonii jest od 3 do 5 tys., na Łotwie około 60 tys. i na Litwie prawie ćwierć miliona. Według oficjalnych spisów w Rosji mieszkało 73 tys. Polaków, na Ukrainie 150 tys. i na Białorusi 300 tys. Oczywiście, że te liczby budzą emocje i spory, może zgódźmy się na "prawie milion" Polaków i Polonusów na terenach byłego ZSRR. Głównie Polaków, czyli tych, co nie opuścili swych stron rodzinnych i ojcowizny, a stali się ofiarami Jałty i zmiany granicy.

Józek wraz z ekipą pielgrzymował, nawiązywał znajomości, słuchał i dociekał, potem montował. I cieszył się, że narasta więź serdeczna między Polakami ze Wschodu i Macierzą, ci pierwsi mogli się "policzyć" i przyznać do jednej rodziny, a my w RP i Polacy na Zachodzie przecieraliśmy ze zdumieniem oczy, że są tak aktywni. Tak trwało i trwało aż do emerytury Józefa Wierzby i kryzysu telewizji regionalnej. Ostały się (okrojone) programy o mniejszościach w Polsce, wypadła perełka "Łączy nas Polska". Na osłodę Józek dostał nagrodę Rady Programowej TVP Białystok. Należała mu się nu bez żadnych wątpliwości, a ja mam małą satysfakcję, że zgłosiłem tę kandydaturę.

Niestety, misja się skończyła. No, może nie zupełnie, ale żal tego programu, żal i Redaktora.

Co dalej?

Zabawię się w lekarza, a może raczej w znachora. Człowiek ma dwa płuca i dopóki oba zdrowe, to może zdobywać się na duży wysiłek. Białystok (i region) też miał dwa płuca, wschodnie i zachodnie. Kiedy był najsilniejszym ośrodkiem pomiędzy Moskwą i Petersburgiem a Warszawą i Łodzią. Nawet między Syberią i Paryżem, więc u nas zbudowano hotel Ritz dla prowadzenia wielkich interesów między Zachodem i Wschodem. Jak miał owe dwa płuca, to nawet obca władza nie mogła zahamować rozwoju "Manchesteru Północy". Po 1918/1919 r. płuco wschodnie dotkliwie okaleczono, a po 1944/1945 niemal w ogóle je odcięto w imię rzekomej przyjaźni (drużby). Po 2004 r. dokończono tej operacji i dziś mamy granicę boleśnie nowoczesną. Tak stajemy się zielonym zaściankiem zjednoczonej Europy. Można sobie powzdychać o pożytkach i fenomenie (legendzie) Kresów, ich miejsce zajęła ściana wschodnia, więc nie ma się czemu dziwić, że w takim rejonie niepotrzebne jest lotnisko, a pociąg do Grodna można zaliczyć do reliktów dawnej epoki.

Niewypowiedziana wojna na Ukrainie, reakcja Moskwy i cisza w Mińsku na mój gust zwiastują pogłębienie tego trendu. Obym się mylił. A Kresowiaków zapraszam na łamy kramikowe.

Czytaj e-wydanie »

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny