Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krasnowieś: Stodoły podpalał pasierb

Janusz Bakunowicz [email protected] 0 85 730 34 90
Przybudówka była kolejnym obiektem, pod który podpalacz podłożył ogień
Przybudówka była kolejnym obiektem, pod który podpalacz podłożył ogień
W okresie trzech miesięcy w gospodarstwie Podgórskich wybuchło aż pięć pożarów. Podpalacz mieszkał pod jednym dachem z ofiarami pożarów.

Pierwsza stodoła spłonęła 30 czerwca tego roku, ale nie była to stodoła Podgórskich. Spłonęła stodoła u ich sąsiada, tuż za płotem. Policja sprawę potraktowała jako nieszczęśliwy wypadek. Wówczas nikt nie zdawał sobie sprawy, że ogień mogła podłożyć ręka ludzka. Nie zdawali sobie sprawy również mieszkańcy wsi, że pożar mógł wzniecić człowiek.

O sprawie zaczęło być głośno na początku lipca, kiedy to spłonęła pierwsza stodoła Józefa Podgórskiego. Ale to nie koniec tragedii, jakie miały miejsce na posesji Podgórskich. Na kolejne pożary nie trzeba było długo czekać. W ciągu bardzo krótkiego okresu czasu u Podgórskich spłonęły trzy stodoły i siano w belach składowane na klepisku jednej ze spalonych stodół.

Policja nie miała wątpliwości, że we wsi szaleje podpalacz. Potwierdził to biegły w sprawach pożarnictwa. Pożary nie mogły być kwestią nieszczęśliwego wypadku. Pozostawała jedynie kwestia, kto mógł podkładać ogień. Państwo Podgórscy nie mieli we wsi wrogów, nie żyli z nikim w konflikcie. Nikogo nie podejrzewali o ten niecny czyn, bo by podejrzewać, trzeba mieć jakiekolwiek podstawy. A o takowe trudno było się pokusić.

Swoje by podpalał?

W minioną środę do listy budynków strawionych przez żywioł doszła przybudówka, w której składowane były drzewka na opał, sprasowana słoma w kostkach, stał inwentarz.
- W tej przybudówce gospodarz trzymał również rzeczy, które dało się uratować z poprzednich pożarów - wyjaśnia mł. bryg. Jan Szkoda, rzecznik prasowy bielskich strażaków. - To wszystko spłonęło. Z pożaru udało się uratować jedynie świnie.
W miniony piątek we wsi już wiedziano, na kogo spadły pierwsze podejrzenia. Zaraz po pożarze został aresztowany pasierb właściciela gospodarstwa.

- To nie on - mówi siostra podejrzanego. - Ludzie różne rzeczy wymyślają.
- Policja musiała znaleźć sprawcę, więc znalazła. Padło na mego syna - mówi Zuzanna Podgórska, matka chłopca. - Przecież on w momencie, kiedy wybuchł pożar był ze mną. Pomagał dawać świniom. A jak zobaczyliśmy dym, to pomagał nawet świnie wyprowadzać. Jak paliło się wcześniej, to też był przy nas albo gdzieś poza wsią. Nie, to na pewno nie on. Nie wierzę w to.
Rodzina ma o nim jak najlepsze zdanie. Pracowity, posłuszny, niekonfliktowy. Bardzo dobry chłopak.

Zastraszył sąsiadkę

- Jaki byłby sens podpaleń, jeżeli ja chciałem gospodarstwo na niego przepisać - mówi Józef Podgórski, ojczym chłopca. - Pracował jak wół, o gospodarstwo dbał. Jaki byłby sens je podpalać? Przecież wiedział, że to wszystko z czasem będzie jego. Czyżby nie zdawał sobie sprawy z tego, że swoje podpala? Przecież to mija się z logiką
Chłopak został zatrzymany jeszcze w dniu pożaru. Zagroził sąsiadce. Powiedział jej wprost, że ją też spali.

- Sąsiadka miała podstawy do obaw i zgłosiła to policji - mówi podinsp. Jan Surel, rzecznik prasowy bielskiej policji. - Na drugi dzień przyznał się do kilku, a potem do wszystkich podpaleń we wsi.
Co było powodem do podpaleń? Dlaczego podpalał swoje stodoły? Co go popchnęło do tego kroku?
- Tłumaczył się bardzo naiwnie - dodaje podinsp. Jan Surel. - Sąsiada popalił za całokształt. Z pewnością nie żyli ze sobą dobrze. Jak to pomiędzy sąsiadami bywa. A u siebie zaczął podpalać, bo - jak twierdzi - ludzie we wsi zaczęli im zazdrościć, bo powodziło się im za dobrze. Przez to chciał wzbudzić litość wśród sąsiadów.

- Zdziwiłem się, gdy dowiedziałem się, że to ten chłopak podpalał budynki - przyznaje Jan Szkoda. - Zawsze brał udział w usuwaniu skutków pożaru w swoim gospodarstwie. Usuwał spaloną słomę, wynosił spalone rzeczy. Nic nie wskazywało, że to on mógł podpalać
Prokuratura wystąpiła z wnioskiem o zastosowanie w stosunku do niego aresztu. Sąd przychylił się do wniosku i aresztowano chłopaka na 3 miesiące.
- We wsi panowała psychoza strachu - podkreśla podinsp. Surel. - Ludzie bali się, jak paliło się u Podgórskich. Istniało prawdopodobieństwo, że może zacząć podpalać u sąsiadów. Na początku przecież tak było.
Chłopak początkowo usłyszał zarzut zniszczenia mienia przez podpalenie. Prokuratura jednak przekwalifikowała zarzuty. W chwili obecnej ma postawionych pięć zarzutów, wśród nich działanie z zagrożeniem dla zdrowia i życia ludzi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny