Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krasnogruda: Krzysztof Czyżewski i Czesław Miłosz łączą Europę

Marta Gawina
Archiwum Ośrodka Pogranicze
Zawsze miałem poczucie, że po lekturze książek Miłosza i ze spotkań z poetą wychodzę wzmocniony jego krytycyzmem i odważną perspektywą. Żeby to zrozumieć trzeba samemu być silnym człowiekiem. Bez tej siły Miłosz boli, budzi kontrowersje - mówi Krzysztof Czyżewski.

Kurier Poranny: Jak to się stało, że wigilia polskiej prezydencji w Unii Europejskiej, została zorganizowana w Krasnogrudzie, niewielkiej miejscowości na Suwalszczyźnie?

Krzysztof Czyżewski: Dążyliśmy do tego, by zbieżność dat: setna rocznica urodzin Czesława Miłosza i polska prezydencja była czymś więcej niż tylko przypadkiem. Chcieliśmy, by poeta został patronem naszej prezydencji. Właśnie w aspekcie jego działań na rzecz zbliżenia różnych narodów, na rzecz etosu pogranicza, tolerancji. Hasło naszej prezydencji “Europa mostów" będzie w dosłownym sensie realizowało centrum dialogu, które otworzyliśmy w Krasnogrudzie. Więc nie tylko mamy hasło, ale mamy też platformę do działania. I to jest najważniejsze w tym wszystkim. Myślę, że wszyscy czują jak ważne staje się budowanie tkanki łącznej - tak to nazywał Miłosz - w naszych wielokulturowych społeczeństwach. Tych coraz bardzo zróżnicowanych, mających coraz więcej problemów ze sztuką życia razem, z budowaniem mostów. To problem, który nurtuje wszystkich Europejczyków.

Do Krasnogrudy udało się Panu ściągnąć znakomitych gości: filozofów, poetów, artystów, ważnych polityków. Łatwo było ich namówić do przyjazdu?

- To jest magnes i Czesława Miłosza, i tego pięknego miejsca. Poza tym przez 20 lat pracy w Pograniczu udało nam się wygospodarować kapitał zaufania i współpracy z różnymi ludźmi na świecie. Dzięki temu kontakty są łatwiejsze.

Jak wyglądały przygotowania do tych ważnych uroczystości?

- Trwały do ostatniej chwili. I były bardzo intensywne. Ustawialiśmy wystawę “Szukanie Ojczyzny", która będzie stałą ekspozycją w naszym dworze. Odbywały się próby muzyków do oratorium “Powrót", przygotowywaliśmy przestrzeń dla agory - forum do dyskusji uczestników. Snu było niewiele, ale Krasnogruda to takie miejsce, gdzie nie potrzeba dużo snu. Tu jest wiele dobrej energii. Jestem przeszczęśliwy, że to miejsce tak odżyło, że jest tak pięknie wokół.

Czy Czesław Miłosz jest już patronem polskiej prezydencji?

- Przede wszystkim jest patronem Międzynarodowego Centrum Dialogu. Natomiast w spotkaniach, m.in. w ministerstwie spraw zagranicznych ten temat się pojawiał. Hasło polskiej prezydencji: Europa mostów, zostało zaczerpnięte z naszego projektu Akcja rodzinna Europa, której Miłosz jest bohaterem.

Pan miał to szczęście, że osobiście spotkał Czesława Miłosza. Jakie pozostały wrażenia?

- W Pograniczu mamy takie poczucie, że nie były to tylko przyjemne spotkania, bo pozostał też testament po panu Czesławie, który powinniśmy realizować. Ja go spotkałem już jak mądrego starca, który z pewnego oddalenia patrzy na świat, który przeszedł wszystko co złe i tragiczne w XX wieku. Żył wystarczająco długo, by dożyć tego momentu, gdzie te wyroki historii, które skazywały pewne miejsca na zagładę i zapomnienie, mogą zostać odwrócone. To było zawsze ważnym tematem naszych rozmów. Bardzo się cieszył, że są młodzi ludzie, którzy wybrali nie wędrówki gdzieś na zachód, tylko zostali na wschodnim pograniczu. To było dla niego bardzo ważne, dlatego zawsze służył nam pomocą. Poznałem go w takim czasie, gdy bardzo myślał o tym, jak może przysłużyć się ludziom. Dla niego problem tkanki łącznej był najważniejszy.

Czesław Miłosz był człowiekiem towarzyskim?

- Bardzo pragnął spotkań i rozmów, czego sam doświadczyłem. Gdy spotkaliśmy się po raz pierwszy byłem na tyle przejęty, że mogłem tylko się przywitać i odejść. Podjechał do mnie samochodem i zapytał, dlaczego tak uciekam, może byśmy porozmawiali. Odbyliśmy długą, trwającą do nocy rozmowę w klasztorze na Wigrach. Widać było jak jest głodny rozmów, szczególnie z młodymi ludźmi i zwłaszcza o przyszłości. Co ciekawe, nie chciał mówić o przeszłości, epatować swoimi wspomnieniami, nostalgią.

Czy przy kolejnych spotkaniach był Pan już odważniejszy?

- O tak. Dla naszego pisma nagrałem rozmowę z Czesławem Miłoszem. Dostałem wtedy od niego kolejną książkę “Szukanie Ojczyzny", która jest szalenie ważna dla naszych praktyk w ramach działalności Pogranicza. Później ciągle nas dopytywał, czy się dobrze wywiązał z zadania, czy nam to pomoże, czy będzie służyć naszej pracy.

Ile było takich spotkań z poetą?

- Niezliczona ilość razy. Kiedy pan Czesław nie mógł już podróżować, spotykaliśmy się w Krakowie. Odwiedzałem go z żoną w jego mieszkaniu. Pamiętam ostatnią wizytę. On wręcz nas zawołał do siebie, dopominającym się telefonem: przyjeżdżajcie. Chyba czuł, że będzie to ostatnia rozmowa. Przyjechaliśmy do Krakowa z rysunkami, planami, jak chcemy odremontować Krasnogrudę i zbudować centrum dialogu. Pan Czesław siedział na łóżku, miał przed sobą rozłożone plany Krasnogrudy. Nie widział ani nie słyszał już dobrze, ale szczegółowo dopytywał o wszystko.

Jak zmieniła się Krasnogruda w porównaniu do dworku, który kiedyś należał do rodziny Miłoszów?

- Niewiele. Raczej można powiedzieć, że jest to powrót do przeszłości. Szczególnie dwór jest odrestaurowany z dużą pieczołowitością, z przywróceniem dawnych układów pomieszczeń. Oficyna, której już nie było po wojnie, została odremontowana podobnie jak pomieszczenia gospodarcze, czyli ptaszniki. Jednak w Krasnogrudzie nie będzie muzeum Czesława Miłosza. Wspólnie z poetą nie chcieliśmy takiego miejsca. Ono ma żyć.

Są ludzie, dla których Czesław Miłosz nie jest osobą godną uroczystego wspomnienia. Dziwi to Pana?

- To specyfika takich ludzi jak Czesław Miłosz. Oni wyrastają ponad horyzonty i mają odwagę nie zaspakajać gustów wszystkich. Mają odwagę mówić trudne prawdy, walczyć z naszymi słabościami, po to, żeby nas wzmocnić, a nie osłabić. Ja zawsze miałem poczucie, że po lekturze książek Miłosza i ze spotkań z poetą wychodzę wzmocniony jego krytycyzmem i odważną perspektywą Żeby to zrozumieć samemu trzeba być silnym człowiekiem. Bez tej siły Miłosz boli, przeszkadza, budzi kontrowersje.

Międzynarodowe Centrum Dialogu powstało w wyjątkowym miejscu: na styku granicy Polski i Litwy, niedaleko Białorusi i Rosji. Połączy nasze narody?

- W Krasnogrudzie jest takie miejsce, z którego przy dobrej pogodzie widać i Rosję, i Białoruś. Ten horyzont jest ważny dla naszego centrum. Będziemy angażowali się w formę współpracy tego pogranicza. Z drugiej strony chcemy, by Krasnogruda była akademią budowniczych mostów z różnych przygranicznych miejsc Europy i świata. Kolejna sprawa to lokalność. Ten dwór już wcześniej był ważnym ośrodkiem społeczności lokalnej. Do tego też chcemy nawiązać. Będziemy pracować z dziećmi, seniorami. Stworzymy szlaki kulturowe: szlak Czesława Miłosza, szlak Wielkiego Księstwa Litewskiego.

Czy dwór w Krasnogrudzie będzie otwarty dla turystów?

- To będzie miejsce otwarte, dlatego zapraszamy do nas codziennie. Zawsze będzie można zobaczyć ekspozycję “Szukanie Ojczyzny". W planach mamy też koncerty, wieczory autorskie. Będziemy szeroko informować o tych wydarzeniach.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny