Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kramik

Fot. z zasobów Muzeum Podlaski Andrzej Lechowsk
Fot. z zasobów Muzeum Podlaski Andrzej Lechowsk
W obliczu szalejącego dziś kryzysu finansowego najlepiej założyć... własny bank. Białostoczanie wiedzieli o tym już w 1897 roku, gdy pod egidą hrabiny Zofii Rüdygier powołali Białostocki Bank Handlowy. Mieścił się on na ulicy Lipowej, w kamienicy Zelmana Zakhejma, stojącej vis a vis soboru.

====================================

Czy malarz Sylwester de Miris to "nasz" malarz Sylwester August Mirys, z otoczenia Jana Klemensa Branickiego, autor cenionych portretów?
Jeśli tak, to trzeba byłoby pisać baron Sylwester Mirys, bo takowy tytuł nadał mu 4 czerwca 1788 roku król Stanisław August Poniatowski "dla biegłości w naukach i sztukach pięknych".
(Według Z. Wdowiszewskiego)

====================================

W czasie okupacji niemieckiej ukazywał się w Białymstoku "Gaspadar. Der Landwirt. Rolnik". W numerze 34 z 22 sierpnia 1943 roku znalazł się obszerny reportaż ze szkoły dojarskiej w Supraślu. Szkolono tu po 30-40 uczniów na czterotygodniowych kursach w "tamtejszym majątku".
Na okładce "gadzinówki" znajduje się pewnie jedna z ostatnich (ostatnia?) fotografia "starego kościoła obronnego w Supraślu".

====================================

"Jedność Narodowa (Białystok, nr 53 z 30 IX-2 X) zamieściła następujące pytanie: "Dlaczego obywatel K. (w tekście pełne nazwisko), były naczelnik aprowizacji miejskiej, ten sam, który uchwałą Miejskiej Rady Narodowej został zwolniony z zajmowanego stanowiska z przekazaniem sprawy prokuratorowi, pracuje obecnie w prokuraturze wojskowej?".

========

Banalnie brzmi stwierdzenie, że trudne jest życie bezrobotnego. Nie tego z własnej woli, ale utrzymującego rodzinę, wciąż rozglądającego się za pracą, uzupełnieniem bardzo dziurawego budżetu domowego.
Tak było i w przedwojennym Białymstoku, co pokazuje zdjęcie dostarczone przez Marka Jankowskiego.
Niestety, nasze miasto nie było już "Manchesterem Północy", nie mogło wysyłać masowo towarów tekstylnych na obszary Rosji (ZSRR), a do tego doszedł wielki kryzys przemysłowy przełomu lat dwudziestych i trzydziestych.
Przyznać jednak trzeba, że władze państwowe i samorządowe starały się ulżyć doli bezrobotnych, organizowano roboty publiczne (dzięki nim mamy Planty) i tanie kuchnie, rozprowadzano żywność, ubrania i obuwie.
Tę działalność wspierało wojsko, włączały się szkoły, różne instytucje.
Utrzymywano również zasiłki pieniężne, potwierdzane w specjalnych książeczkach.

====================================

Gazeta Białostocka "Dzień Dobry" (cena tylko 10 groszy) w numerze z czerwca 1932 roku opisała bójkę we wsi Piwowary, gmina Goniądz.
Zaczęło się od picia w robocie i pewnie by się skończyło tylko na kacu, ale za temat pogawędki kolesie obrali tematy polityczne.
"Polityka wzmocniła smak wódki, a wódka podnieciła temperamenty". Warto też dodać, że "pito na znak braterstwa czystą wódkę wyborową". W trakcie podlewanej dyskusji doszło do wyraźnego zróżnicowania zapatrywań na aktualne zagadnienia, przeto "dla wyrównania różnic" Jan B. zadał cios nożem Franciszkowi B. Nastąpił zgon.
Jan B. stanął przed sądem, ten skazał oponenta na trzy lata więzienia.
Redaktor zakończył swój tekst refleksją: "Co alkohol połączył, to polityka rozdzieliła". Zatem: pijesz, nie dyskutuj o polityce!

====================================

Antoni Paciukanis (1843-1933) pochodził z Litwy Kowieńskiej, ojciec jego był kucharzem w majątku Bendery. Wraz z sześcioma rówieśnikami zgłosił się do oddziału Józefowicza na terenie powiatu sejneńskiego.
Brał udział w wypadzie na Kozaków pod Mereczem, potem był ułanem w oddziale wydzielonym z dużej partii płk. Konstantego Ramotowskiego "Wawra". Został ranny pod Helenowem i w uroczysku Kozi Rynek. Kiedy doszedł do zdrowia, został przydzielony do wywiadu. Był też przydatny jako łącznik.
Rosjanie aresztowali Paciukanisa już po upadku powstania, siedział on w więzieniu w Sejnach, ale wywinął się od poważniejszych represji. Mieszkał potem w Suwałkach przy ul. Wigierskiej 28, był poważanym obywatelem i weteranem.
(Za: A. Lenkiewicz, "Weterani powstania styczniowego odznaczeni Krzyżem Niepodległości")

====================================

Panna C. Judzyńska (ul. Sosnowa 36) miała narzeczonego p. Lejbę Boruszczaka.
Mówię "miała", gdyż już obecnie nie ma i z tego powodu pozostaje w nieutulonym żalu.
Pan Lejba bywał, bywał, starał się o względy, wreszcie skorzystał raz z nieobecności rozkochanej narzeczonej, zabrał jej bieliznę i garderobę.
I ulotnił się jak kamfora.
Panna Judzyńska narzeka i łka, łka i narzeka na zmianę.
("Ostatnie Wiadomości Białostockie", 1936 rok)

O stanie ducha i wymiarze finansowym bezczelnego czynu pana Lejby nic nie było wiadomym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny