Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kpt. Władysław Raginis - dramat trwa. Runął mit o polskich Termopilach

Adam Czesław Dobroński [email protected]
Nad wykopem na Górze Strękowej, w głębi red. Adam Sikorski
Nad wykopem na Górze Strękowej, w głębi red. Adam Sikorski
Dramat kapitana Władysława Raginisa i obrońców Wizny nie skończył się wraz z kapitulacją we wrześniu 1939 r.

Na zaproszenie Dariusza Szymańskiego, przewodniczącego Stowarzyszenia "Wizna 1939 r." 1 sierpnia jadę do domu agroturystycznego "Carski trakt" koło Wizny. Tu zbiera się grupa pasjonatów, docierają z całej Polski przedstawiciele weteranów formacji wojsk pogranicza, tuż przed północą pojawia się ekipa telewizyjna Adama Sikorskiego z Lublina. Krótkie narady, rośnie nadzieja na rozwiązanie ważnej zagadki z września 1939 roku.

Gdzie został pochowany kpt. Władysław Raginis, dowódca odcinka "Wizna", bohater bez skazy?

Według najczęściej powtarzanych relacji i zapisów historyków odebrał sobie życie, gdy dalsza walka straciła sens, bo czołgi niemieckie XIX Korpusu Pancernego gen. Hansa Guderiana przerwały się na Zambrów.

Zapadła więc decyzja o kapitulacji, załoga schronu na Górze Strękowej wyszła z podniesionymi do góry rękoma na zewnątrz, dowódca został na zawsze, rozerwał się granatem.

Czy ciało jego i dowódcy baterii artylerii por. Stanisława Brykalskiego przeniesiono w pobliże szosy Jeżewo - Wizna - Łomża?

Ta wersja zyskała glejt oficjalny, po kilkakrotnych modyfikacjach i uzupełnieniach, na zakolu szosy stanęły: fragment żelbetonowej ściany schronu (przywiezionej spod Nowogrodu) z orłem metalowym na szczycie, małym zniczem i tablicami pamiątkowymi, a obok umieszczono duży krzyż metalowy.

W sąsiedztwie przetrwał wszystkie burze dziejowe ładny krzyż żelazny na betonowej podstawie, postawiony w końcu XIX stulecia, ogrodzony drewnianym płotkiem. Uroku temu miejscu przydały trzy lipy.

2 sierpnia, noc

Około godz. 2 rano zaczyna się ruch na stanowisku: Góra Strękowa, mogiła przy szosie. Z każdym kwadransem przybywa samochodów, są pracownicy z łomżyńskiego przedsiębiorstwa pogrzebowego i białostoccy biegli z zakresu medycyny sądowej, liczni reporterzy, "forteczni" łomżanie.

Zabłysły lampy, łopaty poszły w ruch, w powietrzu kłębią się komary. Na szczęście lipy chronią przed deszczem, mokra ziemia łatwo ustępuje, gorzej z korzeniami drzew.

Potwierdzają się wcześniejsze ustalenia poczynione z udziałem georadaru, że w tym właśnie miejscu naruszona została struktura ziemi. Wokół wykopu robi się ciasno, niektórzy zdobywają się na komentarze, wszyscy toczą walkę z komarami.

Po pewnym czasie w dole pojawia się lita warstwa ziemi, to już koniec prac. Nie znaleziono ani kosteczki. Natomiast potwierdzono lokalizację obok mogiły, w której prawdopodobnie pochowany został we wrześniu 1939 r. żołnierz polski z pozycji pod Kurpikami. Jego jednak ciało wzięła wkrótce rodzina.

2 sierpnia, świtanie

Krótko po godz. 4 rano pada komenda do zmiany miejsca poszukiwań. Jedni jadą, drudzy idą - to tylko kilkaset metrów - na Górę Strękową. Tu zginął kpt. Władysław Raginis, są relacje sugerujące prowizoryczny pochówek kapitana tuż przy schronie.

Znów panowie chwytają za łopaty, częściej i za siekiery, bo korzeni więcej. Pięknie wstaje słońce, dodaje otuchy. Z wysokiej skarpy roztacza się niezwykły widok na położoną w dole wieś Góra Strękowa (widać z góry bociany w gniazdach) i przede wszystkim na dolinę Narwi, szeroką, rozlaną.

Gdyby tyle było tu wody we wrześniu 1939 r., obrona mogłaby trwać dłużej. Tymczasem łopaty ślizgają się po kamieniach, wykrywacz metalu milczy. Pan Darek wydaje komendę: przerywamy. Nawet jeśli jest tu mogiła, to została przywalona grubym płaszczem gruzu ze schronu wysadzonego przez niemieckich saperów.

Przegrana? Ucieramy opinię, że wcale nie. Wiadomo już, że przy szosie łomżyńskiej była tylko mogiła - atrapa. Na Górze Strękowej autentyczna mogiła chyba jest, choć nikt tego już nie sprawdzi. Co też ważne, są tu ruiny schronu i jest piękna panorama, łatwo można sobie wyobrazić założenia obronne strony polskiej, dramatyzm tamtych dni wrześniowych.

Niechaj tu przyjeżdżają turyści, trzeba tylko zadbać o drogę, informację, urządzenie mogiły symbolicznej.

2 sierpnia, ranek

Jemy śniadanie w gościnnej kwaterze, gdzie właściciel urządził ciekawą ekspozycję muzealną. Też jest pasjonatem. A żona karmi znakomicie, więc i rozmowa mimo zmęczenia nabiera rumieńców. Z Adamem Sikorskim wymieniamy uwagi o kaprysach pani historii, nie zawsze godnej miana damy, czasami wręcz przeciwnie.

Niespodziewanie jeden z dyskutantów (lotnik z zawodu) zgłasza zastrzeżenia co do odczytania zdjęć z połowy lat 50. XX w, przedstawiających miejsce na zakolu szosy łomżyńskiej.

Widać na niej mogiłę ze starym krzyżem drewnianym i wspomniany wcześniej przeze mnie płotek przy krzyżu z końca XIX w. Czy rzeczywiście kopano we właściwym miejscu? Krótka dyskusja wygasła, ekipa telewizyjna odjeżdża do Lublina, dziennikarze białostoccy i łomżyńscy pojechali już wcześniej, by przekazać wyniki nocnych poszukiwań.

2 sierpnia, godz. 11

Telefon do Dariusza Szymanowskiego.

Był na Górze Strękowej, by uporządkować miejsce po kopaniu. Potem to samo na skarpie przy szosie łomżyńskiej. Wspólne obejrzeli owe zdjęcia z połowy XX w., by odnieść się do porannych uwag lotnika. Jednak został popełniony błąd.

O godz. 16 powtarzamy ekshumację, zezwolenie wojewody podlaskiego opiewa na cały dzień. Nie można tak tej sprawy zostawić.

PS. Jak zwykle, proszę o komentarze i informacje.

Czytaj e-wydanie »

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny