Kościół farny. Tynk ze sklepienia sypie się na wiernych

Według naszej Czytelniczki podczas porannej mszy o godz. 8 w Katedrze Białostockiej z sufitu posypał się tynk z kawałkami cegieł. Kobieta siedziała razem z rodziną w dwóch ostatnich ławach po prawej stronie.

- Dostałam w głowę, a mój mąż w ramię - mówi pani Elwira. - Z sufitu spadły odłamki gruzu wielkości pięści.

Na szczęście dzieciom nic się nie stało. Kobieta doznała lekkiego otarcia, więc nie wzywano pogotowia. O zajściu powiadomiła księdza chodzącego z tacą, który zapewnił, że zajmą się sprawą.

- Na naszą reakcję ksiądz stwierdził, że wie, co się stało, ale nawet nie zostały odgrodzone ławki narażone na spadanie odłamków - mówi Iza, siostra pali Elwiry.

- W suficie jest kilkumetrowa szczelina, która na pewno nie powstała dziś, ale nikt z tym nic wcześniej nie robił - dodaje poszkodowana. - Dzieci były przerażone tym, co się stało.

Na kolejnych mszach nieświadomi niczego ludzie siadali w tym samym miejscu. Ławy nie zostały w żaden sposób zabezpieczone.

- Nic mi nie wiadomo na ten temat - twierdzi ks. Henryk Żukowski, proboszcz parafii. - Nic też nie wiem o pękniętym suficie.

Zapewnia jednak, że sprawdzi stan kościoła. Tymczasem nasza Czytelniczka dodaje, że sprawie powinien przyjrzeć się inspektor nadzoru budowlanego.

Ten artykuł powstał dzięki internaucie. Informacje, zdjęcia lub wideo, którymi chciałbyś się podzielić, wyślij na maila [email protected].