Podlaski pacjent zero, bądź jak stwierdził jeden z naszych Internautów - pierwszy koronowany Podlasianin. Sam siebie żartobliwie nazywa prekursorem. Krzysztof Drabikowski to pierwszy pacjent z COVID-19 w regionie.
- Czuję się dobrze. Oglądam Netflixa i kontaktuje się ze światem przez Internet. Oczywiście męczy mnie kaszel, ale ogólnie choroba przypomina dobrze znaną wszystkim grypę. Objawy są niemal takie same. Oprócz kaszlu miałem katar i czułem dyskomfort w przełyku - opisuje Drabikowski, znany w świecie metalowców muzyk i kompozytor.
Zanim trafił do szpitala zakaźnego przeszedł gehennę. Wracając (12 marca) do Polski miał już objawy COVID-19. Jak mówi, zakazić się wirusem mógł w Niemczech, Belgii, Francji lub Londynie. W każdym miejscu grał koncerty, podpisywał płyty, rozmawiał z fanami. Od razu po powrocie do domu postanowił poddać się badaniom na obecność koronawirusa. Ale sanepid miał ignorować jego zgłoszenia telefoniczne.
- Nie wychodziłem z domu i stosowałem się do zasad kwarantanny, choć do sanepidu nie mogłem się dodzwonić. Kiedy już się udało sanepid odesłał mnie do szpitala zakaźnego, szpital odesłał mnie na numer alarmowy 112, a 112 odesłało mnie do sanepidu. To było błędne koło! - relacjonuje Drabikowski - W pewnym momencie miałem dość wiszenia na telefonie i uznałem, że przesiedzę te dwa tygodnie w zamknięciu, do nikogo nie będę się zbliżać i tyle - dodaje mężczyzna.
Zobacz też: Koronawirus w Podlaskiem. Jest pierwszy potwierdzony przypadek zachorowania na COVID-19
Podlasianin dzwonił na ogólnopolską infolinię, tj. na numer podany we wszystkich rządowych materiałach informacyjnych. Ale skontaktował się również z podlaskim sanepidem.
- To jest szopa. Wszystkie zgłoszenia były ignorowane i tak przez kilka dni. Tylko upór mojej rodziny, w tym mamy która jest lekarzem, pomógł mi dostać się w końcu na test. Zadzwoniła jeszcze raz do szpitala i powiedziała już na ostro jaka jest sytuacja. Gdyby się jednak nie wykłóciła, dalej siedziałbym w domu i zastanawiał czemu ta grypa tak długo trwa - nie kryje oburzenia Drabikowski.
Kiedy test udało się umówić, w poniedziałek (16 marca) muzyk udał się na pobranie wymazu do badań. Na miejscu przeżył kolejne zaskoczenie. Personel ubrany był od stóp do głów w ochronne kombinezony, ale ludzie oczekujący w kolejce nie mieli nawet maseczek.
- Była tam starsza kobieta z wózkiem zakupowym - śmieje się gorzko podlaski "pacjent zero" - Ja jadąc na pobranie krwi założyłem dwie maski i rękawiczki, a część osób nawet nie zasłaniała się szalikiem. I siedziała sobie po prostu, w szpitalu zakaźnym, gdzie skierowania otrzymują ludzie tacy jak ja, z koronawirusem - opisuje dalej swój czeski film Drabikowski.
Ostatecznie na wyniki czekał prawie dwa dni, chociaż zostały wykonane na miejscu, w białostockim laboratorium. Zaś wieczorem 17 marca (wtorek) minister wydał komunikat, o potwierdzonym przypadku na Podlasiu. Nasz pacjent został wtedy przewieziony z domu do izolatki, mieszczącej się w szpitalu zakaźnym przy ul. Żurawiej. Tam będzie gościć przez najbliższe dwa tygodnie.
Na warunki jednak nie narzeka. Choć przyznaje, że fascynuje go szpitalne jedzenie, które nie zawsze da się zjeść. A przynajmniej nie ze smakiem.
- Mam dla siebie całą czteroosobową salę. Personel kontaktuje się ze mną telefonicznie. Do minimum ograniczają kontakt - przyznaje chory na COVID-19.
Jest aktywny w mediach społecznościowych, gdzie dzieli się swoją historią i doświaczeniami z pobytu w szpitalu. W jednym z postów udziela porad dla osób, które chcą uchronić się przed zakażeniem koronawirusem. I nie tylko.
- Mimo trąbienia wszędzie, że niby moja najbliższa rodzina jest pod opieka sanepidu i jest diagnozowana to na chwilę obecną jest to wprowadzanie w błąd, nikt od wczoraj nie pojawił się by ich zbadać - czytamy na facebooku muzyka.
Wysłaliśmy pytanie do wojewody podlaskiego Bogdana Paszkowskiego z prośbą o ocenę działań sanepidu. Czekamy na odpowiedź. Skontaktowaliśmy się również z Wojewódzką Stacją Sanitarno-Epidemiologiczną, ale usłyszeliśmy jedynie, że nie mają czasu na udzielenie odpowiedzi.
Przypomnijmy, że Krzysztof Drabikowski, muzyk znany też jako formacja Batushka (de facto są dwie grupy o tej nazwie. O prawo do niej toczy się proces pomiędzy byłymi kolegami z "pierwotnej" Batushki - przyp.red.). mieszka w Sobolewie, obok Grabówki, pod Białymstokiem. Zapewnia, że stosował do zasad kwarantanny domowej.
Tymczasem potwierdzony został drugi przypadek zachorowania na COVID-19 w Podlaskiem. To młoda dziewczyna z Białegostoku. Jest hospitalizowana.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?