Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koronawirus uderza w branżę fitness. Właściciel białostockiego klubu: Musiałem zwolnić wszystkich pracowników

Jakub Laskowski
Pandemia koronawirusa sparaliżowała branżę fitness
Pandemia koronawirusa sparaliżowała branżę fitness Wojciech Matusik
Podlaskie siłownie i kluby fitness zamknięte są już od ponad 1,5 miesiąca i nie wiadomo, kiedy znowu można będzie w nich trenować. Dla stałych bywalców tych miejsc to ogromna niedogodność, dla liczących straty właścicieli – niewiadoma, czy w ogóle uda im się podnieść po pandemii. ​

Branża fitness – jedna z największych gałęzi sportu i rekreacji – została poturbowana przez pandemię koronawirusa. Właściciele siłowni i klubów nie wiedzą, czy i kiedy uda im się ponownie wystartować i zyskać tylu klientów, ilu mieli przed epidemią. Rząd zapowiada „odmrożenie“ tej gałęzi sportu w czwartym etapie, ale nie informuje, kiedy dokładnie to nastąpi. Już teraz wiadomo, że część z tych miejsc po prostu nie przetrwa, a siłownie i kluby, którym uda się nadal funkcjonować, muszą przygotować się na to, że ich branża po pandemii będzie wyglądała zupełnie inaczej. ​

Rozmowa z Kamilem Jarząbkiem, właścicielem klubu fitness Body Evolution w Białymstoku.​

Czy można powiedzieć, że rynek fitness został „wywrócony do góry nogami”?​
Kamil Jarząbek (właściciel klubu fitness Body Evolution): Na to pytanie będę mógł odpowiedzieć za kilka miesięcy. W tej chwili wszyscy w tym sektorze jesteśmy pozamykani i nie zarabiamy pieniędzy. Moja firma to zarówno siłownia, jak i zabiegi kosmetyczne dla kobiet, więc ten drugi sektor działalności będzie mógł wrócić na rynek nieco szybciej, jednak nie zmienia to skali problemu. Przez pandemię musiałem zwolnić wszystkich pracowników. Nie miałem innego wyjścia, bo nie chciałem ich oszukiwać i mówić, że znajdę pieniądze na wypłaty.​

Ile osób pan zatrudniał?​
Pięć. Zostałem ja, wspólnik i menadżerka drugiego salonu w Wyszkowie. Przez jakiś czas będziemy sobie radzić we trójkę. Nie wykluczam, że po pandemii niektórzy do nas wrócą, ale wszystko zależy od tego, jak szybko wszyscy będziemy w stanie wrócić do rzeczywistości, która była przed pandemią, czy i ilu naszych klientów wróci w nasze progi.

CZYTAJ TEŻ: Najnowsze zmiany obostrzeń. Kiedy otworzą galerie, salony fryzjerskie i restauracje? Kiedy koniec obostrzeń przez koronawirusa?

Wiele klubów fitness pewnie nie przetrwa tego okresu.​
Być może, bo otwarcie klubów fitness będzie dozwolone dopiero w czwartym etapie „odmrażania“ gospodarki. Ja wcześniej, bo w trzecim etapie „odmrażania“, do którego dojdzie prawdopodobnie około 19 maja, będę mógł otworzyć punkt kosmetyczny i czekać na kolejny etap, kiedy można będzie uruchomić działalność fitness. Natomiast rzeczywiście mniejsze i większe siłownie mogą mieć problem, aby przetrwać do tego czwartego etapu. Szczególnie te, które nadal muszą ponosić całość kosztów związanych z wynajmowaniem lokali.​

Jak pan poradził sobie z tym problemem?​
Poradziłem sobie połowicznie. Jeszcze zanim rozpoczęła się u nas pandemia koronawirusa planowałem zmianę salonu w Wyszkowie na trochę większy i w lepszej lokalizacji. I właściwie dzięki pandemii udało mi się taki znaleźć. Kryzys bowiem sprawił, że można było wynegocjować lepsze warunki wynajmu. Właściciel zgodził się, żebym nie płacił czynszu, dopóki nie otworzę lokalu. Z kolei w Białymstoku właściciel przystał tylko na obniżenie ceny wynajmu o 50 proc. Problem w tym, że ja nie mam w tej chwili żadnego źródła dochodu, by móc zapłacić nawet połowę kwoty czynszu. Właściciel do mnie dzwoni i ponagla, a ja odpowiadam, że mam jedynie na chleb.​

Nie zabezpieczył pan ani złotówki na „czarną godzinę”?​
Wszystkim wydaje się, że każdy polski przedsiębiorca, który posiada firmę, ma odłożone oszczędności na koncie bankowym. A to tak nie wygląda. W rzeczywistości przedsiębiorca obraca pieniędzmi i nie trzyma ich na lokatach. Większośc z nas nie ma więc funduszy, by ot tak, nic nie robiąc, przetrwać dwa-trzy miesiące i móc przy tym płacić te niemałe przecież czynsze za wynajem lokali.

Do tego dochodzą straty związane z leasingiem sprzętu treningowego.​
W moim przypadku to koszt 15 tys. złotych. To duża kwota biorąc pod uwagę, że jestem tylko franczyzobiorcą. Wątpię, żeby zaraz zabrano nam maszyny. Moim zdaniem tak się nie stanie, dopóki nie możemy się otworzyć. Firmy leasingowe zdają sobie sprawę, że nie jesteśmy w stanie płacić teraz takich pieniędzy.​

Istnieje zagrożenie, że będzie musiał pan zamknąć salon w Białymstoku?​
Tak. Z decyzją czekam do 19 maja. Jeśli w okolicy tego terminu uda mi się otworzyć chociaż część działalności, czyli salon kosmetyczny, to może okazać się kluczowe. Nie wiemy jednak, ile czasu zajmie, aż cała branża fitness się odbuduje. Siedzenie w pustych lokalach nic nam nie pomoże. Jeżeli powrót do normalności zajmie aż 3-4 miesiące, zabije to rynek. Bo choć kluby fitness zostaną otwarte, to zostaniemy bez możliwości negocjacji z właścicielami lokali co do wysokości czynszu. Wszystko musi jak najszybciej ruszyć pełną parą.​

ZOBACZ TEŻ: Kiedy otworzą siłownie? Branża fitness apeluje do rządu. Chcą wznowienia działalności w maju

Czuje się pan pokrzywdzony działaniem rządu, który w pierwszym etapie odmrażania sportu pominął siłownie i kluby fitness?​
Tak, ale nie jestem jedyny. Istnieje mnóstwo branż, o których nie pomyślano. Dobrym przykładem jest fryzjerstwo. Mówienie o tym, że zakład fryzjerski stwarza ogromne zagrożenie dla zdrowia, a sklep spożywczy mniejsze, jest zwyczajną bzdurą. Fryzjerzy też mogli pracować w maseczkach, funkcjonować i zarabiać pieniądze. Robiąc zakupy spotykam w sklepie dużo więcej potencjalnych zagrożeń, niż w zakładzie fryzjerskim, w którym ludzi jest zdecydowanie mniej.​

Przyzna pan, że trudno wyobrazić sobie ludzi trenujących na siłowni w maseczkach.​
W ogóle sobie tego nie wyobrażam. Uważam, że to nie jest zdrowe. W czasie treningu trzeba mieć możliwość swobodnego oddychania. Już wolałbym, żeby osoba, która miałaby przyjść na siłownię w masce, wybrała las. Dla jej bezpieczeństwa i zdrowia.​

Niektórzy trenerzy personalni w obecnej trudnej sytuacji finansowej próbują sobie radzić w ten sposób, że organizują zajęcia online. Klienci ćwiczą w rytm ich wskazówek przed ekranem komputera.​
My nie prowadzimy takich zajęć, ale w mediach społecznościowych sprzedajemy karnety, które będzie można wykorzystać po otwarciu salonu. Z tego wpłynęło mi tydzień temu trochę ponad 700 złotych i to jest mój cały dochód. Za to muszę utrzymać rodzinę. Dzięki temu mam co jeść. A opłaty za czynsz i leasing? Nie wyczaruję…

Jak w tej sytuacji radzą sobie klienci? ​
Dzwonią i pytają, kiedy wracamy. I co mam im powiedzieć? Wszystkim powtarzam to samo, że czekamy i mamy nadzieję, że nastąpi to już za dwa tygodnie. Liczę, że ten kolejny etap „odmrażania“ gospodarki nie przesunie się i rząd pozwoli nam się otworzyć. Dla wielu kobiet wizyta w naszym salonie dawała nie tylko efekty zdrowotne, ale panie traktowały to jako odskocznię od codziennego życia. I tego brakuje im najbardziej, szczególnie po tylu tygodniach siedzenia w domu.

ZOBACZ:

Kto odwiedza nasze siłownie? Zobaczcie piękne i wysportowane dziewczyny z regionu.

Wysportowane Podlasianki. Oto najładniejsze dziewczyny z sił...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny