Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koronawirus. Będzie więcej zakażeń przez zniesione restrykcje? Lekarz: "Nie polecam rzucać się do galerii handlowych"

Dorota Abramowicz
Dorota Abramowicz
fot. Pixabay.com/Zdjęcie ilustracyjne
W czasie poluzowania restrykcji należy zachowywać się normalnie - przekonuje dr Marek Prusakowski, ordynator oddziału obserwacyjnego w Pomorskim Centrum Chorób Zakaźnych i Gruźlicy. - Nie zalecam uczestniczenia w zgromadzeniach i masowo rzucania się do galerii handlowych. Należy unikać ludzi, którzy wyglądają na chorych. Myć ręce, bo to najbardziej ogranicza zakaźność. W przypadku osób sędziwych oraz obciążonych różnymi chorobami, musimy trzymać się podstawowych zasad - osoby stykające się z nimi powinny nakładać maseczki, zachowywać co najmniej dwumetrowy odstęp i często myć dłonie.

Jeszcze przed dwoma tygodniami za wyjście z domu bez "bytowej potrzeby" karano mandatem. Dziś kolejne restrykcje epidemiologiczne są znoszone , otwierane są przedszkola, żłobki, galerie handlowe. Jak pan ocenia decyzje władz jako lekarz?
Najpierw wypowiem się jako obywatel, który ma wrażenie, że żyje w świecie kultowego filmu - "Seksmisji". Współczesna Jej Ekscelencja wymyśla: zamykamy parki, a potem otwieramy parki. Jednak ZOO już nie otwieramy. Zamykamy cmentarze, ale szeregowy poseł może wjechać w świcie na cmentarz. Zamykamy szkoły, przedszkola, sklepy odzieżowe, zakłady pracy, a potem otwieramy. Mam wrażenie, że zmieniające się decyzje mają nas wystraszyć i upodlić, a następnie poprawić nam byt. Wszystko jest do góry nogami postawione.

Czytaj także: Prof. Węgrzyn: Nie ma opcji, tę wojnę wygra człowiek

Najnowsze informacje z regionu o zagrożeniu koronawirusem!

Czy efektem odmrożenia może być wzrost zakażeń?
Przewiduję, że będzie więcej wykrytych zakażeń, ale już po wyborach. Teraz nam poluźniono, ale zapewne po majowym terminie, niezależnie czy wybory się odbędą, czy nie, restrykcje wrócą. To była opinia obywatela, a teraz będzie opinia lekarza. Od samego początku podejmowany jest szereg decyzji, które kiedyś odbiją się na społeczeństwie. W dodatku trudnych do obrony. Czy słyszała pani o masowych zachorowaniach ekspedientek z "Biedronki" i "Lidla"?

Przyznam, że nie.
Ja też, a jako lekarz pracuję w szpitalu zakaźnym. Wobec tego czym różni się zakładanie rękawiczek i maseczek oraz utrzymywanie dystansu w sklepie spożywczym od sklepu sprzedającego jedną sukienkę dziennie?

Powinniśmy iść śladem Szwecji, która nie narzuciła swoim obywatelom odgórnych ograniczeń w związku z pandemią?
Nie możemy porównywać się ze Szwedami, wychowanymi w duchu protestanckim, którzy dostosowują się do przepisów i zaleceń bez kontroli i kary. Polacy są bliżsi Włochom, żyjącym w myśl zasady "jakoś to będzie". Trzeba było od początku wprowadzić masowe badania oraz izolować ludzi z wynikiem dodatnim. Wtedy uniknęlibyśmy wielkiego wysypu zachorowań.Trzeba jednak powtarzać jak mantrę: z tym wirusem zetkniemy się wszyscy. Nawet, jeśli będziemy nosić kostium kosmonauty i dwa lata nie wychodzić z domu. Kiedy wreszcie wyjdziemy,będzie on na nas czekał. Większość przejdzie to spotkanie bezobjawowo. Część przechoruje je w miarę lekko, niektórzy, cierpiący na inne choroby, mający niższą odporność, zaniedbani dietetycznie - mogą mieć powikłania, a nawet umrzeć. Podobnie jest z grypą.

Jak należy się zachowywać w czasie poluzowania restrykcji?
Normalnie. Trzeba nauczyć się żyć z wirusem. Tak jak z teściową, do śmierci. Nie zalecam uczestniczenia w zgromadzeniach i masowego rzucania się do galerii handlowych. Należy unikać ludzi, którzy wyglądają na chorych. Myć ręce, bo to najbardziej ogranicza zakaźność. W przypadku osób sędziwych oraz obciążonych różnymi chorobami, musimy trzymać się podstawowych zasad - osoby stykające się z nimi powinny nakładać maseczki, zachowywać co najmniej dwumetrowy odstęp i często myć dłonie.

Czy, jeśli liczba zakażeń znów wzrośnie, szpitale poradzą sobie z kolejną falą chorych?
Trudno powiedzieć. Ważne, by nie obciążano nas dodatkowo. Przyznam, że byłem oburzony zwolnieniem dyrektora Szpitala Marynarki Wojennej za to, że nie zgodził się przyjąć pacjentów z DPS Polanki. On odmówił wyłącznie przyjęcia zdrowych ludzi, bez objawów koronawirusa, którzy mieli wynik dodatni. Zrobił to w dodatku zgodnie z zaleceniami krajowego konsultanta w dziedzinie chorób zakaźnych.

Osoby te nie miały objawów Covid-19, ale potrzebowały pomocy ze względu na wiek i choroby współwystępujące. Niektórzy z nich już zmarli w szpitalu.
Trzeba było przewidzieć, że ludzie, z których wielu przekroczyło dziewięćdziesiąty rok życia, gwałtownie wyrwani w nocy ze swojego środowiska, będą umierać. Te procesy przyspieszają. Na Polankach, gdzie były pojedyncze sale i opieka, mieli oni o wiele lepsze warunki, niż u nas w szpitalu. To był błąd. Powinni byli pozostać w placówce, odizolowani od reszty. Ponadto jeśli wyskoczy nagle kilkadziesiąt nowych zachorowań, nie będziemy mieli gdzie położyć chorych. Proszę policzyć, ile jest miejsc w DPS-ach w Polsce, a ile łóżek w szpitalach. Rachunek jest prosty.

Jakie jest obłożenie kierowanego przez pana oddziału?
Maksymalne. Na oddziale IV, gdzie leżą pensjonariusze DPS, pozostały jeszcze pojedyncze łóżka. Tam dwie trzecie miejsc zajmują pacjenci, którzy nie mają objawów zakażenia koronawirusem, za to mają dodatni wynik i choroby wynikające z podeszłego wieku.

Rozmawiała Dorota Abramowicz

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Te produkty powodują cukrzycę u Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny