Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kononowicz założył w Białymstoku kawiarnię Panny Anny

Andrzej Lechowski dyrektor Muzeum Podlaskiego w Białymstoku
Paweł Kononowicz założył kawiarnię. Ulica Warszawska około 1910 r. Pierwsza od prawej kawiarnia Wileńska.
Paweł Kononowicz założył kawiarnię. Ulica Warszawska około 1910 r. Pierwsza od prawej kawiarnia Wileńska. Fot. Archiwum
Nie tak dawno hasło Kononowicz było hitem internetu. Niewiele osób wie, że założył w Białymstoku kawiarnię Panny Anny.

W 1826 r. w parterowym murowanym domu stojącym w białostockim rynku, naprzeciw kościoła parafialnego (dziś w tym miejscu znajduje się kwiaciarnia Żonkil) otwarta została kawiarnia. Założył ją Paweł Kononowicz. Zauważył on niezwykłe powodzenie istniejącej już od 1822 r. pierwszej białostockiej kawiarni należącej do niejakiego Ziltzgebera. Ona też znajdowała się w rynku. Kononowicz swą kawiarnię nazwał wdzięcznie Panny Anny.

W 1828 r. wzbogacony na tychże Pannach cukiernik, kupił sobie parcelę na ulicy Warszawskiej. Dziś w tym miejscu jest pusty plac pomiędzy pocztą a gmachem banku. Szybko wzniósł na tej posesji parterowy, murowany budynek i przeniósł tu, z rynku, kawiarnię. Zmienił jej nazwę. Odtąd nazywała się Wileńska. Była to może bardziej cukiernia niż klasyczna kawiarnia. Kononowicz oferował bowiem swoim gościom szeroki wybór ciast, w tym i z dostawą do domu.

Białostoczanie niezwykle cenili sobie wypiekane tutaj babki drożdżowe, torty, baumkucheny (nikt wówczas nie używał nazwy sękacz, a gdyby Kononowicz usłyszał, że kiedyś będzie się mówiło, że to tradycyjne ciasto z Suwalszczyzny, to pękłby ze śmiechu!). Amatorzy chwalili kononowiczowe miodowe pierniki pierożki i cukierki ślazowe. Te ostatnie były też popularnym lekiem na gardlane infekcje.

W 1855 r. urodził się Kononowiczom syn. Dostał imię po ojcu, Paweł. On to po dojściu do pełnoletności przejął rodzinną kawiarnię. Młody cukiernik angażował się w życie miasta. W 1897 r. był współzałożycielem białostockiego Banku Handlowego. Zasiadał też w zarządach miejscowych towarzystw finansowych. Gdy tylko nadarzała się sposobność natychmiast angażował się w różnego rodzaju akcje dobroczynne.

Białostoczanie lubili go i cenili za "sympatyczne zalety łagodnego charakteru, szlachetność, sumienność i dobre serce". Dbał jednak przede wszystkim Paweł Kononowicz o renomę swojej cukierni. Pod jego rządami zaczęła uchodzić za najlepszą cukiernię w mieście. A pamiętać trzeba, że konkurencja w tej branży była całkiem spora. Przed I wojną na białostockim firmamencie dominowały cukiernie Metza na Sienkiewicza, Andrejeewa na Lipowej i na Warszawskiej, oraz Fijałkowskiego w Rynku.

Po 1919 r. zasłużoną, świetną opinią cieszył się nadal Metz, ale w niczym nie ustępowały mu lokale w Ritzu, czy prowadzone przez Hirsza Widera między innymi w pałacyku gościnnym na Kilińskiego. Samych cukierni w tym czasie w Białymstoku było blisko 30. A jeśli dodamy do tego ponad 40 kawiarni i ponad 20 herbaciarni (restauracji, piwiarni, jadłodajni nie liczę), to jak widać przebić się przez taką konkurencję nie było łatwo.

W okresie międzywojennym Kononowicz swych gości ściągał nadal wyśmienitymi ciastami i doskonałą, aromatyczną kawą. Aby zatrzymać klientów dłużej, za przykładem innych na początku XX wieku urządził dodatkową salę, do której wstawił stół bilardowy. Zawsze więc w Wileńskiej było gwarno. Jej właściciel wiedział, że jego atutem jest to, że on sam jest znany i lubiany w kręgach mieszczańskich.

Drugim jego asem była lokalizacja. Na Warszawskiej było urzędowo. Znajdowały się tu banki, poczta, magistrat, szpitale, sąd. Lubili zajrzeć do niego i wypić małą czarną nauczyciele z pobliskiego gimnazjum Zygmunta Augusta. Nie stronili też od ciastkarni uczniowie. Być może zaglądał tu też Ludwik Zamenhof? Kto wie?

Harmonijnie toczyło się tamto życie na Warszawskiej. Aż tu nagle 2 maja 1928 r. Białystok obiegła smutna wieść. O pierwszej w nocy, po ciężkiej chorobie zmarł Paweł Kononowicz. Miał piękny pogrzeb. Tłumy mieszkańców, wśród nich przyjaciele i znajomi, odprowadziły go na cmentarz farny. Tu spoczął nieopodal cmentarnej kaplicy.

Wraz ze śmiercią Kononowicza przestała istnieć Wileńska. Przez jakiś czas działała tu jeszcze piwiarnia Emilii Świńciwej. Po II wojnie rozebrano budynek.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny