Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Konkursy architektoniczne w Białymstoku. Potrzeba ich jak najwięcej.

Tomasz Mikulicz
- chluba ekipy prezydenta Truskolaskiego
- chluba ekipy prezydenta Truskolaskiego fot. Wojciech Wojtkielewicz
Plac Niepodległości, bulwary nad rzeką Białą, osiedle komunalne przy ulicy Bema - takie konkursy architektoniczne zostały w 2010 roku przeprowadzone na zlecenie białostockiego magistratu. Zgłaszały się na nie pracownie projektowe z całej Polski. Powstały ciekawe koncepcje, z których urzędnicy śmiało mogą korzystać przy realizacji poszczególnych inwestycji.

Na razie najbliższa realizacji wydaje się budowa osiedla komunalnego. - Wszystko zależy od tego, ile pieniędzy będzie w budżecie miasta. Dobrze by było, gdyby w 2011 roku powstała wymagana dokumentacja - mówił w połowie grudnia na uroczystym ogłoszeniu wyników konkursu Andrzej Ostrowski, szef Zarządu Mienia Komunalnego.

Do końca stycznia ma też powstać dokładny projekt koncepcyjny bulwarów nad rzeką Białą na odcinku od ul. Miłosza do Radzymińskiej.

- Robi go firma Biuro 87 z Opola, która wygrała w lipcu konkurs na najlepszą koncepcję zagospodarowania otoczenia rzeki. Do końca czerwca powinniśmy już mieć gotowy projekt budowlany odcinka od Miłosza do Świętojańskiej - mówi Piotr Firsowicz, szef departamentu urbanistyki w magistracie.

Dodaje, że jego departament w najbliższym czasie wykorzysta też efekty przeprowadzenia konkursu na koncepcję przestrzenną zagospodarowania placu przed kościołem św. Rocha. - Robimy właśnie plan zagospodarowania okolic ulic Dąbrowskiego, Poleskiej i Botanicznej. Pomysł na sposób obudowy narożnika między ulicą Dąbrowskiego a Botaniczną będzie wzięty z pracy zespołu studenckiego pod kierownictwem dr Adama Tureckiego z wydziału architektury Politechniki Białostockiej, który zdobył jedno z wyróżnień - twierdzi Firsowicz.

Podkreśla, że na razie nie wiadomo, czy magistrat zdecyduje się też na realizację innych koncepcji obecnych w nagrodzonych pracach. - Konkurs na plac Niepodległości był konkursem ideowym. Chodziło o to, by poprzez spojrzenia różnych architektów dostrzec potencjał placu, który teraz jest tak naprawdę jedynie skrzyżowaniem ruchliwych ulic - tłumaczy Piotr Firsowicz.

Ten punkt widzenia popiera też Mirosław Siemionow, szef białostockiego oddziału Stowarzyszenia Architektów Polskich, które na zlecenie magistratu zorganizowało wszystkie trzy zeszłoroczne konkursy. - Pogląd, że po co robić konkursy, skoro nie są one natychmiast realizowane, to stereotyp, z którym należy walczyć. Koncepcje, które biorą udział w danym konkursie, dają nam szereg rozwiązań, nad którymi można się później zastanawiać - mówi Mirosław Siemionow.

Faktem jest jednak, że w przeciągu ostatnich lat magistrat zorganizował kilka konkursów, których wyniki wylądowały gdzieś na dnie urzędniczych szuflad. Większość z nich było rozstrzyganych jeszcze za rządów prezydenta Ryszarda Tura. Tak było m.in. w przypadku konkursu na nowy budynek Galerii im. Sleńdzińskich (który miał stanąć na zapleczu ul. Świętojańskiej, od strony Plant) czy nowej siedziby magistratu przy ul. Młynowej. Ekipa, która po 2006 roku przejęła rządy nad miastem, postawiła bowiem na inne, ważniejsze - w jej mniemaniu - inwestycje. Inaczej stało się za to z wyłonioną jeszcze za prezydentury Tura koncepcją wykorzystania na cele kultury starych magazynów przy ulicy Węglowej. Zespół architektów pod wodzą Jana Kabaca, który wygrał wtedy konkurs, został niedawno zaproszony do stworzenia dokumentacji projektowej mającego tu powstać Muzeum Pamięci Polskiego Sybiru.

- Mimo wszystko największy pożytek z konkursów płynie z tego, że dzięki nim kształtują się nowe myśli w architekturze - mówi Andrzej Chwalibóg z białostockiego oddziału Towarzystwa Urbanistów Polskich.
Według niego, to nie sztuka szybko coś zbudować. - Stworzenie naprawdę dobrej architektury wymaga wielu przemyśleń, brania pod uwagę różnych opcji itd. Pośpiech nie jest tu czymś wskazanym - dodaje Andrzej Chwalibóg.

Mirosław Siemionow uważa zaś, że nie do przecenienia jest też fakt, że przed ogłoszeniem każdego konkursu dokładnie określany jest jego regulamin.

- To właśnie tam szczegółowo opisuje się dane miejsce, określa, jaka architektura powinna dominować, jakie są wytyczne konserwatora zabytków itd. Takich zabiegów nie robi się np. podczas organizacji przetargów. W tym przypadku liczy się tylko najniższa cena, za jaką dana firma jest w stanie wykonać projekt - twierdzi Mirosław Siemionow.

Dodaje, że gdyby zamiast przetargów ogłaszano konkursy, można by uniknąć takich kontrowersji, jak w przypadku realizowanego na zlecenie zarządu województwa projektu na budowę nowego budynku Książnicy Podlaskiej. - W środowisku białostockich architektów pojawiły się bowiem głosy, że praca, która wygrała przetarg, mogła być plagiatem - przypomina Mirosław Siemionow. Później warszawscy architekci zmienili projekt.

Według niego władze samorządowe powinny decydować się na organizowanie konkursów jak najczęściej.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny