- Postępowanie zostało umorzone z powodu braku cech przestępstwa - mówi nam Maciej Płoński, szef Prokuratury Rejonowej Białystok-Północ.
I tłumaczy, że elementem przestępstwa polegającego na uśmierceniu zwierzęcia ze szczególnym okrucieństwem - bo w takim kierunku toczyło się postępowanie - jest świadome działanie sprawcy. Śledczy uznali, że ciągnięcie psa na lince za samochodem przez kilka kilometrów, nie było zamierzonym działaniem właściciela psa. A nieszczęśliwym wypadkiem.
Zwyrodnialec przywiązał psa do samochodu i ciągnął przez miasto. Widziano go przy rondzie Lussy
Śledczy doszli do takich wniosków m.in. dzięki zapisom z monitoringu, eksperymentowi procesowemu, przeprowadzono nawet badanie wariografem.
Przypomnijmy. W październiku białostoczanami wstrząsnęła historia psa, który na rondzie Lussy odpadł od ciemnego SUV-a. Jak się okazało, zwierzę było wleczone na lince od osiedla Jaroszówka aż do centrum. Policjanci szybko ustalili właściciela SUV-a. W trakcie przesłuchania 32-latek powiedział, że nie miał świadomości, że ciągnie za autem psa. Że zwierzę prawdopodobnie samo zaczepiło się linką o jakiś element samochodu.
W internecie zawrzało. Internauci nie zostawili suchej nitki zarówno na właścicielu psa, jak i policjantach. Ukarania właściciela czworonoga domagali się przede wszystkim obrońcy zwierząt. Białostocki oddział Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami przystąpił do tego postępowania w charakterze pokrzywdzonego.
Postanowienie prokuratury nie jest prawomocne. TOZ przysługuje złożenie zażalenia do sądu. Jak powiedziała nam w czwartek Anna Jaroszewicz, prezes białostockiego oddziału TOZ, jeszcze decyzja nie została podjęta. Prawnik obrońców zwierząt zapoznaje się z aktami sprawy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?