Po wtóre dlatego, że biznes upadł i już nigdy w tym miejscu i w tej formie się nie odrodzi.
Jednak bez względu na miejsce, jakie bar zajmował niegdyś na turystycznej mapie Polski, teraz szpeci otoczenie i, mimo że zamknięty, przeżywa "życie po życiu". Niby bar jest zamknięty, ale każdy, kto bywa często w okolicy wie, że w środku coś się dzieje. Tajemnicą poliszynela jest to, że zwyczajnie pije się tam alkohol - mówi nasz czytelnik. - To taka melinka w centrum miasta.
Rzeczywiście, w otwartych drzwiach niedziałającego baru często widać ruch. Kręcą się tam i kobiety zza wschodniej granicy handlujące papierosami, i lekko zawiani mężczyźni. Czasami na progu stoi sam właściciel. Tego, co robią, nie trzeba się mocno domyślać.
Długi i Sanepid
W rozmowie z urzędnikami magistratu dowiadujemy się, że właściciel nie ma koncesji na sprzedaż alkoholu ani zgody Sanepidu na funkcjonowanie baru. Poza tym od kilku lat nie opłaca podatków od nieruchomości i de facto nie ma prawa do dzierżawy gruntu pod budynkiem. Wydawałoby się więc, że nie ma nic prostszego jak nakazać rozbiórkę przybytku a jednak…
- Nie mamy z czego ściągnąć należności, pan Rynarzewski nie jest właścicielem majątku, który mógłby zostać poddany licytacji - wyjaśniają urzędnicy. - Nawet za rozbiórkę musielibyśmy my zapłacić. Każda sprawa w sądzie to też koszty, których nikt nie pokryje.
Jeszcze niedawno istniała chęć porozumienia - dłużnik chciał spłacić zaległości. Miasto proponowało mu także przeniesienie lokalu w inne miejsce. Pojawił się też człowiek, który chciał odkupić bar - niestety Sanepid nie pozwolił na prowadzenie działalności w tym pomieszczeniu.
Nakażemy rozbiórkę
Miasto od jakiegoś czasu nosi się z zamiarem przebudowy ciągu komunikacyjnego biegnącego przy targowisku i dalej do parku. W planach jest urządzenie deptaka miejskiego a także przebudowa kwiaciarni.
- Z chwilą rozpoczęcia inwestycji w tamtym miejscu nakażemy rozbiórkę tego budynku - mówi Bazyl Stepaniuk, zastępca burmistrza Hajnówki. - W tej chwili zaś pan Rynarzewski otrzymał kolejne wezwanie do zapłaty zaległości.
Wiceburmistrz nie kryje też żalu z powodu takiego obrotu całej sprawy, bo jak mówi, to był fajny lokal i mógł stać się miejscem, gdzie goście z Polski mogliby napić się kawy czy coś zjeść.
Policja zajęła sprzęty
W tej sytuacji bezradna jest również Policja, która jak mówi oficer prasowy KPP w Hajnówce, Tomasz Snarski, nie dostaje skarg od mieszkańców. Kilka lat temu wspólnie z Urzędem Kontroli Skarbowej Policja wytoczyła sprawę właścicielowi, bo sprzedawał on wódkę posiadając jedynie koncesję na piwo. Zakończyło się to odebraniem koncesji na sprzedaż piwa.
Na razie Rynarzewski pozostaje właścicielem budynku i mimo braku pozwoleń, wielu zaległości skarbowych, podatkowych i innych, może w tym lokalu robić to, co każdy właściciel w swojej własności. Miasto zaś, które jest właścicielem gruntu, wystawia kolejne faktury i dolicza odsetki wiedząc, że należności nigdy nie ściągnie. Mieszkańcom zaś zdegustowanym widokiem nieestetycznej budy w środku miasta pozostaje oczekiwanie na rychłą budowę deptaka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?