Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kongres esperanto tuż tuż. Ale mało kto o tym wie. Czy organizatorzy zaprzepaścili szansę promocji miasta?

Aneta Boruch i Marta Gawina
Elżbieta Karczewska, pełnomocnikiem prezydenta ds. organizacji kongresu esperanto.
Elżbieta Karczewska, pełnomocnikiem prezydenta ds. organizacji kongresu esperanto. Fot. Wojciech Wojtkielewicz
Przyjadą turyści i nie znajdą miejsca, gdzie mogą przenocować. Po co ich zwabiać? - mówi Elżbieta Karczewska, pełnomocnikiem prezydenta ds. organizacji kongresu esperanto.

Kurier Poranny: Światowy Kongres Esperanto już za kilkanaście dni. A białostoczanie nie wiedzą nawet, kiedy się zacznie, nie znają szczegółów. Wiemy, bo pytaliśmy o to ludzi. Dlaczego?

Elżbieta Karczewska: To ja odpowiem pytaniem na pytanie. Jak często wasza gazeta informowała o dacie?

Kilka razy. Ale czy tylko "Poranny" jest odpowiedzialny za promocję? A organizatorzy kongresu?

- Mamy różnych patronów medialnych, którzy o tym piszą. Jeżeli pani uważa, że data jest czymś tak ważnym dla ludzi, którzy w tym nie wezmą udziału, to proszę mi wytłumaczyć dlaczego.

Dlatego, że kongres będzie w naszym mieście. I dlatego białostoczanie powinni o tym wiedzieć.

- Państwo napisaliście, my powiedzieliśmy o tym w telewizji, umieściliśmy informację na naszej stronie. Po prostu skierowałyście pytanie do niewłaściwych osób.

Może warto byłoby rozlepić plakaty, billboardy? Tak jak przed dniami miasta.

- Ale czy wiecie, ile to kosztuje? W tym tygodniu będą wieszane pierwsze banery. Jutro wybieram się na mycie okien na Lipową 31, zamierzamy tam powiesić plakaty związane z esperanto.

Dlaczego tak późno?

- Ale co to zmienia? Co pani chce mi zasugerować, bo ja nie rozumiem. Informujecie o tym. Ludzie, którzy chcą, czytają, którzy nie chcą, nie czytają. Czy pani chce zmusić absolutnie wszystkich do tego, żeby zainteresowali się kongresem? Absurd.

Tu nie chodzi o zmuszanie. Od dawna mówi się o tym, że będzie to jedno z najważniejszych wydarzeń w naszym mieście. Że to pierwszy kongres w Białymstoku.

- I pewnie jedyny, jaki będzie. Ale też mieliśmy jedyny kongres chirurgów w Białymstoku. To nie znaczy, że wszyscy, którzy do tej pory nie interesowali się ruchem esperanckim, nagle się nim zainteresują. Że Białystok zaroi się od esperantystów.

Może dzięki kongresowi mógłby się zaroić od turystów?

- Niech pani pomyśli logicznie. Przyjadą turyści i nie znajdą miejsca, gdzie mogą przenocować. Po co ich zwabiać? Nie ma bazy noclegowej w tym czasie.

Pamiętam entuzjazm po informacji, że mamy kongres. Pan prezydent był taki dumny. Często też powtarza, że najlepszymi ambasadorami miasta są jego mieszkańcy. Dlatego powinni dostać informacje.

- Ale przecież pani w "Porannym" przekazała im informacje, na jakie imprezy będzie wstęp wolny. Teraz najtańsza składka kongresowa dla Polaka kosztuje 675 zł. I teraz proszę popatrzeć, z Polski na kongres przyjedzie dwieście kilkadziesiąt osób. I my mamy wpuścić na te same imprezy ludzi z miasta, którzy nic nie płacą?

Turyści mogą przyjechać później, ale powinni wiedzieć, że to właśnie u nas, w Białymstoku, gdzie urodził się Ludwik Zamenhof, odbywa się tak ważna impreza.

- Kto powinien wiedzieć?

Chociażby mieszkańcy Polski.

- Na wszystkich targach, na które jeździ biuro promocji, jest stoisko esperanckie. Powstało Centrum Zamenhofa. Miasto kupiło torby kongresowe, rada miejska - pocztówki do nich. Idealnie będzie, jeśli ci ludzie wyjadą od nas z napisem "Białystok" na torbie. Oni tej torby będą używali na różnych imprezach esperanckich i traktowali ją co najmniej jak relikwię.

Bezpośrednio przed kongresem ulica Lipowa, Rynek zostaną udekorowane flagami. Przez cały tydzień z wieży ratuszowej będzie grany hymn esperanto. Po kongresie zostanie pamięć o tym, co było. Zależy nam, by ludzie, którzy przyjadą, wywieźli informację o Białymstoku, a nie żeby białostoczanie wiedzieli, że jest kongres. Oni to zauważą wcześniej czy później. Nie ma możliwości, żeby nie zauważyli. Dlatego panie błędnie interpretujecie sposób kampanii reklamującej kongres. To nie w Białymstoku powinien być kongres reklamowany.

Do tego zmierzamy. Sprawdziliśmy, co inne miasta wiedzą o kongresie esperanto w Białymstoku. Nic. Przedstawicielka płockiego magistratu powiedziała nam, że gdyby to u nich był kongres, to staraliby się, żeby wiedziała o tym cała Polska.

- Te miasta, same w sobie, nie mają dla nas specjalnej wartości. A czy pani kiedyś rozmawiała z urzędnikiem, który by powiedział: ja nie starałbym się reklamować czegokolwiek, bo ja tak jestem znudzony moją pracą? Jeśli pani będzie z jakimkolwiek magistratem rozmawiała, to każdy powie: gdybyśmy my mieli taką szansę, to zrobilibyśmy 10 razy więcej. Przyjeżdżający na kongres pierwszą informację w języku esperanto będą mieć na Okęciu, drugą na dworcu PKS Warszawa Zachodnia, trzecią na dworcu centralnym. W Białymstoku wolontariusz będzie czekał na wszystkie warszawskie pociągi. Będzie komunikat dworcowy: "Witamy naszych gości".

Wszystkie materiały szykujemy po to, żeby ludzie je wywieźli z Białegostoku. I żeby oni wrócili z rodzinami. I to będą nasi turyści.

My jednak nadal uważamy, że jest to niewykorzystana okazja na promocję miasta. Sama Pani powiedziała, że to trochę kwestia pieniędzy. Gdyby było ich więcej...

- Nie, proszę pani, nic więcej byśmy nie zrobili.

Dlaczego?

- Bo nie widzę takiej potrzeby.

Kiedy usłyszeliśmy o tym, że będzie w Białymstoku kongres esperanto, nie tylko ja, ale myślę, że większość białostoczan pomyślała sobie: to mamy świetną okazję na promocję miasta.

- Pani powtarza jakiś slogan...

To nie jest slogan.

- ...za którym nic nie idzie. To, co ja do pani mówię, najwyraźniej spłynęło. W tej chwili we wszystkich 117 krajach, w których są esperantyści, dziennikarze esperanccy piszą na temat kongresu. Miasto to wy powinniście informować. Ja mam takie możliwości dotarcia do ludzi, jakie wy mi stworzycie.

Ale niechby też ludzie z Polski wiedzieli i pomyśleli: ale supersprawa w Białymstoku. Ludzie z całego świata do nich przyjadą.

- A czy w Białymstoku bardzo przeżywacie to, że odbywa się jakieś tam forum w Poznaniu? Wy nawet nie wiecie, ile tych rzeczy się odbywa. A w Białymstoku nikt o tym nie wie.

Ale o zlocie żaglowców w Gdyni wszyscy wiedzieli kilka tygodni wcześniej.

- Zgadza się. Zlot żaglowców istnieje, tak jak jarmark dominikański. I ma swoje hasło, które powtarza się co roku. I tak jak w czasie jarmarku dominikańskiego, także u nas z wieży ratuszowej będzie grany hymn esperanto.

Wcale nie mam wrażenia, że kongres nie jest reklamowany należycie. Jeżeli są ludzie, których to nie interesuje, to są to ludzie, których to nigdy nie zainteresuje. Niezależnie od tego, co byśmy zrobili, jakim nakładem środków.

Dziękujemy za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny