Co tak oburzyło mieszkankę osiedla? - Dowiedziałam się, że na mojej działce wytyczono dziesięciometrową drogę. Po cichu. Napisałam więc protest, że zgadzam się na 5 metrów. Nie otrzymałam odpowiedzi - opowiada Irena Sawko.
Przyznaje jednak, że ostatecznie projektanci postanowili przeznaczyć z jej działki 8 metrów na drogę.
- Moje działki mają 28 metrów szerokości, a sąsiada 22. Drogę wytyczono tak, że wejdzie w moje działki na 8 metrów, a w jego tylko na 2. Jak mogę nie sądzić, że ktoś dba o sąsiada, a nie o mnie? - pyta.
Projektanci odpowiadają, że decyzja ta uzasadniona jest przepisami.
- One regulują, jakie muszą być odległości pomiędzy ulicami oraz jak daleko muszą być od siebie skrzyżowania drogi zbiorczej z ulicami osiedlowymi - mówi Jan Citko. - Nie ma innej możliwości lokalizacji tej drogi, a ta zaproponowana przez nas spełnia wszelkie wymogi formalne.
Centrum za rzeką
- Projekt uporządkuje teren na tym osiedlu - twierdzą jego twórcy. - A że znajdą się niezadowoleni? Zawsze komuś coś się nie będzie podobało.
Irena Sawko zgłosiła swoje wątpliwości na sesji Rady Miasta w ubiegłym tygodniu.
- To dobrze, że dowiedziałam się, że powstają jakieś plany. Część sąsiadów nawet o tym nie miała pojęcia - mówi. - Po cichu, za naszymi plecami, zadecydowano o losie naszej ziemi!
Budzący sprzeciw części mieszkańców plan zagospodarowania przestrzennego dotyczy terenów pomiędzy ulicami: Białowieską, Chmielną, Warzywną i Pogodną. W planach urzędu miasta przewidziano tam duże osiedla jednorodzinne i zabudowę usługową. Niemal drugie centrum miasta.
Urzędnicy tłumaczą, że postępowali zgodnie z przepisami.
- Ustawa nie przewiduje indywidualnego powiadamiania obywateli o przygotowywanych planach, ani negocjacji z właścicielami działek - mówi Kazimierz Prus, kierownik referatu gospodarki przestrzennej Urzędu Miasta w Bielsku Podlaskim. - Cała procedura została przeprowadzona zgodnie z prawem.
Kłamią w żywe oczy!
- Trzymaliśmy się, w miarę możliwości, dotychczasowego podziału geodezyjnego- zapewnia projektant Jan Citko. - Dopasowywaliśmy też planowany układ komunikacyjny do istniejącego już miejskiego. Cały czas braliśmy też jednak pod uwagę wnioski mieszkańców, w tym dwa wnioski państwa Sawko.
- Owszem, odpowiedzieli, ale na jeden wniosek. Kłamią w żywe oczy! - oburza się Irena Sawko.
Projektanci przyznają, że ich prace często powodują wątpliwości mieszkańców.
- Część działek już jest zabudowana, inne nie mogą stracić charakteru budowlanego. A między ludźmi zawsze będzie dochodzić do konfliktów - mówią.
Samorządowcy z kolei odwołują się do dobra społecznego.
- Gmina nie miała planu tego terenu i właściciele dokonywali podziałów rolnych. Tym bardziej teraz, dla celów publicznych, musimy tę sytuację naprawić - mówi wiceburmistrz Gołębiowski. - Zawsze w takich sytuacjach narusza się interesy osób prywatnych, ale nie możemy dopuszczać do powstawania kolejnych uliczek o szerokości 3 metrów, jak np. ul. Chopina. Potem mieszkańcy takich dróg mają jeszcze większe kłopoty i pretensje.
Odzkodowanie na pocieszenie
Po długiej dyskusji bielska rada miasta nie uwzględniła pretensji Ireny Sawko i przyjęła zaproponowany przez projektantów plan.
- Nie liczą się ze zdaniem szarego człowieka - komentowała zainteresowana.
Właściciele gruntów przekazanych na potrzeby infrastruktury miejskiej otrzymają jednak odszkodowania.
- Grunt przejmowany jest za tzw. "słusznym odszkodowaniem", którym może być wypłata finansowa, bądź przekazanie innej działki - mówi Jan Citko.
Nie zadowala to jednak pani Sawko.
- Owszem, otrzymam odszkodowanie od biednego ponoć miasta, ale wolałabym swoją działkę drożej sprzedać - wyjaśnia kobieta.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?