Pół biedy, gdy spory toczą się na partyjnych spotkaniach. Znacznie gorzej, gdy w tej batalii używa się partyjnego prochu wystrzeliwanego z samorządowych armat. Doprawdy trudno uwierzyć w retorykę wzajemnej miłości panującej podczas obrad zarządu, skoro dwaj główni adwersarze już nie tylko kopią się pod stołem, ale wręcz okładają pięściami przy otwartej kurtynie.
Zarząd województwa od lat wydaje periodyk, w którym chwali się, jak bardzo zmienia się Podlaskie dzięki unijnym pieniądzom. Jednak bez względu na to, ile jeszcze nam skapnie, to jednego Bruksela nie jest w stanie nam zafundować: klasy samorządowej. Konflikt między Jarosławem Dworzańskim i Cezarym Cieślukowskim jest tego przykładem, a zarazem dowodem jak bardzo Podlaskie się nie zmienia. Zamiast licytować się, kto jest większym zbawcą regionu położonego między dworzańszczyzną a cieślukowszczyzną - kończcie, wstydu oszczędźcie.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?