Komisarz wisi nad Kasą

CO OZNACZA KOMISARZ

Zarząd komisaryczny w kasach chorych jest wprowadzany na wniosek prezesa Urzędu Nadzoru Ubezpieczeń Zdrowotnych. Wówczas powołuje on jedną osobę, które zarządza kasą. Nie musi być ona z województwa podlaskiego. Komisarz działa tak, jak chce UNUZ. Jego rządy mogą trwać od sześciu miesięcy do roku. Działalność rady kasy jest wówczas zawieszona.

W ubiegłym tygodniu do warszawskiego Urzędu Nadzoru Ubezpieczeń Zdrowotnych jeździli niemal wszyscy, którzy mają jakiś związek z podlaska służba zdrowia - związkowcy, rada i zarząd PRKCh, a nawet wicemarszałek województwa - Marek Domagała. Wszystko ma się rozstrzygnąć 22 listopada. Na ten dzień prezes UNUZ Michał Żemojda zwołał nadzwyczajne posiedzenie rady PRKCh.
Przypomnijmy, zamieszanie wokół Podlaskiej Regionalnej Kasy Chorych rozpoczęło się tydzień temu, kiedy do pracy przyszło jej dwóch dyrektorów: Jerzy Florys (poprzedni) i Adam Kurluta (obecny). Było to spowodowane decyzją prezesa UNUZ o unieważnieniu jednego z posiedzeń rady PRKCh, na którym wprowadzono zmiany personalne na dyrektorskim stanowisku.
Prezes UNUZ zawiesił swoją decyzję na drugi dzień i w kasie pozostał dyrektor Kurluta.
"Pielgrzymki" do Warszawy
Jednak nie oznaczało to koniec problemów. Pojawiła się bowiem groźba, że w Kasie zostanie wprowadzony zarząd komisaryczny. Podlascy dyrektorzy, politycy i związkowcy zaczęli jeździć na spotkania z Michałem Żemojdą, prezesem UNUZ.
- Na nadzwyczajnym posiedzeniu rady Kasy będziemy już mogli przedstawić plan finansowy na przyszły rok - tłumaczy Adam Kurluta, dyrektor PRKCh, który w czwartek był gościem prezesa UNUZ. Rozmawiał z nim m.in. o rozdysponowaniu - milionowej nadwyżki i negocjacjach ze świadczeniodawcami dotyczących kontraktów na przyszły rok.
- O zarządzie komisarycznym słyszałem, ale nie chcę tego komentować - mówi Adam Kurluta.
Poparcie na dziś
W piątek do UNUZ przyjechali przedstawiciele podlaskich związków zawodowych działających w służbie zdrowia.
- Prezes UNUZ chciał z nami porozmawiać, ponieważ zagroziliśmy strajkiem generalnym, jeśli Jerzy Florys raz na zawsze nie odejdzie z Kasy - tłumaczy Eugeniusz Muszyc, przewodniczący podlaskich Związków Zawodowych Pracowników Ochrony Zdrowia. Dodaje, że związkowcy otrzymali zapewnienie od prezesa UNUZ, że powrót do starego zarządu PRKCh jest raczej niemożliwy.
- Udzieliliśmy poparcia obecnemu zarządowi kasy chorych. Jednak powinien on do 22 listopada opracować plan finansowy na przyszły rok, a tym samym zażegnać groźbę wprowadzenia zarządu komisarycznego - tłumaczy Eugeniusz Muszyc.
Wraz ze związkowcami do UNUZ pojechał Marek Domagała, członek zarządu województwa odpowiedzialny za służbę zdrowia. - Obawiam się wprowadzenia zarządu komisarycznego. Ucierpiałaby na tym podlaska służba zdrowia. Jednak, jeśli zarząd kasy podejmie szybkie i trafne decyzje finansowe, to UNUZ nie wprowadzi komisarza - powiedział "Porannemu" Marek Domagała. - Zarząd województwa w pełni popiera obecny zarząd kasy, ale będzie też nadzorował jego pracę.
Rada się nie obawia
W sobotę z Michałem Żemojdą rozmawiali członkowie prezydium rady PRKCh. - Spotkanie odbyło się w przyjaznej atmosferze - mówi Zdzisław Piekarski, przewodniczący rady. I dodaje, że członkowie rady wyjaśnili m.in. wątpliwości dotyczące zwołania rady PRKCh w dniu 12 października, do którego zastrzeżenia miał prezes UNUZ.
- Wprowadzenie zarządu komisarycznego w kasie chorych to byłoby złe rozwiązanie dla podlaskiej służby zdrowia. Myślę, że zwycięży zdrowy rozsądek prezesa UNUZ - dodaje Zdzisław Piekarski.