Komentarz po meczu Korona - Jagiellonia: Dobrze, że jest przerwa

Po katastrofalnym meczu ze Śląskiem trudno było oczekiwać cudu. Nie wyglądało to wcale na jednorazową wpadkę, tylko na początek dłuższego dołka. Praktycznie każdy zespół ekstraklasy miał już w tym sezonie słabsze okresy i w końcu musiało to też dopaść Jagę. W ciągu sześciu dni od fatalnego poniedziałku można było trochę poprawić, ale nie można było skorygować wszystkiego. Stąd gdybym powiedział, że byłem optymistą przed wyprawą do Kielc, byłoby to spore nadużycie.

Żółto-Czerwone derby miały różne okresy. Były dobre momenty w grze naszego zespołu, ale i beznadziejność, znana z blamażu ze Śląskiem. Kiedy patrzyłem na zachowanie pary stoperów przy golu wyrównującym dla Korony, to zastanawiałem się, czy są to ci sami Ivan Runje i Nemanja Mitrović, którzy uznawani są za najlepszą parę środkowych obrońców w lidze.
Jeśli miałbym kogoś wyróżnić, to Arvydasa Novikovasa, który nie tylko strzelił gola, ale i wykonał dużą pracę w defensywie. Litwin najbardziej chciał zmazać wrocławską plamę i to jemu, a także Marianowi Kelemenowi, Jagiellonia zawdzięcza fakt, że nie wróciła z Kielc z niczym.
W sumie Jaga nie wpadła w większy dołek niż w meczu ze Śląskiem, ale też nie prezentowała się nawet w połowie tak dobrze, jak wcześniej. Stąd dobrze, że jest przerwa reprezentacyjna. Będzie czas na wylizanie się z ran, potrenowanie i poprawę dyspozycji. Gdyby spotkanie z mającą z kolei wiatr w plecy Pogonią Szczecin było już podczas najbliższego weekendu, to przyznam się bez bicia, że nie oczekiwałbym go w radosnym nastroju.

Białystok. Dzień Sportu na Stadionie Miejskim. Spotkanie z piłkarzami Jagiellonii Białystok i prezentacja koszulek