Gdyby szerzej opisywać, czego brakowało Żółto-Czerwonym to musiałbym stworzyć pracę semestralną, więc napiszę krótko: wszystkiego, od precyzji po zaangażowanie, od szybkości po kreatywność. Nie chcę ujmować niczego piłkarzom Śląska, ale w moim odczuciu to nie oni rozgromili Jagiellonię, ona rozgromiła się sama. I to mnie boli najbardziej, podobnie jak komentarze typu "jaka liga, taki lider", którym ciężko odmówić słuszności.
Sygnał do tego, że dzieje się coś niedobrego, był już w meczu pucharowym z Lechią Dzierżoniów, gdzie zmiennicy z trudem ograli trzecioligowca 1:0. Teraz jeszcze gorzej spisali się gracze pierwszego garnituru.
Do tego w obraz beznadziejności poniedziałkowego wieczoru wpisał się trener Ireneusz Mamrot, który odmówił telewizyjnego wywiadu, co skrupulatnie odnotowali dziennikarze Eurosportu. Klasę człowieka poznaje się nie po tym, jak reaguje na sukces, a jak potrafi zmierzyć się z klęską.
Trener Jagi i jego piłkarze mają o czym myśleć i muszą przyjąć słuszna krytykę, ale nie należy odsądzać ich od czci i wiary. To przecież ci sami ludzie, na których cześć kibice wiwatowali jeszcze po poprzednim meczu w Zabrzu. Bądź, co bądź, białostocka drużyna nadal jest liderem, a wiec ma najbliżej do mistrzostwa Polski. Jeden mecz nie może przekreślić tego dorobku, nawet jeśli był tak beznadziejny.
Bitwa została przegrana, a nawet zakończyła się pogromem, ale wojna trwa. Trzeba się podnieść, przegrupować, przypomnieć, że nic samo się nie wygra i walczyć dalej. I oby tak właśnie było.
Ireneusz Mamrot: Zapłaciliśmy wysoką cenę za to zwycięstwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?