Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sokółka. Komendant straży miejskiej prawomocnie skazany. Straci pracę

ika
Archiwum
– Swoim zachowaniem oskarżony pokazał, że osoby pozostające w relacjach towarzyskich z przedstawicielami samorządowych organów władzy mogą liczyć na specjalne traktowanie – podkreślał sędzia.

Krzysztof J. posłusznie wykonał polecenie burmistrza. Nie ukarał jego znajomej mandatem za złe parkowanie. Teraz sam poniesie karę. Rok więzienia w zawieszeniu na 2 lata i tysiąc złotych grzywny – sąd odwoławczy utrzymał dziś wyrok skazujący. To oznacza dla funkcjonariusza publicznego koniec kariery.

Sprawa nie była prosta, a sięga jeszcze 2010 roku. Mieszkanka Sokółki, dzwoni do ówczesnego burmistrza – Stanisława M. Prosi o przesunięcie terminu wezwania przez straż miejską. Wezwanie dostała za źle zaparkowany samochód. Chwilę później Stanisław M. dzwoni do komendanta straży. W czasie rozmowy „przekonuje go”, żeby nie wlepiać znajomej mandatu. A ten mógł wynieść nawet 100 zł.

Burmistrz jest tak skuteczny, że choć wykroczeniem zajmował się już jeden ze strażników miejskich, komendant Krzysztof J. już następnego dnia przejmuje sprawę. Specjalnie nie wnikając w szczegóły, dał kobiecie tylko pouczenie.

Co wytknął w czwartek sędzia Wiesław Oksiuta z Sądu Okręgowego w Białymstoku (to tam trafiło odwołanie), po postępowaniu nie było nawet śladów w żadnej dokumentacji. I może sprawa nie wyszła by na jaw, gdyby nie to, że rozmowy były nagrywane.

Były burmistrz Stanisław M. został skazany prawomocnie już półtora roku temu. Nie kandydował na kolejną kadencje. Sprawa komendanta straży miejskiej ciągnęła się dłużej. W maju br. Krzysztof J. został skazany za niedopełnienie obowiązków w celu osiągnięcia korzyści. Obrońca komendanta miał kilka zastrzeżeń. Po pierwsze: że było to działanie na szkodę tzw. interesu publicznego (bo może i tak skończyłoby się na pouczeniu). Po drugie, że przysporzyło komuś korzyści.

Sąd odwoławczy zbombardował te argumenty. Bo korzyść nie musi być majątkowa. Może być tez osobista. I ją odniosła kierująca, bo uniknęła kłopotów. A szkoda też była, choć nie wymierna: utrata zaufania władz, czy równego traktowania obywateli wobec prawa.
– Swoim zachowaniem oskarżony pokazał, że osoby pozostające w relacjach towarzyskich z przedstawicielami samorządowych organów władzy mogą liczyć na specjalne traktowanie – podkreślał sędzia Wiesław Oksiuta. – Niech wyrok będzie przestrogą dla innych osób pełniących ważne społecznie funkcje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna