Nero nie ma jeszcze roku i nie miał dotąd szczęścia. Błąkał się po ulicy, więc przyjęli go pod swój dach młodzi ludzie. Niestety, nie zaprzyjaźnił się z rezydentem i dlatego 1 grudnia 2009 trafił do białostockiego schroniska. Został umieszczony w nieogrzewanym boksie, a wiadomo, że w naszym regionie od dłuższego czasu utrzymują się najniższe temperatury w kraju. Bez budy, zmarznięty, brudny, głodny i zaniedbany, po miesiącu stał się już tylko cieniem dawnego Nero.
Jednak, właściwie w ostatniej chwili, los się do niego uśmiechnął. Psa zabrała ze schroniska osoba, która przekazała go warszawskiej Ast Fundacji na Rzecz Zwierząt Niechcianych. Nie było łatwo - psa początkowo nie chciano wydać. Potem od razu pojechał do dobrej lecznicy, gdzie stwierdzono liczne odmrożenia, sączące się rany z ogniskami martwicy, obrzęknięcia i skrajne wyczerpanie. Za psa w tak beznadziejnym stanie pobrano w schronisku 50 złotych.
Nero dochodzi do zdrowia. W niecałe dwa tygodnie przybrał na wadze 8 kilogramów i jest coraz weselszy. Nie miał depresji, był po prostu zagłodzony i doszczętnie zaniedbany.
- Od półtora roku zabieram psy ze schroniska, było ich 20. Najczęściej były to zwierzęta w opłakanym stanie - szkielety podobne do Nero. Nie ma tu znaczenia pora roku, bo i latem nie wyglądały lepiej. Teraz zostałam oskarżona o to, że na tych psach zarabiam ogromne pieniądze - mówi Kamila Gryko, wolontariuszka. - Prawda jest taka, że po prostu szukam im domów, sama lub z pomocą różnych fundacji. Mogę udowodnić, ile pieniędzy zapłaciłam za leczenie tych psów, a kiedy znajduję im domy, to od nowych właścicieli nie biorę ani grosza. Najczęściej zabieram amstaffy - dodaje.
- Te psy źle znoszą warunki w schronisku, nie chcą jeść, wpadają w depresję i dlatego szybko tracą kondycję. Mamy z nimi wiele problemów - mówi Waldemar Okulus, kierownik schroniska dla zwierząt w Białymstoku. - Mamy przepełnienie i nic nie mogę na to poradzić. Amstaffy muszą stać w oddzielnych boksach, bo są agresywne, a ja nie mam dla nich warunków.
Ast Fundacja na Rzecz Zwierząt Niechcianych kilkakrotnie zwracała się do Okulusa z prośbą o zawiadamianie ich o psach bullowatych przebywających w schronisku.
- Do dziś nie dostaliśmy żadnej odpowiedzi od kierownictwa białostockiego schroniska - powiedziała Katarzyna Kordowska, prezes warszawskiej fundacji.
Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami w Białymstoku również poprosiło o wyjaśnienie sprawy Nera. Ich zdaniem, gdy pies źle znosi pobyt w boksie, to kierownik powinien zwrócić się do nich z prośbą o pomoc. Tak się nie stało.
Wszystkie zwierzęta są ważne, ale te z krótką sierścią muszą mieć ocieplane budy. Wiadomo, że bullowate to bardzo delikatne psy. Do schroniska trafia coraz więcej zwierząt w typie tych ras.
Psy powinny dostawać preparaty witaminowe, szczególnie w czasie tak ciężkiej zimy, oraz ciepłe posiłki. Tak powinno być codziennie. W białostockim schronisku psy dostają ciepłą zupę dopiero od dwóch dni. Miejmy nadzieję, że to dobra zapowiedź zmian na lepsze.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?