Kolejne wojska tworzą swój obóz przy granicy z Białorusią

- Wiemy, co dzieje się w Kuźnicy. Natomiast u nas, na obecną chwilę, nie zauważyliśmy szczególnych oznak niebezpieczeństwa - mówi Lilia Waraksa, zastępca Wójta gminy Gródek.

Mieszkańcy opowiadają o patrolach z powietrza i wzmożonej liczbie pojazdów wojskowych poruszających się po pobliskich drogach. Przewożeni są nimi nie tylko żołnierze, ale i specjalistyczny sprzęt. Obóz w pobliżu wsi Rybaki widać z daleka. Wojskowe namioty, ogrodzenie z drutu żyletkowego, czy uzbrojeni żołnierze, u niektórych budzą strach, a dla innych są gwarancją bezpieczeństwa.

- U nas jest spokojnie. Nikt nie zgłasza żadnych obaw - krótko sytuację komentuje sołtys sołectwa Bondary Maria Bura.

- W naszej okolicy jest dużo wojska, straży granicznej i policji - opowiada mieszkaniec przygranicznej Jałówki Piotr Dąbrowski. - Jak dotąd nie było żadnego ataku na mieszkańców przez imigrantów, ale to dzięki funkcjonariuszom czujemy się tutaj bezpiecznie. To jest taki psychiczny komfort. Jestem zdania, że granica, to rzecz święta i trzeba jej bronić.

Zwiększona liczba wojsk na terenie przygranicznych wsi nie dziwi już nikogo. Mieszkańcy obawiają się jednak, że ich obecność nie jest przypadkowa.

- Coraz bardziej się boję. Mam małe dziecko, a wszyscy widzimy, że sytuacja na granicy z Białorusią się zaognia – mówi pani Katarzyna, mieszkanka gminy Michałowo. - Nad Zalewem w Rudni przybywa żołnierzy. Nie wiem do czego to doprowadzi.

Zgodnie z komunikatem opublikowanym przez gminę Michałowo, żołnierze z Gołdapi pozostaną nad zalewem do kwietnia przyszłego roku. Spowoduje to utrudnienia dla turystów i dzierżawcy plaży, ponieważ we wskazanym okresie nie będzie można korzystać z jej atrakcji.