Kolejne kopalnie powstaną wokół Sokółki. Plan burmistrza zakończył się fiaskiem.

Mieszkańcy wsi i właściciele kopalni mogą odetchnąć z ulgą. Spodziewali się ciężkiej przeprawy, ale tym razem poszło nadspodziewanie łatwo. Radni od razu pokazali swoją niezależność i nie zgodzili się na plany burmistrza.

Co to oznacza? Tylko tyle, że wkrótce strona wjazdowa do Sokółki (jadąc z Białegostoku) zamieni się w teren górniczy. Już kilka firm ma tam wykupione grunta bogate w złoża żwiru. Teraz tylko odpowiednie pozwolenia i mogą kopać.

I choć tuż po głosowaniu w tej sprawie, zainteresowani mieszkańcy i przedsiębiorcy wychodzili z sali zadowoleni, wcześniej długo musieli przekonywać radnych do swoich racji. Z ich ust padały słowa pełne emocji.

- To już zakrawa na małą komedyjkę. Te zmiany w studium to nic innego jak park krajobrazowy, który rok temu chciał na tych terenach powołać pan burmistrz. Chodzi tylko o to, żeby nie pozwolić kopać. Jak nie kijem, to pałką - argumentował Jacek Warchoł z ABW Superbruk.

- Dlaczego chcecie dysponować cudzym majątkiem, jak własnym? Dlaczego chcecie skłócić ludzi ze sobą, nie pozwalając sprzedać gruntów tym, którzy tego chcą? - pytała radnych Elżbieta Zdanowicz z firmy kopalnianej.

Będą pamiętać do piątego pokolenia

Większość radnych pokazała, że solidaryzuje się z rolnikami i kopalniami. Z ich ust padały argumenty, że ziemia jest świętą własnością i nikt oprócz właściciela nie może nią dysponować.

- Nie zabraniajmy tym ludziom decydować sami o sobie - apelował do kolegów z rady Antoni Cydzik. - Ludzie na tej sali są przez nas poszkodowani. Jeśli zagłosujecie przeciwko nim, zapamiętają wam to do piątego pokolenia. To, że ich okradliście. Jeśli rzeczywiście zagłosujecie za uchwaleniem studium, niech wam ziemia lekką będzie.

- Apeluję, aby nie skłócać narodu. Kopalnie wcale nie przyniosą takich szkód. A będą i korzyści. Ludzie znajdą pracę, a jak po rekultywacji powstanie jakieś jeziorko, to sam chętnie się wykąpię - przekonywał radny Waldemar Gieniusz.

Takie dziwy, to tylko w Sokółce

Zdecydowanym przeciwnikiem rozkopywania nienaruszonej do tej pory części Sokółki jest radny Jan Ancypo. Jako szefowi stowarzyszenia Izba Regionalna w Janowszczyźnie szczególnie zależy mu na zachowaniu naturalnego krajobrazu na tamtym terenie.

- Sokółka to dziwne miejsce, żeby nie powiedzieć, że tutaj dzieją się cuda. To chyba jedyne miejsce w kraju, gdzie ludzie przychodzą i krzyczą: Dajcie nam żwirownie. Bo jak się ogląda telewizję, to mieszkańcy boją się żwirowni i wysypisk. Sądzę, że gdyby tu przyjechali ludzie z wysypiska czy spalarni i pokrzyczeli, i potupali, to wszystko będzie podjęte i przegłosowane - podkreślał radny Ancypo.

Poparła go mieszkanka wsi Jadwiga Laskowska.

- Jesteśmy za tym, aby ta część gminy Sokółka została ocalona przed zdewastowaniem. Mamy piękny krajobraz, do Izby przyjeżdżają ludzie z całego świata. Nie marnujmy tego - prosiła Laskowska.

Radni większością głosów odrzucili zmiany w studium zagospodarowania przestrzennego gminy. Zgodnie z prawem, teraz procedura opracowania studium rozpocznie się od początku.

Chcesz dowiedzieć się co piszą Internauci z Sokółki i powiatu sokólskiego? Zajrzyj na portal **

**