Nie chce jej oddać ojcu - Belgowi, a białostockie sądy wydają sprzeczne wyroki. Mężczyzna próbował w październiku odebrać dziecko. Kobiecie udało się uciec z córeczką. Teraz w obronę matki zaangażował się detektyw Krzysztof Rutkowski.
- Polska, jako jedno z niewielu państw, najmniej dba o matki dzieci, co do których prawa roszczą sobie ojcowie z innych krajów - mówił w piątek w Białymstoku Rutkowski. - W tym przypadku dziecko jest przedmiotem manipulacji. Sąd dał wiarę wielu pomówieniom, choćby tym, że pani Renata była właścicielką agencji towarzyskiej.
Sześcioletnia Helenka jest owocem nieformalnego związku białostoczanki, Renaty Chmielewskiej-Stankiewicz z obywatelem Belgii. Dziewczynka urodziła się w Brukseli, para mieszkała w Belgii razem do 2009 roku, kiedy to pani Renata z córką wróciła do Polski. Od tego czasu strony są skonfliktowane, toczą się między nimi sprawy sądowe, dotyczące przede wszystkim uregulowania ich stosunków z dzieckiem, ale też np. o wzajemne pobicia.
- Nie było dnia, aby Helenka nie była ze mną - mówi Renata Chmielewska-Stankiewicz. - Bardzo kocham córkę i nie wyobrażam sobie, abyśmy nie były razem.
To ojciec dziecka wniósł sprawę o ustalenie miejsca pobytu Helenki przy nim. Twierdził, że chce stworzyć córce jak najlepsze warunki do rozwoju fizycznego i psychicznego, ale z uwagi na istniejący pomiędzy rodzicami konflikt, nie jest możliwe sprawowanie wspólnej pieczy nad dzieckiem.
Argumentował, że postanowił przeprowadzić się do Polski, aby móc wychowywać dziecko. Sąd Rejonowy w Białymstoku powołał w sprawie biegłych z dwóch ośrodków RODK w Łomży i Warszawie. Wydali oni jednoznaczne opinię, że mężczyzna posiada odpowiednie predyspozycje do sprawowania opieki nad córką i jest w stanie zapewnić jej odpowiednie warunki rozwojowe.
Uznali też, że ojciec daje lepsze gwarancje odpowiedniego wychowania małoletniej i ustalenie miejsca jej pobytu przy ojcu jest zgodne z dobrem dziecka. Ale sąd nie podzielił tych opinii, uznając, że przeciwko przyznaniu dziecka ojcu przemawia m.in. to, że mężczyzna stale podróżuje między Belgią a Polska, nie ma stałego centrum życiowego, nie sprawował dotąd nad dzieckiem samodzielnie pieczy, nawet przez krótki czas, nie posługuje się też językiem polskim.
Belg odwołał się od wyroku, a Sąd Okręgowy w Białymstoku go zmienił. Uznał, że nieuwzględnienie przez sąd I instancji opinii biegłych z dwóch niezależnych ośrodków było błędne. Zaznaczył, że sąd rejonowy nie wziął też pod uwagę opinii o stanie psychicznym matki, która m.in. ma "słabo rozwinięte uczucia macierzyńskie".
- Ten wyrok był dla mnie druzgocący - mówi pani Renata. Po decyzji sądu, która zapadła 28 września, 1 października ojciec dziecka usiłował odebrać córkę z przedszkola. Dziewczynka nie chciała z nim iść, do przedszkola wezwano matkę. Ta po szarpaninie z ojcem zabrała Helenkę, wsiadły do taksówki i odjechały. Obie ukrywały się ponad miesiąc. Helenka po zdarzeniu w przedszkolu musiała korzystać z pomocy psychologa.
Dopiero od niedawna, gdy sprawą zajął się Rutkowski, miejsce pobytu kobiety jest znane policji. Pani Renata nie może jednak wrócić do mieszkania, w którym mieszkała z córeczką, a które należy do Belga. Jej były partner założył jej (ale nie córce) sprawę o eksmisję, a po ucieczce kobiety z dzieckiem, zmienił zamki w drzwiach. Dopiero w towarzystwie Rutkowskiego weszła tam niedawno po swoje rzeczy.
Już jutro przed białostockim sądem odbędą się kolejne odsłony tej sprawy. Tego samego dnia przewidziano rozprawę o wydanie dziecka ojcu, założoną przez Belga i o ustalenie miejsca pobytu Helenki przy matce, którą założyła pani Renata.
Do sprawy wrócimy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?