Chodzi o tragedię, która rozegrała się w ubiegły piątek. Do przedszkola w Kleosinie przyszła nauczycielka. Miała pod opieką grupę ponad 20 pięcio- i sześciolatków. Po dwóch godzinach pracy bardzo źle się poczuła, dostała wysokiej gorączki. Zwolniła się z pracy i poszła do przychodni. Później, około godziny 11, zabrała ją karetka pogotowia – na izbę przyjęć Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego. Tam, pod opieką lekarzy spędziła kilka godzin. Niestety, jej stan się pogorszyła na tyle, że przeniesiono ją na intensywną terapię.
Pisaliśmy o tym też tutaj Kleosin: Chora przedszkolanka chodziła do pracy. Zmarła. Teraz rodzice martwią się o dzieci
Na podstawie objawów klinicznych lekarze podejrzewali, że wdała się sepsa meningokokowa. Jej przebieg był tak dramatyczny, że o godzinie 23 lekarze zdecydowali się powiadomić sanepid, że umiera u nich kobieta z objawami wskazującymi właśnie na zakażenie meningokokami. Niestety, mimo wysiłków, nie udało im się jej uratować. Kobieta zmarła tuż przed północą.
Już od szóstej rano w sobotę powiatowy sanepid rozpoczął poszukiwania dyrekcji przedszkola, a później rodziców dzieci, które miały najbliższy kontakt z przedszkolanką, oraz całego personelu. Elżbieta Radiukiewicz, zastępca powiatowego inspektora sanitarnego pojęła decyzję, że profilaktycznie im wszystkim zostaną podane antybiotyki. Leki zostały zaaplikowane również najbliższej rodzinie zmarłej.
I to, jak podkreśla Elżbieta Radiukiewicz, mimo że Krajowy Ośrodek Referencyjny ds. Diagnostyki Bakteryjnych Zakażeń Ośrodkowego Układu Nerwowego wcale nie rekomenduje takiego postępowania. Bo – wbrew pozorom – wcale niełatwo jest się nimi zarazić. – Zarazić się można poprzez bardzo bliskie kontakty. Ale chodziło o dzieci w przedszkolu. Dlatego zdecydowaliśmy się na tak daleko posuniętą profilaktykę – mówi Elżbieta Radiukiewicz.
Czytaj dalej na kolejnej stronie >>>>
Po badaniach okazało się, że kobieta zarażona była nie meningokokami, tylko pneumokokami. Dla dzieci i personelu przedszkola nic to nie zmienia.
– Postępowanie w obu przypadkach jest takie samo – mówi Elżbieta Radiukiewicz. Obie bakterie mogą wywołać zapalenie opon mózgowych, a nawet właśnie sepsę, czyli zakażenie całego organizmu.
I to właśnie tak bardzo niepokoi rodziców. Bo informacja o śmierci nauczycielki rozniosła się po Kleosinie w okamgnieniu. Rodzice na własną rękę szukali leków, prosili o pomoc lekarzy. I do dziś się dziwią, że przedszkole normalnie działa. Że sanepid nie zlecił żadnej dezynfekcji.
A według sanepidu – po prostu nie jest ona potrzebna. Bo poza ludzkim organizmem te bakterie bardzo szybko giną.
– Ale nie ma żadnych informacji dla rodziców – denerwują się ci, którzy przyprowadzają swoje dzieci do innych grup. – Nie wiemy, co się dzieje, jak mamy postępować.
Na stronie przedszkola była tylko informacja, żeby kontaktować się z przychodnią. Po naszej czwartkowej publikacji pojawiły się kolejne. O tym, że do przedszkola nie można przyprowadzać chorych dzieci. Dziś ma odbyć się spotkanie z lekarzem epidemiologiem.
WIDEO: Pierwsza pomoc w wypadkach
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?