Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kleosin. Ścieżka rowerowa. Rowerem nie pojedziesz, bo potrzebny jest parking

Julita Januszkiewicz
Ścieżka rowerowa zniknęła w pobliżu kościoła, tuż przy ulicy Zambrowskiej
Ścieżka rowerowa zniknęła w pobliżu kościoła, tuż przy ulicy Zambrowskiej Andrzej Zgiet
Do takiej kuriozalnej sytuacji doszło w Kleosinie. Tuż przy Zambrowskiej nagle zniknęła ścieżka rowerowa. Nakazał ją zlikwidować miejscowy proboszcz. Bo wierni nie mieli gdzie parkować swoich aut. W internecie aż huczy. Czytelnicy komentują zamknięcie ścieżki rowerowej w Kleosinie na prośbę proboszcza. Ludzie pytają też o pieniądze na inwestycję.

Po ścieżce, tuż przy ekranach akustycznych koło przystanku autobusowego w Kleosinie mkną rowerzyści. Tyle że robią to nielegalnie. Bo od niedawna tej trasy tutaj nie ma. Zniknęła nagle. - Jak to? - dziwi się Maciej Pietrewicz, rowerzysta z Kleosina. Pokazujemy mu znak zakazu. - Fatalnie - mruczy. I jedzie dalej.

Inni rowerzyści też przecierają oczy ze zdumienia. Ścieżka była, ale została zlikwidowana. Dowiedzieliśmy się, że poprosił o to ojciec Franciszek Martyna, proboszcz parafii pw. św. Teresy od Dzieciątka Jezus w Kleosinie. Rowerowa droga przebiegała w pobliżu kościoła.

O całej sprawie pisaliśmy TUTAJ

Ksiądz wysłał pismo do Podlaskiego Zarządu Dróg Wojewódzkich w Białymstoku. Wiemy, że wniosek wywołał poruszenie. Wkrótce zebrała się przy ścieżce komisja. Nad sensem jej pozostawienia debatowali urzędnicy marszałka i drogowcy. I uznali, że „wyłączą z użytkowania przedmiotowy odcinek ścieżki w celu usprawnienia ruchu komunikacyjnego i podniesienia bezpieczeństwa” - poinformował nas w oficjalnym piśmie Mirosław Hanczaruk, zastępca szefa zarządu dróg. Na czym to usprawnienie polega już nie napisał.

- Ksiądz na ambonie nawet ogłosił, że ścieżki nie będzie - opowiada Anna Szczep. Też rowerzystka. Spotkaliśmy ją przy zamkniętej drodze. Likwidację pochwala. I opowiada, że w niedzielę przed kościołem dochodziło do dantejskich scen. Bo wierni, którzy przyjeżdżają do kościoła autami, nie mają gdzie ich zostawiać. Parkowali na chodniku, w zatoczkach i na ścieżce rowerowej.

- A rowerzyści skarżyli się na kierowców do policji. Posypały się mandaty. Wyobraża sobie to pani, by iść się modlić i płacić? Szkoda ludzi - mówi przejęta Anna Szczep.

- Nie mamy parkingów, więc nasi wierni ustawiają auta wszędzie. Cała ulica jest zastawiona, ścieżka rowerowa także. Dlatego najlepszym pomysłem było jej zamknięcie - przyznaje ojciec Anthony Erragudi z parafii. Proboszcza nie było, bo jest na urlopie.

Pomysł księdza poparł Jan Gradkowski, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej w Kleosinie. Także podpisał się pod wnioskiem do PZDW o zamknięcie ścieżki. - Proszę, przyjechać w niedzielę do kościoła na mszę i zobaczyć co się dzieje na tej ulicy. Ta ścieżka zagrażała bezpieczeństwu ludzi - przekonuje Jan Gradkowski.

Zagrażała tylko na odcinku nieco ponad 700 metrów - między sklepem Kukułka a skrzyżowaniem do Ignatek-Osiedla. Dalej ciągnie się jak gdyby nigdy nic. Drogowcy tłumaczą, że likwidacja tego odcinka niewiele znaczy, bo po przeciwnej stronie ul. Zambrowskiej jest ścieżka rowerowa, „która stanowi - jak malowniczo dodaje w swoim piśmie Mirosław Hanczaruk - przestrzenne powiązanie komunikacyjne tras rowerowych”.

Internauci oburzeni

Chyba Unia powinna się zgodzić na likwidację ścieżki, w końcu współfinansowała budowę tej drogi - zastanawia się nasz Internauta.

To jeden z wielu komentarzy, które pojawiły się na forum „Porannego”. Opisaliśmy, że tuż przy ul. Zambrowskiej, w pobliżu kościoła w Kleosinie, nagle zniknęła trasa rowerowa. Nie fizycznie, ale oficjalnie. Zamknięto ją na prośbę miejscowego proboszcza. Bo wierni nie mieli gdzie w niedzielę parkować swoich aut. Najczęściej ustawiali je na ulicy tuż przed kościołem oraz na ścieżce rowerowej.

Proboszcz napisał więc pismo do Podlaskiego Zarządu Dróg Wojewódzkich w Białymstoku. Poparł go Jan Gradkowski, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej w Kleosinie.

Urzędnicy zgodzili się i trasa rowerowa została w trybie pilnym zlikwidowana. Uznali, że będzie bezpieczniej, a ruch stanie się bardziej sprawny.

Problem w tym - co podkreślają nasi Internauci - że ścieżkę wybudowano w ramach modernizacji ulicy Zambrowskiej. Inwestycja kosztowała około 48 mln zł, z czego 99 proc. dała Unia Europejska. Teraz nasi Czytelnicy sugerują, że skoro zamknięto ścieżkę, trzeba będzie oddać Unii pieniądze. Takie sytuacje zdarzały się przy innych inwestycjach, które po czasie były zmieniane.

Najpierw urzędnicy marszałka nas zwodzili. Że nie ma odpowiedzialnych za tę sprawę osób, że odpowiedź zostanie udzielona później, że nie ma o czym pisać. Dopiero po południu dostaliśmy oficjalne stanowisko.

- Ścieżka rowerowa została zlikwidowana wyłącznie w oparciu o zmianę stałej organizacji ruchu, to jest zasady ruchu na drogach. Żadnych zmian w infrastrukturze nie dokonano. Nie ma mowy o potrzebie zwrotu dofinansowania inwestycji ze środków unijnych - zapewnia Paweł Staniurski z urzędu marszałkowskiego.

Bartosz Czarniecki z Rowerowego Białegostoku krytykuje decyzję o zamknięciu ścieżki. - To bezsensowne podejście urzędników. Jak teraz mają się poruszać rowerzyści?- pyta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny