Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Klątwa na przemytniczkę nie pomogła. Kobieta przewoziła święte rzeczy dla wujka z Grodna.

Kamil Śleszyński
Dworzec PKP w Białymstoku obecnie
Dworzec PKP w Białymstoku obecnie Fot. wikipedia.org
Na dworcu kolejowym w Białymstoku policja zatrzymała młodą kobietę. Po kilku godzinach przesłuchania Briffas przyznała, że w walizce są święte rzeczy, które powierzył jej do przewiezienia wujek z Grodna.

Czwartego stycznia 1928 r. na dworcu kolejowym w Białymstokupolicja zatrzymała młodą kobietę. W czasie przeprowadzania kontroli okazało się, że przewoziła ona trzy rodały Tory pisane na pergaminie. Wzbudziło to podejrzenie funkcjonariuszy, bo równo miesiąc temu zwoje Tory skradziono z domów modlitwy i bożnic w Siedlcach.

Tego dnia służbę na dworcu pełnił przodownik policji Kuciłowski. Podczas nocnego obchodu zauważył kobietę, która targała pokaźnych rozmiarów walizkę. Dama zdradzała przy tym pewne objawy niepokoju, więc funkcjonariusz zdecydował się ją zaprosić na posterunek. W trakcie rozmowy udało mu się ustalić, że to 26-letnia Pesza Briffas.

Kobieta jednak poproszona o otwarcie walizki stwierdziła, że nie może tego zrobić, gdyż nie posiada do niej kluczyka. Ale może przynieść, mieszka na ul. Zamojskiej, ze łzami w oczach błagała funkcjonariuszy, niech jej tylko pozwolą wyjść.

Policjanci nie dali się przekonać. Kontynuowali przesłuchanie. Po kilku godzinach Briffas przyznała, że w walizce są święte rzeczy, które powierzył jej do przewiezienia wujek z Grodna. Te wyjaśnienia wydały się mundurowym podejrzane.

Postanowili, że komisyjnie otworzą walizkę. Oczekiwali, że w bagażu Peszy Briffas znajdą biżuterię lub bibułę komunistyczną. Nikomu do głowy nie przyszło, że kobieta przewoziła trzy skradzione Tory, wartości kilku tysięcy dolarów.

Briffas wzięta w krzyżowy ogień pytań przyznała się, że wujka z Grodna nie ma. Chcąc ratować skórę, wymyśliła historyjkę o tym, jak walizkę znalazła w pociągu. Kobietę wysłano do Warszawy i osadzono w wartowni przy ul. Daniłowiczowskiej. Niestety i tutaj funkcjonariusze nie wyciągnęli z niej informacji od kogo otrzymała walizkę z gorącym towarem. Zwrócili się więc o pomoc do żydowskich duchownych.

Trzech rabinów przybyło do wartowni. Długa rozmowa z Briffas nie przyniosła rezultatu. Rabini sięgnęli więc po bardziej radykalne środki. W pokoju przesłuchań zapalili świece i rzucili na Peszę Briffas klątwę, tak zwane chejrem. Nic to jednak nie dało.

A trzy Tory znalezione w walizce Briffas wpędziły policję w niemałe kłopoty. Pretensje do nich zgłosiły bowiem trzy synagogi: warszawska, wileńska i grodzieńska. Żadna z nich nie była jednak w stanie udowodnić prawa własności do podobnych do siebie zwojów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny