Przekręt pod gruszą

rys. Andrzej Czyczyło
rys. Andrzej Czyczyło
Stanisława Chudzikiewicz, dyrektor opolskiego oddziału PZU, a wcześniej towarzystwa ubezpieczeniowego Heros, na początku lat 90. fałszowała dokumenty w Urzędzie Wojewódzkim.

W poniedziałek, w tekście "Dojna krowa Heros" napisaliśmy, że kontrola przeprowadzona w opolskim oddziale towarzystwa ubezpieczeniowego Heros wykazała, iż za rządów Stanisławy Chudzikiewicz, obecnej dyrektor opolskiego oddziału PZU, wydawano tam pieniądze, delikatnie mówiąc, niefrasobliwie: 40 tysięcy dla córki pani dyrektor, 112 tysięcy dla firmy jej przyjaciółki, 70 tysięcy dla sekretarza pani poseł, 50 tysięcy dla sprzątacza, 60 tysięcy na imprezy w renomowanej opolskiej restauracji "Starka" - to bilans tylko jednego, 2002 roku.

Strach się bać
- Po waszym tekście otrzymaliśmy telefony z pogróżkami - twierdzi kilka osób związanych niegdyś z Herosem. - Mamy trzymać buzie na kłódkę i nie opowiadać o tym, co działo się w firmie. Straszono nas mężem byłej pani dyrektor, który pracuje w komendzie wojewódzkiej policji i samym komendantem wojewódzkim, mającym być jej bliskim znajomym.
Policja nie chce tego komentować, odsyłając do prokuratury.
- To dla nas cenne informacje - mówi Józef Niekrawiec, prokurator okręgowy. - Osoby zastraszane, z różnych względów obawiające się pójść na policję, powinny bez obaw zgłosić się do prokuratury. Zapewniamy im pełną anonimowość.
Przypomnijmy, że o zastraszaniu policją opowiadały "NTO" już wcześniej podwładne Violetty L., byłej szefowej opolskiej Estrady, prywatnie przyjaciółki Stanisławy Chudzikiewicz. Opisaliśmy to w tekście "Koncertowy upadek Viletty L." 5 marca tego roku.

Pani Danusia i stara afera
Nasi informatorzy wyjaśnili nam też, kim jest Jerzy R., sprzątacz, który zarobił w ciągu roku 50 tysięcy złotych:
- To mąż Danuty R., przyjaciółki pani Stasi z czasów jej pracy w Urzędzie Wojewódzkim - opowiadają. - Heros zlecał jej za ciężkie pieniądze robienie stroików.
Danuta R. pracuje obecnie w PZU.
- Chętnie porozmawiam z panem o Herosie - deklarowała w piątek, lecz gdy się spotkaliśmy, zmieniła zdanie: - Odpowiem tylko na pytania pisemne - stwierdziła. Spytałem, czy prawdą jest, iż pomagała Stanisławie Chudzikiewicz podczas afery z wczasami pod gruszą (o co chodziło - opisuję dalej). - Chce pan babrać się w takich starych sprawach? - zdziwiła się Danuta R.
Stare sprawy zaczęły się 10 lat temu: Stanisława Chudzikiewicz na początku lat 90. była kadrową w Urzędzie Wojewódzkim w Opolu. W 1994 roku odeszła za porozumieniem stron.
- Zostałam wezwana do gabinetu dyrektora, który kazał mi się zwolnić - zeznała później do protokołu. - Zgodziłam się, bo nie chciałam być zwolniona dyscyplinarnie.
Dyscyplinarka groziła jej za aferę z wczasami pod gruszą.

Pożyczka się rypła
14 marca 1996 roku Prokuratura Rejonowa w Opolu oskarżyła Staniławę Chudzikiewicz, że w latach 1991 - 1993 jako kadrowa Urzędu Wojewódzkiego, wspólnie z Bożeną H., z Urzędu Rejonowego w Nysie oraz Danutą P. z Urzędu Wojewódzkiego, fałszując dokumenty, zagarnęła 6.700 złotych z funduszu socjalnego "wczasy pod gruszą".
Sprawa wyszła na jaw w 1993, kiedy do Urzędu Rejonowego w Nysie zgłosiła się kobieta twierdząca, że Urząd Skarbowy naliczył jej podatek od pieniędzy, których nigdy nie otrzymała.
W nyskim UR pieniądze wypłacała Bożena H., która przyznała się do winy:
- Do wszystkiego namówiła mnie Stanisława Chudzikiewicz, kadrowa z Urzędu Wojewódzkiego - zeznawała. - Poprosiła mnie, żeby podać jej nazwiska osób zatrudnionych u nas na pracach interwencyjnych. Powiedziała, że trzeba pobrać pieniądze z kasy, bo pani Danuta P., również pracownica Urzędu Wojewódzkiego, ma trudną sytuację finansową, w dodatku wesele córki. Zapewniała, że to tylko taka nieformalna pożyczka i pieniądze zostaną zwrócone.
Bożena H. twierdziła że pieniądze przekazała Stanisławie Chudzikiwicz.
- Nie brałam pokwitowania, bo uważałam, że wszystko będzie załatwione prawidłowo - zeznawała. - W 1993 roku Stanisława Chudzikiewicz powiedziała mi, że sprawa się wydała i żebym gdzieś zdobyła pieniądze, bo pani P. ich nie zwróciła.
Ukręćcie temu łeb
Podczas procesu Wiesław M. kierownik Urzędu Rejonowego w Nysie zeznał:
- O całej sprawie poinformował mnie w marcu 1993 roku mój zastępca Marek R. Bożena H. oraz Stanisława Chudzikiewicz spotkały się wówczas ze mną wieczorem, na piętrze Urzędu Rejonowego. Nalegały, żebym ukręcił sprawie łeb i zmusił R., by się nią dalej nie zajmował. Z ich wypowiedzi wynikało, że współdziałały ze sobą w wyłudzaniu pieniędzy z Urzędu Wojewódzkiego. Pani H. mówiła, że została do przestępstwa nakłoniona i namówiona.
Wiesław M. jednak sprawie łba nie urwał, a poinformował o wszystkim prokuraturę, która sporządziła akt oskarżenia.
Pierwszy wyrok w tej sprawie wydał 23 stycznia 1998 Sąd Rejonowy w Nysie. Uznał on winę wszystkich trzech pań (czyli Stanisławy Chudzikiwicz, Bożeny H. oraz Danuty P.). Według sądu ich proceder wyglądał tak:

Z rączki do rączki
Bożena H., mająca dostęp do danych osobowych pracowników nyskiego UR, przekazywała je Stanisławie Chudzikiewicz, ta zaś Danucie P., która wypisywała na ich podstawie skierowania na "wczasy pod gruszą", dopisując na nich nieistniejących członków rodzin. Skierowania oddawała Stanisławie Chudzikiewicz, ta zaś Bożenie H., która pobierała z kasy pieniądze. W dodatku bez upoważnienia, bowiem Stanisława Chudzikiewicz uwiarygodniła ją, przedstawiając jako kasjerkę z Nysy. Pani Chudzikiewicz wypełniała też część dokumentów.
Sąd podkreślił, że panie musiały działać razem, bo gdyby w tym łańcuszku jednej zabrakło, przestępstwo byłoby niemożliwe.

Fałszerstwo tak, forsa nie
Stanisława Chudzikiewicz nie przyznała się do zagarnięcia pieniędzy, a jedynie do fałszowania dokumentów. Tłumaczyła, że robiła to na prośbę Bożeny H., która prosiła ją o wypełnienie skierowań, bowiem inaczej musiałaby kilkakrotnie jeździć do Nysy. Zaprzeczała, jakoby naciskała na kierownika nyskiego UR. Danuta P. zeznała z kolei, że nigdy nie była w trudnej sytuacji finansowej i nie potrzebowała pieniędzy.
Sąd Okręgowy w Opolu, na rozprawie odwoławczej 19 czerwca 1998 roku, przychylił się do tych wyjaśnień i uznał, że Stanisławę Chudzikiewicz można skazać tylko za fałszerstwo dokumentów.
"Sąd pierwszej instancji przyjął współsprawstwo Stanisławy Chudzikiewicz tylko w oparciu o odosobnione pomówienia Bożeny H., która twierdziła, że przekazywała pieniądze oskarżonej Chudzikiewicz" - tłumaczył sąd odwoławczy i zwrócił sprawę do Nysy.
14 maja 1999 roku Sąd Rejonowy w Nysie wydał drugi wyrok, zgodny z sugestiami Sądu Okręgowego.

Nie wystarczy się przyznać
Sąd uniewinnił równocześnie Stanisławę Chudzikiwicz od zarzutu pobrania z kasy 200 złotych należnych sprzątaczce Sabinie S.
Stanisława Chudzikiewicz przyznała się do tego czynu podczas śledztwa, tłumacząc, że pieniądze wypłaciła na prośbę sprzątaczki i nie zagarnęła ich, lecz przekazała Sabinie S.
Wątpliwości sądu wzbudziło jednak to, że Stanisława Chudzikiewicz mówiła o 200 złotych, Sabina S. twierdziła z kolei, że otrzymała 100 złotych, a kasjerka w ogóle nie pamiętała, by wypłacała jakiekolwiek pieniądze.
Sąd doszedł zatem do wniosku, że wobec takich niejasności "samo przyznanie się oskarżonej nie jest warunkiem sine qua non do jej skazania".
Ostatecznie drugi wyrok w Nysie był taki: uznając Stanisławę Chudzikiewicz winną tego, że działając w warunkach przestępstwa ciągłego podrobiła dokumenty, sąd warunkowo umorzył jej karę na rok. Musiała jednak zapłacić 200 złotych dla Domu Dziecka oraz 1.723 złote kosztów sądowych.

A po co fałszowała?
Wyrok ten nie spodobał się z kolei prokuraturze, która złożyła apelację, pytając: "już samo sfałszowanie skierowań przez Stanisławę Chudzikiewicz nasuwa pytanie, w jakim celu to robiła i dla kogo?"
Prokurator zgodził się, że dowody nie potwierdzają stuprocentowo, że pani Chudzikiewicz wzięła pieniądze dla siebie, ale za to "zdawała sobie sprawę, że dopuszcza się oszustw mających przysporzyć korzyści majątkowych innym".
12 października 1999 roku Sąd Okręgowy w Opolu apelację prokuratury odrzucił. Orzeczenie Sądu w Nysie stało się prawomocne.
Dziś wobec Stanisławy Chudzikiwicz nastąpiło już zatarcie skazania, co oznacza, że według prawa jest osobą niekaraną.

Proces - temat tabu
W czasie kiedy toczył się opisany wyżej proces, Stanisława Chudzikiewicz pełniła już funkcję dyrektora opolskiego oddziału Herosa.
- Sprawa sądowa? - zastanawia się jej ówczesny zastępca, Tadeusz Kamiński. - To był temat tabu, o którym się nie mówiło. Coś ktoś słyszał, prasa coś tam pisała, ale nie sądzę, żeby ktoś z zarządu cokolwiek o tym wiedział.
Marek R., były kierownik Urzędu Rejonowego w Nysie: - Pamiętam, że pani Chudzikiewicz naciskała nas, żebyśmy zatuszowali jej sprawę, powołując się na swoje rodzinne układy.

Pani minister zaprzecza
W kwietniu ubiegłego roku Stanisława Chudzikiewicz została mianowana dyrektorem opolskiego oddziału PZU. W firmie głośno mówi się, że zawdzięcza to poparciu Aleksandry Jakubowskiej.
- Pan mnie przecenia, bo nie mam żadnych wpływów w PZU - zaprzecza pani minister. - Z panią Stasią znamy się towarzysko. Kiedyś na moją prośbę zorganizowała zbiórkę pieniędzy dla dzieci z Grudyni. Z tego co wiem, była najlepszą dyrektorką Herosa w kraju, a teraz jest jedną z najlepszych dyrektorek oddziałów PZU. Żeby jej cokolwiek zarzucić, musicie mieć dowody.

Prawnicy mają dość
- W czwartek na drzwiach pani dyrektor Chudzikiewcz wisiał plakat z napisem "kochana, witamy w drugim roku pracy" - relacjonuje nam informator z PZU. - Kiedy to się skończy? Dlaczego Warszawa nie zareagowała, gdy jednego dnia złożyli wypowiedzenie z pracy wszyscy czterej prawnicy opolskiego oddziału?
Teresa Morciniec, kierownik radców prawnych w opolskim PZU:
- Rzeczywiście złożylismy rezygnacje. O przyczynach jednak wypowiadać się nie chcę.
Stanisławy Chudzikiewicz nie było wczoraj w pracy:
- Pani dyrektor przebywa na urlopie - poinformowała sekretarka.
- Żona nie będzie z panem rozmawiać - stwierdził jej mąż. - Proszę nie zakłócać nam spokoju domowego.
Tomasz Fill, rzecznik prasowy PZU poinformował:
- W przyszłym tygodniu przedstawiciel zarządu PZU SA spotka się z panią dyrektor Stanisławą Chudzikiewicz i wysłucha jej wyjaśnień. Do tego czasu powstrzymujemy się od komentowania tej sprawy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska