Wioletta - 24 lata, Wojtek - 22, Krzysztof - 29. Zginęli na miejscu. Ich auto roztrzaskało się na półciężarówce.
- Potężny huk, a po nim głucha cisza. Ogromna siła najpierw miażdży, a potem rozszarpuje osobowe auto - opowiada przebieg wypadku Jacek Dobrzyński, rzecznik podlaskiej policji.
Była noc z poniedziałku na wtorek. Właśnie dochodziła północ. Osobowe audi jechało drogą krajową nr 19 z Białegostoku do Sokółki. Podróżowała nim czwórka znajomych. Wszyscy mieszkali w okolicach Sokółki. Nie mieli 30 lat. Wśród nich byli dwaj bracia stryjeczni. Za kierownicą siedział jeden z nich, 21-letni Karol.
Chłopak nie miał prawa jazdy. Nigdy go sobie nie wyrobił. Ale czasami wsiadał za kółko. Nawet po kieliszku. Raz zatrzymała go policja. W tym roku Karol stanął przed sądem. Usłyszał wyrok: zakaz prowadzenia pojazdów przez trzy lata, do 2011 roku.
- Najwyraźniej nic nie robiąc sobie z wyroku wsiadł za kierownicę i jechał. Skutki tego są tragiczne - dodaje Dobrzyński.
Świadkowie: Jechali za szybko
Zbliżali się do wsi Podkamionka. Bracia do domu mieli jeszcze siedem kilometrów, Wojtek trochę więcej. Droga była prosta, jechali z górki. Świadkowie mówią, że bardzo szybko, nawet ponad 150 km/h.
Z przeciwnego kierunku nadjeżdżała półciężarówka renault. Jej kierowca twierdzi, że audi jechało prosto na niego. Chciał uniknąć zderzenia, zaczął zjeżdżać na lewy pas. W tej samej chwili Karol próbował wrócić na swój. Nie zdążył.
Samochody zderzyły się czołowo. W audi z przodu wystrzeliły poduszki, ale niewiele dały. Bo ani kierowca, ani nikt z pasażerów nie miał zapiętych pasów. Auta odrzuciło od siebie na kilka metrów. Stanęły na przeciwnych do kierunku jazdy pasach.
Audi było kompletnie rozbite. Potworna siła wbiła je pod ciężarówkę, zerwała z niego maskę i błotniki, połamała fotele. W ciężarówce kabina prawie odpadła od reszty auta. Zwisała nad ziemią.
Próbowali ratować. Bez skutku
Po kilku minutach przyjechało pogotowie i strażacy.
- Kobietę i jednego z mężczyzn siedzących z tyłu wyciągnęliśmy bez żadnych kłopotów. Lekarz pogotowia próbował jeszcze ich reanimować, ale po chwili stwierdził zgon - mówił nam na miejscu Krzysztof Czarnowicz, rzecznik sokólskiej straży pożarnej.
Jego koledzy mieli kłopot z ratowaniem osób siedzących z przodu.
- Były bardzo mocno zakleszczone. Kierowca dawał oznaki życia. Pasażer, niestety, nie przeżył. Przez kilkanaście minut wycinaliśmy ich narzędziami hydraulicznymi - relacjonuje strażak. - To straszna tragedia - dodaje po chwili.
Kierowca audi został przewieziony karetką do białostockiego szpitala. Był w bardzo ciężkim stanie. Trafił tam na oddział intensywnej terapii. Walczy o życie. Jego brat nie miał tyle szczęścia.
- To dobry chłopak był. We wsi teraz żałoba - mówi jedna z mieszkanek Starych Szor, ich rodzinnej miejscowości. - Obaj mieszkali w jednym domu, przedzielonym na pół - dodaje kobieta.
Prawie bez uszczerbku z wypadku wyszedł za to 22-letni kierowca renault. Z lekkimi obrażeniami został przewieziony do szpitala w Sokółce. Okazało się, że ma tylko stłuczone kolano, ale został tam na obserwacji. Policjanci potwierdzają, że był trzeźwy.
Przyczyny i okoliczności wypadku ustala sokólska policja. Funkcjonariusze poszukują świadków tragedii oraz wszystkich, którzy feralnej nocy widzieli jadące jasne audi lub półciężarówkę renault.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?