Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kibice skarżą się na śląską policję. A spotters wykonywał w Bytomiu inne zadanie.

Marta Gawina
Tak dopingowali zawodników Jagiellonii białostoccy kibice w Bytomiu
Tak dopingowali zawodników Jagiellonii białostoccy kibice w Bytomiu fot. Wojciech Oksztol/Archiwum
Nie zaczepialiśmy, nie prowokowaliśmy. A policja zaatakowała nas pałkami - mówią kibice Jagiellonii, którzy w piątek pojechali do Bytomia dopingować białostocką drużynę. - Nie było żadnej interwencji z naszej strony - twierdzi Adam Jakubiak, rzecznik tamtejszej policji.

Na mecz Jagiellonii Białystok z Polonią Bytom pojechało 145 kibiców naszej drużyny. Choć spotkanie zostało rozegrane w piątek, dopiero wczoraj otrzymaliśmy oficjalne oświadczenie Stowarzyszenia Kibiców Jagiellonii Białystok Dzieci Białegostoku.

Fani Jagi skarżą się na bytomską policję. I opisują swoją pomeczową drogę ze stadionu na dworzec. Towarzyszyło im blisko stu policjantów. "Po przejściu około stu metrów funkcjonariusze bez żadnej przyczyny, ostrzeżenia zaczęli spychać idących na końcu fanów, do przodu. Kiedy zrobił się ścisk i nie było możliwości przesunięcia się do przodu, wobec kibiców zostały użyte pałki policyjne. Powstała panika" - piszą kibice.

- Chcieliśmy to nagrywać. Kilka osób wyciągnęło komórki. Wtedy policjanci wybijali pałkami telefony z rąk - relacjonuje jeden z fanów Jagi.

I zapewnia, że nikt nie prowokował policjantów. Dlatego stowarzyszenie Dzieci Białegostoku żąda wyjaśnień. Jego prawnicy analizują zdarzenie. Chcą zawiadomić policję i prokuraturę. Jednocześnie stowarzyszenie apeluje do kibiców, którzy doznali w Bytomiu obrażeń, żeby zgłaszali się na obdukcję.

- Trzy osoby już tak zrobiły. Wyniki ich badań to guzy na głowie, siniaki na plecach, wybite palce - mówi przedstawiciel stowarzyszenia.

Policja zaprzecza, że użyła siły. - Nie mam żadnej informacji, żeby miało dojść do naruszenia porządku i interwencji policjantów. Potwierdza to dowódca, który czuwał nad przemarszem kibiców - twierdzi Adam Jakubiak, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Bytomiu.

I przypomina, że każda interwencja musi być odnotowana. Z piątkowego przemarszu kibiców notatek nie ma. Ani o ewentualnym użyciu pałek, ani o prowokacji fanów Jagi.

- Jest tylko informacja, że do policjanta z kordonu zabezpieczającego zgłosił się kibic, który miał być uderzony pałką w rękę przez jednego z funkcjonariuszy. Dostał informację, że powinien powiadomić najbliższą komendę. Nie zrobił tego - dodaje Adam Jakubiak.

Białostoczanin jednak złożył zawiadomienie, ale dopiero w Katowicach. Tamtejsza komenda przesłała już informacje do Bytomia. - My oddaliśmy sprawę prokuraturze, bo może dotyczyć jednego z naszych policjantów - mówi rzecznik KMP w Bytomiu.

Naszym kibicom podczas wyjazdu towarzyszył spotters, czyli specjalny podlaski policjant do współpracy z kibicami. Jednak nie było go w czasie przemarszu fanów Jagi.

- W tym czasie musiał uczestniczyć w innym zadaniu w Bytomiu. Za to obserwował wymarsz fanów ze stadionu. Było spokojnie - przyznaje Andrzej Baranowski, p.o. rzecznika podlaskiej policji. I przypomina, że spotters nie jest po to, żeby opiekować się kibicami. - Nie odpowiada za ich zachowanie. Jego zadaniem jest m.in. ułatwianie kontaktów kibicom na przykład z koleją - dodaje Andrzej Baranowski.

- Spotters powinien być tam, gdzie są kibice. Sytuacja w Bytomiu pokazała, że tak nie jest. Spotters nie sprawdza się - uważa Tomasz Piętka ze stowarzyszenia Dzieci Białegostoku, który też był w piątek na meczu Jagiellonii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny