Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kazimierz Węgrzyn: Możliwości Jagi są większe

Tomasz Dworzańczyk
Alexis Norambuena (z prawej) wraz z kolegami z bloku defensywnego Jagiellonii nie ma powodów do dumy, gdyż w każdym meczu obecnego sezonu białostoczanie tracą bramki
Alexis Norambuena (z prawej) wraz z kolegami z bloku defensywnego Jagiellonii nie ma powodów do dumy, gdyż w każdym meczu obecnego sezonu białostoczanie tracą bramki Wojciech Oksztol
Nie widzę wielkiego problemu z grą defensywną Jagiellonii Białystok. Owszem, piłkarze Czesława Michniewicza stracili w Poznaniu cztery bramki, ale to nie obroną przegrali z Lechem - uważa Kazimierz Węgrzyn, były reprezentant Polski, komentujący piątkowe spotkanie na antenie Canal+.

Żółto-czerwoni po spotkaniu z Kolejorzem mają już 12 straconych goli. Pod tym względem gorzej prezentują się tylko ŁKS Łódź i Podbeskidzie Bielsko-Biała. Ekipy beniaminków w tym sezonie potrafiły jednak zagrać już na zero z tyłu - w przeciwieństwie do Jagi.

- Na pewno jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy jest zawirowanie w białostockim klubie z bramkarzami. Mamy za sobą siedem kolejek, a broniący w Poznaniu Krzysztof Baran był już trzecim golkiperem Jagiellonii w tym sezonie - zauważa Węgrzyn. - Obronie gra się łatwiej, kiedy za plecami ma zaufanego człowieka, jakim był wcześniej Grzegorz Sandomierski - dodaje.

Były reprezentacyjny defensor nie wini jednak Barana za porażkę z Lechem, mimo że jego konto obciąża przynajmniej jedna z czterech straconych bramek.

- Na pewno gol na 3:1, kiedy bramkarz źle ocenił sytuację i zbyt długo leżał na murawie po interwencji, co wykorzystał Artjom Rudnev - przyznaje Węgrzyn. - Ale wcześniej Baran pokazał klasę, broniąc chociażby uderzenie głową Łotysza po koźle. To była bardzo trudna piłka - zaznacza.

Jagiellonia mogła równie dobrze wygrać

Zdaniem Węgrzyna trudno przyczepić się także do gry obrońców, którzy wyszli na mecz w Poznaniu ustawieni dobrze. Taktyka nie sprawdziła się, gdyż zawiodło przejście z defensywy do ataku.

- To był taki dziwny mecz, w którym równie dobrze mógł paść wynik odwrotny, gdyby Jagiellonia w drugiej połowie strzeliła na 2:1. Lech miał spore kłopoty, których nie wykorzystali białostoczanie, źle rozgrywając kontry - uważa Węgrzyn. - Nie da się ukryć, że trochę słabszy dzień miał też Tomek Frankowski, któremu kompletnie nic nie wychodziło - dorzuca.

Personalnie trudno kogoś winić

W ciągu siedmiu minut żółto-czerwoni stracili trzy bramki i pożegnali się z marzeniami o zdobyciu choćby punktu w Poznaniu. Mimo to, Węgrzyn nie dokonywałby na razie nerwowych ruchów kadrowych.

- Personalnie trudno kogoś winić i skazać na ławkę po tym spotkaniu. Lech był po prostu piłkarsko odrobinę lepszy, co nie znaczy, że Jagiellonia w kolejnych meczach też będzie ponosić porażki. Oglądałem wcześniejsze mecze tej drużyny, w których białostoczanie pokazali, że naprawdę mają spory potencjał - twierdzi Węgrzyn.

- Moim zdaniem, obecnie zajmowana siódma pozycja nie oddaje w pełni możliwości zespołu Michniewicza. Osobiście widzę Jagę poza pierwszą trójką, ale miejsca zaraz za podium są w zasięgu - kończy ekspert Canal+.

Czytaj e-wydanie »

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny