Beata Kossowska objawiła się na scenie polskiego bluesa jeszcze w połowie lat 90. XX wieku. Wtedy prywatne wytwórnie płytowe wyrastały jak grzyby po deszczu, a młoda harmonijkarka już w 1997 roku mogła poszczycić się płytą kompaktową z zespołem Le Blue. Jej grą zachwycał się Sławek Wierzcholski, największy propagator tego instrumentu w Polsce, autor szkół gra na harmonijkę. Czy spodziewał się, że dwie dekady później Kossowska wyda podręcznik „Harmonijka ustna w praktyce”? Niewykluczone.
Żywiołowa harmonijkarka szybko zrozumiała, że granie czystego bluesa może zatrzymać jej artystyczny rozwój. W 2002 roku z Le Blue nagrała płytę „Zagroda” z kompozycjami inspirowanymi muzyką ludową. Zimą 2006 roku z Le Blue pojawili się w Memphis na International Blues Challenge – najważniejszym bluesowym konkursie świata. Wrócili bez sukcesów, ale nie od dziś wiadomo, że amerykańskie jury przede wszystkim stawia na zachowanie tradycji. Wszechstronność i wirtuozeria zachwyciły za to firmę Seydel, jednego z najważniejszych producentów harmonijek na świecie. Została jedną z artystek wspieranych przez tę firmę i zdecydowała się na wyjazd do Niemiec. Już w 2008 roku wspólnie z Rudi Bayerem i Wolgangiem Bernreutherem założyła United Blues Experience. Mogliśmy ich słuchać osiem lat temu – najpierw w patio urzędu miejskiego podczas Suwałki Blues Festival 2011, a później, w Białymstoku, w trakcie Jesieni z Bluesem.
Akustyczna muzyka z autorskimi kompozycjami członków zespołu daleka jest od ortodoksyjnego bluesa. Beata Kossowska nie tylko z oszałamiającą szybkością, przywodzącą na myśl solówki elektrycznych gitarzystów, gra na harmonijce, ale też śpiewa własne kompozycje. Nie stroni od funku, rocka, potrafi też zaśpiewać scatem.
W Białymstoku Kossowska pojawi się tym razem tylko z gitarzystą, Wolfgangiem Bernreutherem. Koncert w kawiarni Fama już w najbliższą niedzielę, 10 lutego, o godz. 19.
Tu oglądasz: Smog skraca życie