- Gdy się ocknęłam, z tyłu, za mną, zobaczyłam światło. Wokół mnie nie było nikogo. Choć ciężko było mi się ruszać, wiedziałam, że muszę tam iść. Zobaczyłam wybitą szybę, a potem ręce jakiegoś chłopaka, wyciągnięte do mnie. Skoczyłam, choć bardzo się bałam - mówiła dziś w sądzie Ewa.
Dziewczyna jest jedną z ofiar katastrofy pod Jeżewem. Dzisiaj przyszła do sądu, by o tym opowiedzieć.
Razem z kolegami 30 września 2005 roku wyjechała na pielgrzymkę do Częstochowy. Niedaleko Jeżewa autokar zderzył się z lawetą i stanął w płomieniach. Zginęło trzynaście osób, w tym kierowcy obu pojazdów.
Przed białostockim sądem rejonowym toczy sie właśnie proces małżeństwa Z. To oni wynajęli maturzystom autokar na pielgrzymkę. Prokuratura postawiła małżeństwu kilkadziesiąt zarzutów. Najpoważniejszy to to, że nieumyślnie przyczynlili się do tragedii pod Jeżewem, bo pozwolili pracować poważnie chorym szoferom.
Romuald i Janina Z. nie przyznają się do winy. Grozi im do ośmiu lat więzienia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?