Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kasztany przed białostocką farą wycięte. A sprowadził je sam Branicki.

Andrzej Lechowski dyrektor Muzeum Podlaskiego w Białymstoku
Kasztany do Białegostoku sprowadził Jan Klemens Branicki.
Kasztany do Białegostoku sprowadził Jan Klemens Branicki. Fot. Archiwum
Kasztany przy białostockiej farze legły pod bezwzględną ręką konserwatora zabytków, który nawet nie zająknął się, że to jedne z ostatnich kasztanowców w centrum miasta. Ba, nie pamiętał nawet, że ten piękny gatunek drzew sprowadził do Białegostoku nie kto inny tylko Jan Klemens Branicki.

A swoją drogą, to gdzie te czasy kiedy konserwator bronił wiekowych drzew? W maju 1932 roku magistrat postanowił wyciąć stare, ponad stuletnie drzewa wzdłuż ulicy Mickiewicza. Wycinką zajmowała się wówczas Straż Miejska, która otrzymała stosowne zarządzenie. Konserwatorem zabytków sztuki na województwo białostockie (taki wówczas obowiązywał urzędowy tytuł) był doktor Klus. Słysząc o planach miasta, natychmiast wezwał eksperta z Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, profesora Szafera.

Obaj panowie wystosowali pismo do prezydenta miasta, w którym ostro zażądali wycofania się z planów wycinki. Jednocześnie wysłali elaborat do wojewody, prosząc go o unieważnienie magistrackiego zarządzenia. Swoje stanowisko motywowali prostym argumentem. Drzewa na Mickiewicza miały charakter zabytku! Przypominały o tym, że ulica ta była niegdyś historycznym traktem prowadzącym do Warszawy. Jego reprezentacyjną rangę podkreślać miały więc szpalery drzew.

Pamiętam te ostatnie wiekowe lipy z Mickiewicza. Ich potężne pnie zajmowały niemal cały chodnik tuż przy skrzyżowaniu ze Świętojańską. Niestety uznane za zabytek w 1932 roku drzewa, 30 lat później wycięto w pień. I tak to zniknął z krajobrazu Białegostoku jeden z dawnych jego widoków.

Ale czy tylko ten jeden? Wydaje się, że jakieś złe fatum zawisło nad białostockimi pamiątkami. Tyle lat czekaliśmy na remont kamienicy na Kilińskiego 15, no i doczekaliśmy się bezprzykładnej dewastacji zabytku, z którego ma pozostać tylko jedna ściana. Ponoć reszta była w złym stanie technicznym. A w jakim, do licha miała być!? I znów przedwojenna analogia.

W 1932 roku znany białostocki restaurator Hirsz Wider postanowił wyremontować pałacyk gościnny, stojący na tejże samej ulicy Kilińskiego. Sęk w tym, że okropnie nie podobały mu się barokowe wypukłości, dziwaczny dach, niepraktyczne kraty okalające balkony, małe okna. Postanowił więc "gruntownie go przebudować na jakieś pseudo nowoczesne pudło. Trzeba jeszcze nieszczęśliwego faktu, że jakiś architekt pomagał mu w tem". Prace rozpoczęto od wybijania dużych otworów okiennych.

Szczęściem na pałacyk miał oko wojewoda białostocki Marian Zyndram Kościałkowski. Widząc co się dzieje, sam osobiście (!) udał się do Widera i wyperswadował amatorowi nowoczesności jego zamiary. W 1937 roku pałacyk był już pięknie odnowiony. "Mansardowy dach ma odpowiednią dla siebie dachówkę, prześliczne kraty balkonowe są starannie konserwowane".

A dziś pod naporem nowoczesności znikają z białostockich ulic drewniane, często bardzo piękne budynki. Jestem przekonany, że za jakiś czas wszyscy zrozumiemy, co straciliśmy, ale będzie już za późno. To, że zewsząd słychać głosy, że są brzydkie, nic niewarte, że chronić je to tak jakby nie chcieć rozwoju Białegostoku, po latach okaże się zgubnym, fałszywym poglądem. Tego uczy nas historia. Oto i ona.

Na ulicy Świętojańskiej w latach 1925-1930 wzniesiono malowniczy zespół budynków zwany kolonią urzędniczą. Zamieszkała w niej elita tamtego Białegostoku. I otóż w 1938 roku stała się rzecz trochę podobna do dzisiejszych zachowań. "Mieszkańcy domów urzędniczych przesłali do prezydenta miasta memoriał w sprawie otynkowania fabryki Beckera". W ich opinii jej budynki "przedstawiają ponury blok czerwonych nieestetycznych murów". Stanowiły one wyraźny kontrast dla nowoczesnej architektury wkraczającej na Świętojańską.

Dziś cała Europa chroni i chwali się dawną przemysłową architekturą. A nam w Białymstoku głupio, bo co się dało zburzyć to zburzyliśmy, co zalepić styropianem to zalepiliśmy, co przerobić na coś do niczego niepodobne to z "talentem" przerobiliśmy. Szkoda.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny