Kasjerka winna, księgowa winna, a pani kurator...

Kontrola inspektorów z Podlaskiego Urzędu Wojewódzkiego trwała trzy tygodnie. Raport liczy 16 stron. Od wczoraj jest dostępny na stronach internetowych PUW. Od początku tej bulwersującej sprawy rodziły się pytania, jak to możliwe, by w ciągu ponad dwóch lat kasjerka kradła pieniądze z kuratoryjnej kasy i nikt tego nie zauważył. Dlaczego nie było właściwego nadzoru? Kto ponosi za to odpowiedzialność?

Chytra Ilona
Ilona A. zaczęła pracować jako kasjerka w kuratorium od 10 sierpnia 1998 roku. Służbowo podlegała głównej księgowej. Ale jak wynika z kontroli miała prawie nieograniczoną władzę finansową. Powierzono jej bowiem wszystkie czynności związane z obrotem gotówkowym i bezgotówkowym, odbierała korespondencję bankową, miała w swoich rękach wszystkie czeki. Przez trzy lata ani razu nie poszła na dłuższy urlop, brała po kilka dni wolnego, aby nie przekazywać swoich obowiązków komu innego.
To stworzyło zamknięty krąg, którego kontrola wewnętrzna nie mogła przeniknąć - określiła inspektor Janina Bryndza.

Księgowa nie sprawdzała
Gdzie była główna księgowa? Pełniąca obowiązki głównego księgowego w Kuratorium Halina P. jest z wykształcenia technikiem ekonomistą o specjalności rachunkowość i finanse. Na tym stanowisku pracuje od 1999 roku.
Chociaż nie stwierdzono istotnych błędów w procedurach określających zasady kontroli wewnętrznej, dotyczącej gospodarki kasowej, to jednak cały system obowiązujący w kuratorium okazał się zawodny - czytamy w raporcie. Żaden z pracowników księgowości nie miał w zakresie obowiązków kontroli gospodarki kasowej, kontroli druków ścisłego zarachowania. Sygnałów zaś nieprawidłowości w obrocie czekami było wiele i aż nadto rażące, by nie zwrócić na nie uwagi. Liczne przeróbki pojedynczych cyfr, używanie korektora do usuwania zapisów - już to powinno spowodować bardziej wnikliwą kontrolę stanu czeków gotówkowych nie tylko niezrealizowanych, ale przede wszystkim anulowanych; co się z nimi stało i czy są przechowywane w kasie.

Kuratorka czeka na ruch wojewody
Ilona A. przyznała się do przywłaszczenia pieniędzy. Prokurator przedstawił jej zarzuty: zagarnięcia mienia i fałszowania dokumentów, za co grozi jej pięć lat więzienia. Kto jeszcze poniesie odpowiedzialność za defraudację pieniędzy z kuratoryjnej kasy?
Kurator Zofia Trancygier-Koczuk powiedziała nam wczoraj, że czeka na decyzję wojewody. - Ponieważ nie zgłosiliśmy żadnych uwag i zastrzeżeń do protokołu, w związku z tym za jakiś czas pan wojewoda dokona podsumowania tej kontroli i przedstawi nam wnioski. Na razie jest to opis kontroli - mówi o raporcie Zofia Trancygier-Koczuk.
Kontrola wykazała zastrzeżenia do pracy głównej księgowej.
Czy zostanie zwolniona? - zapytaliśmy. - O tym zdecyduję po podsumowaniu kontroli i gdy otrzymam wnioski. Nie potrafię powiedzieć, jaki był podtekst braku nadzoru pracy kasjerki, czy wielkie zaufanie pani księgowej do niej, czy coś jeszcze. Wiem jedno, że na pewno będę musiała dokonać zmian w obsłudze finansowej i w całym zespole księgowym - powiedziała kurator.
Kiedy stanowisko zajmie wojewoda? Wniosków pokontrolnych należy spodziewać się na początku przyszłego tygodnia - powiedział Andrzej Jarosz, rzecznik prasowy wojewody Marka Strzalińskiego.