Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kasdepke pod muchą. Trasa nr 8

Grzegorz Kasdepke
Felieton Grzegorza Kasdepki
Felieton Grzegorza Kasdepki
Nie wiem jak Państwo, ale ja zmieniłem już opony na zimowe; bez kolejek, bez nerwów… - czekam teraz na przymrozki, żeby nie wyjść na idiotę.

Inna sprawa, że zimówki sprawdzają się przy temperaturze spadającej poniżej 7 stopni. Gdy dwukrotnie jechałem ostatnio (wczesnym rankiem) do Białegostoku, termometr wskazywał 1. Czyli nie ma co - lato, owszem, wróci, ale dopiero w 2017 roku. Proszę wyciągnąć z tego wnioski i zadzwonić do mechanika.

Swoją drogą, podróże trasą numer 8, zwłaszcza na odcinku pomiędzy Białymstokiem a Warszawą, sprzyjają refleksjom. Gdzieniegdzie można wprawdzie przycisnąć pedał gazu, częściej jednak przydaje się hamulec. Połowa drogi przebiega przez budowę; na jezdnię co i raz wyjeżdżają koparki, dźwigi, walce, betoniarki - a budowlańcy oddelegowani do kierowania ruchem z satysfakcją machają kierowcom znakiem STOP. Można się zżymać, można kląć pod nosem, można ślęczeć nad mapą szukając tras alternatywnych, lepszym jednam rozwiązaniem wydaje się uzbrojenie w cierpliwość. Podróż do i z Białegostoku jest jednocześnie podróżą w głąb siebie, peregrynacją wspomnień, okazją do przemyśleń…

Jadąc karnie w sznureczku aut zapadłem w rodzaj sentymentalnego stuporu. Myśli przychodziły i odchodziły, a obrazki z przeszłości przesuwały się przed oczami szybciej niż krajobrazy za oknem - co nie dziwi, zważywszy że szybkościomierz rzadko wskazywał więcej niż 50 kilometrów na godzinę. Była to jednak przyjemna podróż po bezdrożach pamięci.

Jako dziecko znowu biegłem, pewnie spóźniony, do czwórki przy Częstochowskiej, do tej samej czwórki, której stuknęło właśnie 60 lat; podczas jubileuszu odczytano wiele mądrych listów, padły życzenia, odśpiewano hymn - ale zamiast wzniosłych myśli chodziła mi po głowie jedynie chęć zjechania po schodach do szatni (na pupie, jak przed laty). Nie byłem odosobniony; poważny czterdziestoletni prawnik biegał po uroczystości od klasy do klasy, a na widok wyślizganego parkietu oczy mu zabłysły - i chyba tylko cena garnituru powstrzymała go przed rzuceniem się szczupakiem na podłogę. Potem wpisaliśmy się w księdze pamiątkowej. Każdy, kto przy niej siadał, zerkał dookoła ukradkiem, jakby w obawie, że pani polonistka zaraz doskoczy, skarci za pismo i poprawi ortografy - wpisy były więc krótkie. „Szczęśliwe dzieciństwo opromienia całe życie, dziękuję” - nabazgrałem koślawymi literami. Ale to podziękowanie kieruję przecież nie tylko do czwórki, lecz do całego Białegostoku: do miasta mego dzieciństwa, do wspomnień spacerów z mamą po parku, do góry Świętej Magdaleny, do dziadków ze strony taty (całej trójki już nie ma), do kolegów, którzy nie wiadomo kiedy posiwieli, a co poniektórzy są już łysi jak kolano…

Takie właśnie myśli przychodzą do głowy, gdy człowiek podróżuje trasą numer 8. Jeżeli więc nie chcą Państwo wracać do przeszłości, doradzam podróż koleją.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny