Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kapral Adam Rogowski. Zginął w obronie Anglii

Alicja Zielińska
Adam Rogowski w mundurze na ul. Lipowej w Białymstoku
Adam Rogowski w mundurze na ul. Lipowej w Białymstoku
Był lotnikiem. Miał skierowanie na urlop. Ale zachorował kolega i poleciał za niego. Już nie wrócił. Kapral Adam Rogowski pochodził z Choroszczy. - To mój wujek. Chciałbym o nim przypomnieć, bo zginął bohatersko - mówi Janusz Koronkiewicz.

To jedno z nielicznych jego zdjęć w rodzinnym albumie, które się zachowały - Janusz Koronkiewicz pokazuje fotografię wuja w mundurze. Jeszcze w Białymstoku. Przed wojną. Stoi na ulicy Lipowej. W głębi widać charakterystyczną bryłę kościoła św. Rocha.

Adam Rogowski urodził się 20 marca 1916 roku w Charkowie w Rosji. Tu bowiem ewakuowano rodzinę w czasie I wojny światowej. W 1918 roku Rogowscy powrócili jednak do Polski. Osiedli w Choroszczy.

Chciał być lotnikiem

Adam skończył szkołę powszechną, następnie uczył się w gimnazjum salezjańskim w Różanymstoku, potem jeszcze w jednym z gimnazjów białostockich. Pełnił służbę w 5. pułku lotniczym w Lidzie.

Kiedy we wrześniu 1939 roku wybuchła wojna i na Polskę napadli Niemcy, a potem Sowieci, Adam - wówczas starszy szeregowiec - był w wojsku.

- Jak wyglądał szlak bojowy wuja, dokładnie nie wiem - przyznaje Janusz Koronkiewicz. - Na pewno znalazł się w Rumunii. Następnie przez Jugosławię i Włochy, ale pod zmienionym nazwiskiem (jako Henryk Skierski, kupiec z Wilna), przyjechał do Francji.

Pisał o tym przed laty w "Kurierze Podlaskim" Zbigniew Charytoniuk. Janusz Koronkiewicz zachował ten wycinek na pamiątkę.

Z Francji Adam dostał się do Anglii. I już od 1 marca 1941 roku latał na samolotach. W sumie odbył 30 lotów bojowych. Był ceniony przez dowódców. Odznaczony trzykrotnie Krzyżem Walecznych i Virtuti Militari. Awansował na kaprala.

Ostatni lot

Aż nadszedł ten tragiczny dzień. 10 stycznia 1942 roku. Adam Rogowski szykował się na długo oczekiwany urlop. Miał skierowanie i przepustkę od dowódcy. Wylatał bowiem już swoją turę lotów.

Ale kolega się rozchorował i musiał go zastąpić. Poleciał na bombardowanie portu Wilhelmshaven.

Bomby spadły na cel - tak brzmiał ostatni radiowy meldunek z bombowca "Wellington" z 304. Dywizjonu Bombowego Ziemi Śląskiej.
Na pokładzie tego samolotu znajdował się kpr. strzelec radiotelegrafista Adam Rogowski. Miał zaledwie 26 lat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny