Z blokami, które „wdzierają się” na osiedle Mickiewicza mieszkańcy walczą od lat. - Jedna bomba tu, druga tam i dzielnica została rozpierdzielona - tak ocenił działania magistratu w tej części Białegostoku radny PiS Zbigniew Brożek.
Powiedział to pod koniec czerwca podczas posiedzenia komisji zagospodarowania przestrzennego. Tłumnie zgromadzeni mieszkańcy mówili o walce z czasem. Miejscy urbaniści pracują nad planem miejscowym tych okolic. Tymczasem inwestorzy starają się o warunki zabudowy, by wznieść tu bloki. Tak jest i w tym przypadku.
- Deweloper wykupił już sąsiednie działki. Chce tu stawiać 5-kondygnacyjny blok z płaskim dachem, co zupełnie nie pasuje do charakteru dzielnicy - mówi Elżbieta Kauc-Dmochowska.
Mieszka tuż obok. Z okna miałaby widok na blok. - Poza tym jeśli inwestor wykopie podziemne garaże, moja piwnica będzie stale zalewana, popękają mi ściany - mówi Elżbieta Kauc-Dmochowska.
Na wrześniowej sesji radni mają dostać gotowy projekt planu miejscowego tych okolic. W czerwcu rada miasta wystosowała pismo do władz, by wstrzymały wydawanie decyzji o warunkach zabudowy na osiedlu Mickiewicza do czasu uchwalenia planu. Prezydent odpisał, że nawet wydane już decyzje można wygasić jeśli inwestor nie zdąży przed uchwaleniem planu uzyskać pozwolenia na budowę. Czy tak się stanie, nie wiadomo.
- Na pewno trzeba powstrzymać wdzieranie się tu wysokiej zabudowy. A wielokulturowa kapliczka? Uważam, że to świetny pomysł. Jeśli uchwalimy plan miejscowy, będzie mogła powstać - mówi radny PiS Marek Chojnowski.
Napisał w tej sprawie interpelację do władz miasta. Poprosili go o to mieszkańcy, którzy zgłosili do budżetu obywatelskiego budowę przy ul. Podleśnej Kapliczki Zjednoczenia Chrześcijan. Wnioskodawczynią jest Kauc-Dmochowska. Radny pyta w jej imieniu, dlaczego urzędnicy oponują przeciw projektowi.
Ustaliliśmy, że projekt pozytywnie przeszedł ocenę formalną (czyli formularz jest wypełniony prawidłowo, są wszystkie podpisy itd.). Trafił do departamentu inwestycji do oceny szczegółowej. Elżbieta Kauc-Dmochowska dzwoniła już od urzędu. - Powiedziano mi, że budowa kapliczki nie jest zadaniem własnym gminy. Jak to nie jest? To promocja gminy, edukacja - mówi.
Kapliczka ma mieć 300 mkw. Koszt budowy to 900 tys. zł. Mieszkańcy deklarują, że sami będą sprzątać, doglądać itd. Ma to być nie tylko miejsce modlitwy. - Działałoby tu centrum wolontariatu dla osób starszych, odbywały ekumeniczne prelekcje - wylicza Kauc-Dmochowska.
Podkreśla, że na jej ulicy mieszkają obok siebie zarówno katolicy, jak i prawosławni.
- Kapliczka łączyłaby, a nie dzieliła. Tym bardziej, że niedaleko jest skwer bł. Bolesławy Lament, prekursorki zjednoczenia chrześcijan. Powstanie takiego miejsca wpisuje się też w słowa papieża Franciszka - opowiada Kauc-Dmochowska.
Kapliczka miałaby powstać na dwóch działkach. Kauc-Dmochowska ustaliła, że jedna z nich należy w całości do gminy. Natomiast własność drugiej miasto dzieli ze Skarbem Państwa. - Jeśli deweloper kupiłby te działki, mógłby połączyć je z tymi, które już ma i stawiać blok - twierdzi.
O tym, że miasto planuje sprzedać ziemię, dowiedziała się podczas wspomnianej rozmowy telefonicznej z departamentem inwestycji. Radny Chojnowski w swojej interpelacji pyta czy to prawda. Na razie nie ma odpowiedzi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
