Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kampania brytyjska

Aneta Boruch
Nic nie wiem o nowych inwestycjach w mieście, które mogłyby dać miejsca pracy. Chyba że prezydent ma coś.
Nic nie wiem o nowych inwestycjach w mieście, które mogłyby dać miejsca pracy. Chyba że prezydent ma coś.
Tylko dwa dni i aż dwa dni. Tyle mają władze miasta, by zachęcić emigrantów do powrotu. - Białystok może być dla nich za ciasny - ocenia socjolog.

Tomasz Michałowski od czterech lat pracuje w przetwórni spożywczej w Dublinie. W kwietniu planuje powrót. Ale nie do Białegostoku, choć tutaj ma rodzinę. Myśli o Krakowie. Liczy, że gdy założy w Polsce własną firmę, tam łatwiej znajdzie klientów.
Piotr L. (nazwisko znane redakcji) zamierza wrócić do Białegostoku w lipcu lub sierpniu. Nad Tamizą spędził pięć lat. Jest stolarzem budowlanym z 16-letnim doświadczeniem. I ma nadzieję, że białostocki rynek potrzebuje kogoś takiego.

48 godzin

Wśród milionowej rzeszy emigrantów na Wyspach Brytyjskich nie brakuje oczywiście białostoczan. Dlatego magistrat postanowił zachęcić ich do powrotu. Dołączyliśmy do 11 innych polskich miast, które będą w najbliższych miesiącach prezentować się w Londynie, przekonując Polaków, by wracali do kraju. Pomysłodawcą projektu jest Stowarzyszenie Młodej Polonii w Wielkiej Brytanii "Poland Street".

Specjalny zespół, który właśnie powstaje w naszym magistracie, w czerwcu przez dwa dni będzie przekonywał londyńczyków, że warto u nas mieszkać i pracować. Pierwszy wieczór ma pokazać nas od strony kulturalnej i rozrywkowej. Drugi to otwarte spotkanie dla około 300 osób. To na nim Białystok będzie zachęcał emigrantów do powrotu.

- Chcemy pokazać, że Białystok to miasto, które mocno zmieniło się w ostatnich latach - mówi Monika Kamińska z biura współpracy zagranicznej w magistracie. - Przedstawimy ofertę szkół i przedszkoli. Powiemy, że jest to najbezpieczniejsze miasto w Polsce i fajne miejsce do życia, gdzie jest mnóstwo miejsc do rekreacji i turystyki.

A co z pracą? - Specjalna strefa ekonomiczna, park naukowo-technologiczny - wylicza Kamińska. - Tam będą miejsca pracy nie tylko dla specjalistów. Poza tym w Białymstoku brakuje nam wielu pomysłowych usług, które sprawdziły się na Zachodzie. Tu właśnie jest pole do popisu dla powracających. Będzie też praca przy inwestycjach realizowanych ze środków unijnych. A bardziej przedsiębiorczy mają przecież tuż pod bokiem chłonne rynki wschodnie.

Niech wracają i pomnażają

Pomysł kampanii chwalą ci, którzy teraz są w Londynie.

- Dzięki temu dużo osób dowie się, jakie oferty pracy są na obecnym rynku - liczy Piotr. - Bo powrót jest uwarunkowany tylko dobrą ofertą pracy, z dobrymi poborami.
Ze spełnieniem tego ostatniego warunku, niestety, w Białymstoku jest gorzej.

- Ofert pracy w Białymstoku jest coraz mniej - mówi Iwona Rojcewicz z Powiatowego Urzędu Pracy. - W Biazecie czy Auchan nawet stałe umowy zostały ostatnio rozwiązane. I te osoby właśnie przychodzą do nas się rejestrować. Już są tłumy. To nas bardzo niepokoi.

Dziennie w powiatowym urzędzie pracy rejestruje się ostatnio po 120-160 osób.
Dlatego, zdaniem fachowców, podstawowa sprawa to tworzenie nowych miejsc pracy.

- A ja nic nie wiem o nowych inwestycjach w mieście, które mogłyby dać miejsca pracy - zaznacza Rojcewicz. - Chyba że prezydent ma coś w zanadrzu, co sprawi, że zaczną one powstawać.

Bardziej optymistycznie podchodzą do naszego obecnego rynku pracy ci, którzy zatrudniają, czyli przedsiębiorcy.

- Wracać jest do czego - uważa Lech Pilecki, przedsiębiorca i prezes Podlaskiego Klubu Biznesu. - Każdy lepszą czy gorszą, ale pracę jednak znajdzie. Przecież nie każdy od razu musi mieć własne biurko i parę tysięcy pensji.

Ludzie biznesu liczą też na coś jeszcze. - Emigranci mogą przywieźć ze sobą to, co tam podpatrzyli, czyli know-how, zwłaszcza jeśli chodzi o nowoczesne technologie - mówi Pilecki. - Tego nam brakuje. Po drugie, przywiozą ze sobą kapitał, który uzbierali, pracując tam. Wrócą, zainwestują tu i będą pomnażać nasz majątek narodowy.

O tym, że warto polować na emigrantów, przekonani są też naukowcy. - Bo białostoccy emigranci w ten czy inny sposób jednak wpływają na rozwój miasta - uważa prof. Tadeusz Popławski, socjolog.

Popławski, który bada zachowania podlaskich emigrantów od kilku lat, ma jednak wątpliwości, czy londyńska kampania Białegostoku wystarczająco skusi naszych emigrantów.

- Białystok, po kilku latach spędzonych w dużym mieście na Zachodzie, może być dla nich za ciasny - ocenia Popławski. - Dlatego masowych powrotów pewnie nie będzie. Część z nich na pewno będzie sobie szukać miejsca w innych miastach w Polsce, gdzie są duże inwestycje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny