Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kamionka Stara: Tragiczny wypadek. Śmiertelne potrącenie 6-letniej Zosi

[email protected] martyna tochwin
W niedzielę wszyscy po kościele mieli jechać na pizzę. Taki prezent z okazji Dnia Dziecka.
W niedzielę wszyscy po kościele mieli jechać na pizzę. Taki prezent z okazji Dnia Dziecka. Archiwum rodzinne
Zginęła na miejscu, przed własnym domem. W Dzień Dziecka miała jechać z rodziną na pizzę

W piątek Zosia jak zwykle odmówiła "Aniele Boże", dała buziaka i poszła spać. Taka z niej była przytulanka, wesoła dziewczynka, nasz mały aniołeczek - mówią ze łzami w oczach Barbara i Piotr Borowscy ze Starej Kamionki pod Sokółką.

W objęciach ojca

W sobotę po południu Zosia już nie żyła. Samochód potrącił ją przed rodzinnym domem.

- Gotowałam w kuchni obiad. Przybiegł do mnie najmłodszy Kacper i krzyknął: mamo, Zosię samochód potrącił. W jednej chwili nogi się pode mną ugięły. Wybiegłam i zobaczyłam męża, jak trzyma w rękach córeczkę. Wokół było pełno krwi - mówi łamiącym się głosem pani Barbara.

- Miała podrapane rączki, nóżki, rozbitą główkę, przy serduszku siniaczek. Widziałem, jak powiększają się jej źrenice. Już wiedziałem - dodaje zdruzgotany pan Piotr.

Zabrakło kilku sekund

Jak co sobotę, do wsi przyjechał samochód obwoźny z ubraniami. Zaparkował przed domem Borowskich. Ale inaczej niż zazwyczaj, zatrzymał się po przeciwnej stronie ulicy.

- Zosia z babcią oglądała ubrania. Wybrała sobie sukienkę, przybiegła do domu, żeby ją przymierzyć. Pięknie w niej wyglądała, mieliśmy ją kupić. Zadowolona znów pobiegła do samochodu. I tym razem znalazła klapeczki. Biegła z nimi do domu, żeby mi je pokazać. I już nie dobiegła. Zabrakło kilku sekund, żeby znalazła się na chodniku - rozpacza pani Barbara.

Zosię potrącił przejeżdżający samochód. Za kierownicą siedziała 47-letnia kobieta. Sąsiadka z tej samej wsi.

- Jak wybiegłam, ona krzyczała: Basiu, ja nie chciałam! Wiem, że nie chciała. Nie obwiniamy jej. Tak widocznie musiało być - przyznaje mama Zosi.

Mają jeszcze dwójkę dzieci: 11-letnią Karolinę i 5-letniego Kacpra.

- Zosia i Kacperek byli jak bliźniacy. Między nimi jest tylko rok różnicy, zawsze wszędzie razem - urywającym się głosem mówi pan Piotr.

Spodobała się Bogu

W niedzielę wszyscy po kościele mieli jechać na pizzę. Taki prezent z okazji Dnia Dziecka.

- Zabawki były już wcześniej. Zosi kupiliśmy lalkę mówiąco-śpiewającą, bo o takiej marzyła - mówią rodzice.

Zosia chodziła do zerówki w Starej Kamionce. Od września miała iść do pierwszej klasy.

- Tak się cieszyła, że pójdzie do szkoły. Nie mogła się już doczekać - załamanym głosem opowiada pani Barbara.

W niedzielę państwo Borowscy pojechali jak zwykle do kościoła. Tym razem już bez Zosi. Rozmawiali z księdzem, który uczył Zosię religii.

- Powiedział nam, że nasza córeczka jest już w niebie. Ona zawsze prowadziła nas do pierwszej ławki w kościele, taki z niej był aniołek. Pewnie spodobała się panu Bogu i dlatego nam ją zabrał - kończą.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny