Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kamila Lićwinko pnie się coraz wyżej

Aneta Boruch [email protected]
Kamila Lićwinko
Kamila Lićwinko PRZEMYSŁAW SWIDERSKI/POLSKAPRESSE
Zawodniczka Podlasia Białystok jest teraz gwiazdą, bije kolejne rekordy skoku wzwyż. Stowarzyszenie European Athletics uznało ją najlepszą lekkoatletką stycznia. Nic nie przychodzi jednak samo. Pracowała na to ciężko piętnaście lat. - Do sukcesów trzeba dorosnąć - mówi Kamila Lićwinko. - Utwierdzić się psychicznie, że można walczyć z najlepszymi.

Kamila Lićwinko

Kamila Lićwinko

Wielokrotna medalistka mistrzostw Polski seniorów ma na koncie medale:

- trzy złote (Poznań 2007, Szczecin 2008, Bydgoszcz 2009),
- dwa srebrne (Bydgoszcz 2004, Biała Podlaska 2005)
- trzy brązowe (Bydgoszcz 2006, Bielsko-Biała 2012, Toruń 2013).

W dotychczasowej karierze zdobyła jedenaście medali halowych mistrzostw Polski seniorów w tym siedem złotych (Spała 2006, Spała 2008, Spała 2009, Spała 2011, Spała 2013, Sopot 2014 i Toruń 2015), trzy srebrne (Spała 2005, Spała 2007, Spała 2010) oraz jeden brązowy.

Kamila Lićwinko jest też tegoroczną laureatką Złotych Kluczy, nagrody "Kuriera Porannego" w kategorii Sport.

Otrzymała ją już po raz trzeci.

Gdy pobiłam ten rekord, czułam ogromną radość. Byłam bardzo szczęśliwa, że się zmobilizowałam i że mi się udało - opowiadała na gorąco swoje wrażenia po zawodach w Toruniu Kamila Lićwinko. - W moim odczuciu to był naprawdę dobry skok

Podczas rozegranych w ubiegły weekend Halowych Mistrzostw Polski Kamila o centymetr pobiła swój własny rekord Polski. Do Torunia przyjechała jako najlepsza zawodniczka na świecie w tym sezonie halowym. Na początku lutego wygrała konkurs skoku wzwyż w mityngu "Ruska Zima" w Moskwie, poprawiając swój rekord Polski na 2,01 m.

Toruński konkurs rozpoczęła od 185 cm, złoto zapewniła sobie już po trzecim skoku na wysokości 193 cm. Nie odpuściła jednak i pięła się w górę dalej. Za pierwszym razem pokonała 198 cm, a za trzecim 2,02, co oznaczało poprawienie rekordu Polski w hali o centymetr.

- To było dla mnie spełnienie marzeń, bo droga do tego wyniku była długa i kręta - nie kryje Kamila.
Chodząca na palcach

Kamila Lićwinko (z domu Stepaniuk) pochodzi z Bielska Podlaskiego i to tu zaczęła się jej przygoda ze sportem. A predyspozycje do tego zdradzała już od małego.

- Zawsze była ruchliwym dzieckiem, nauczyciele mieli nawet do niej zastrzeżenia, że nie mogła usiedzieć w miejscu - nie kryje mama Kamili, Wanda Stepaniuk. - Ale od kiedy pamiętam, już jako dziesięciolatka przynosiła medale w dwubojach lekkoatletycznych, bo od tego zaczynała.

Mama przypuszcza też, że na sportowe pasje córki mógł mieć wpływ fakt, że cała rodzina zawsze aktywnie spędzała wszystkie urlopy i czas wolny.

- Wszyscy jesteśmy zakochani w górach, jeździmy razem co roku do Zakopanego - opowiada pani Wanda. - Mąż nawet już się śmiał, że ciekawe do kiedy dzieci będą jeździły z nami na wypoczynek. Przecież Kamila miała ponad dwadzieścia lat, gdy jeszcze jeździła z nami. A co do sportowych pasji, to ja i mąż zresztą też w swoim czasie uprawialiśmy różne dyscypliny sportu.

Talent Kamili wypatrzył i postanowił rozwinąć Jan Rudeczko, jej pierwszy nauczyciel wychowania fizycznego. - Wystarczyło, że zobaczyłem, jak ona chodzi - wspominał na naszych łamach Jan Rudeczko. - Nie na całych stopach, jak zwykle to robią inni, ale na palcach. Na zajęciach od razu było widać, że ta dziewczyna ma dryg do skakania.
W pierwszych zawodach lekkoatletycznych Kamila wystartowała jako uczennica czwartej klasy. Do dziś podkreśla, jak dużo zawdzięcza szkolnym nauczycielom w-f - Janowi Rudeczko i Dariuszowi Duszkowskiemu.

Ale w tamtym czasie na pierwszym miejscu postawiła na naukę. Jak wspomina wychowawczyni Irena Pierewoj, Kamila była tak ambitna, że zawsze oceny poprawiała na piątkę.

Stopniowo sport stawał się jej główną pasją. Dlatego naturalną koleją rzeczą było to, że poszła do utworzonej w bielskim gimnazjum klasy sportowej. I na trening lekkoatletyczny trafiła do olimpijczyka z Barcelony, trójskoczka Eugeniusza Bedeniczuka.

Zdyscyplinowana gwiazda

Kiedy przyszedł czas, że trzeba było zdecydować o dalszej edukacji, okazało się, że musi to być sport. Kamila trafiła do Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Białymstoku. Ale nie przez przypadek. Bo to szkoła o to zabiegała.
- Odznaczała się odpowiednimi warunkami fizycznymi i zdolnościami - opowiada Piotr Orłowski, wicedyrektor Szkoły Mistrzostwa Sportowego. - Po tym, jak obserwowaliśmy ją na zawodach, zwróciliśmy się do rodziców z prośbą o wyrażenie zgody na naukę u nas.

Rodzice powiedzieli: tak, ale pod warunkiem, że jej trenerem będzie Janusz Kuczyński. Wcześniej pod jego opieką znajdowała się bowiem mama Kamili.

- Pani Wanda Stepaniuk stwierdziła, że będzie on po prostu dla Kamili ojcem, matką, i wspaniałym opiekunem - wspomina Piotr Orłowski.

- Trenowałam wielobój w Podlasiu Białystok, znam tych ludzi, wiedziałam, że ten człowiek nie zmarnuje talentu córki, dobrze ją poprowadzi, wydobędzie z niej to, co najlepsze - opowiada Wanda Stepaniuk. - Bo bywają sportowcy jednego sezonu, którzy potem zostają przetrenowani i przesileni. A ja wiedziałam, że pan Janusz nigdy nie przesadzi z obciążeniami i wysiłkami.

I to rodzice wybrali się specjalnie do Białegostoku, do klubu Podlasie, żeby Kamila została do niego przyjęta.
- Pojechaliśmy do Jana Zaleskiego i opowiedzieliśmy, że Kamila jest zdolna, dobrze skacze, jeździ na zawody niższej rangi, a ma lepsze wyniki niż te dziewczynki, które reprezentują Podlasie na mistrzostwach Polski - wspomina pani Wanda.

Z klubu Kamila dostała pierwszy sprzęt - mama pamięta, że był to dres oraz o dwa numery za duże kolce. Zaczęły się poważniejsze zawody i starty.

- Bardzo to lubiła, cały czas spędzała na obozach, zgrupowaniach. I zawsze wokół siebie miała grono sportowców jako przyjaciół - opowiada mama.

Z Januszem Kuczyńskim Kamila trenowała w sumie przez dziesięć lat swojej kariery. Nauczyciele i opiekunowie z liceum zapamiętali ją jako bardzo obowiązkową, dobrą uczennicę. Maturę też zdała z dobrym wynikiem. Bardzo zdyscyplinowana była również na zgrupowaniach.

- Ludzie, którzy tak się zachowują, osiągają wyniki - nie ma wątpliwości Piotr Orłowski. - Miała określony cel i dążyła do tego.

W duecie z mężem

Właśnie w liceum Kamila zaczęła odnosić sukcesy jako juniorka. Po maturze podjęła studia i cały czas trenowała z Januszem Kuczyńskim. Gdy nabawiła się urazu stawu skokowego i nie było postępu w wynikach sportowych, nosiła się z zamiarem zakończenia kariery sportowej. Ale tak się szczęśliwie zdarzyło, na jej drodze stanął Michał Lićwinko, także absolwent Szkoły Mistrzostwa Sportowego. Rozpoczęła współpracę z nim w 2012 roku. Pobrali się. To on zmobilizował Kamilę do kontynuowania drogi sportowej. - I widać ta współpraca przynosi efekty - stwierdza Orłowski.

- Michał ma ogromny wkład w moją karierę - przyznaje Kamila. - Każdy sukces, który odniosłam od 2013 roku zawdzięczam jemu. Uczy mnie pokonywać trudności, bariery i wierzyć w siebie. Pomógł mi w każdym aspekcie treningów: i fizycznie, i mentalnie.

- Kamila jest w tej chwili gwiazdą - z dumą mówi o wychowance Piotr Orłowski. - Zawsze trzymaliśmy za nią kciuki, kibicowaliśmy jej i kibicujemy nadal cały czas. Zasłużyła na to.

Kontaktu ze swoją szkołą średnią Kamila nie zerwała do dziś. Na co dzień przychodzi tu i trenuje - kiedy tylko ma możliwość i potrzebę, może korzystać z sali.

Do sukcesów trzeba dorosnąć

Doceniając osiągnięcia Kamili Lićwinko, European Athletics, stowarzyszenie, które zrzesza federacje lekkoatletyczne z różnych krajów, właśnie uznało Kamilę Lićwinko za najlepszą lekkoatletkę stycznia. Tę informację powtórzyły wszystkie media w Polsce.

Sama Kamila zaś nie kryje, że jej droga do obecnych, spektakularnych sukcesów była długa i kręta. Głównie przez urazy, które ją trapiły. Jednym z najtrudniejszych momentów był dla niej rok 2011. Wtedy nabawiła się poważnej kontuzji stawu skokowego i przeszła zabieg. Gdy już wychodziła na prostą, pojawiła się kontuzja kolana. Uporała się ze wszystkim.

- Sportowiec musi mieć silny charakter, żeby nie poddać się po pierwszym niepowodzeniu, żeby potrafić zmusić się do ciężkiej pracy, eksploatacji swojego organizmu - mówi nasza rekordzistka.

- Ona jest bardzo ambitna - przyznaje mama. - Myślę, że to w dużej mierze dzięki naszemu wychowaniu. Zawsze powtarzaliśmy, że jeśli cokolwiek robisz, rób to jak najlepiej.

Po 15 latach skok wzwyż stał się dla Kamili Lićwinko sposobem na życie. - Teraz to moja praca, traktuję to jako mój zawód - mówi zawodniczka. - Gdy wygrywam, otrzymuję wynagrodzenie od organizatora zawodów, a także stypendia od miasta Białystok i ministra sportu. Te pieniądze pozwalają mi na spokojne zajmowanie się treningami. To najważniejsze, bo nie muszę martwić się o przyszłość.

Pasmo rekordów i osiągnięć nie uderzyło skromnej dziewczynie z Podlasia do głowy. - Do sukcesów trzeba dorosnąć, utwierdzić się psychicznie, że można walczyć z najlepszymi, pokonywać swoje słabości - uważa Kamila Lićwinko. - A do tego musi dojść wytrwałość i ciężka praca - bez tego się nie da. I nigdy nie można się poddawać.

Mieszkają z mężem w Białymstoku. Mama zdradza, że Kamila jest domatorką, lubi spędzać czas z rodziną. Gdy tylko ma okazję, wpada do rodziców w Bielsku. - Bardzo dobrze gotuje, piecze ciasta - przywozi je na święta - opowiada Wanda Stepaniuk. - Uwielbia też wszystko co jest z ziemniaków: placki, babki. Odziedziczyła to po tacie. Choć musi pamiętać o diecie, ale nie przestrzega jej rygorystycznie.

Kamila nie spoczęła na laurach. Prosto z Torunia pojechała na zgrupowanie przed czekającymi ją na początku marca Mistrzostwami Europy w Pradze. To najważniejsze halowe zawody w tym sezonie. A potem latem, już na otwartym stadionie, wystartuje ma Mistrzostwach Świata w Pekinie. - Mam nadzieję, że nadal skakanie będzie wychodzić mi tak dobrze, jak na dotychczasowych zawodach - mówi Kamila.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny