- Jedenaście tygodni ciężkich przygotowań zdało egzamin. Trafiłem z formą, znakomicie czułem się na rozgrzewce i wiedziałem, że to jest mój dzień. Od tej walki zależała przyszłość moja i mojej rodziny. W grudniu spodziewam się syna, więc mam dla kogo wygrywać - mówi Szeremeta.
ZOBACZ: Kamil Szeremeta: Wrócę cały, zdrowy i z mistrzowskim pasem
Białostoczanin świetnie rozpoczął całą walkę, posyłając Meksykanina na deski już w pierwszej rundzie. Polak budował przewagę i wydawało się, że to tylko kwestia czasu, kiedy sędzia zakończy pojedynek. W kolejnej odsłonie Cortes padł na deski po raz drugi. Po fali ciosów białostoczanina, nie mógł wstać. Co prawda się podniósł, ale po chwili znalazł się na macie po raz kolejny. Został odesłany jeszcze do narożnika, gdzie sędzia zmuszony był ogłosić decyzję o zakończeniu starcia.
Triumf w Nowym Jorku przybliżył Szeremetę do walki o pas mistrza świata wagi średniej z rewelacyjnym Kazachem - Giennadijem Gołowkinem (40-1-1, 35 KO).
- Gdybym dostał propozycję, to oczywiście, że przyjąłbym ją. Kiedy jak nie teraz. Tylko głupiec odmawia walki o mistrzostwo świata - zapewnia Szeremeta.
CZYTAJ TEŻ: Gołowkin i Szeremeta wygrali w Madison Square Garden. Teraz walka Kazacha z niepokonanym Polakiem?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?