Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kamil Czepiel: Przedśmiertny Neuroleptyk

Martyna Tochwin
mieszka we wsi Szyszki (gm. Sokółka). Ma 25 lat. Tydzień temu do sprzedaży trafiła jego pierwsza książka. To zbiór opowiadań fantasy "Przedśmiertny neuroleptyk".
mieszka we wsi Szyszki (gm. Sokółka). Ma 25 lat. Tydzień temu do sprzedaży trafiła jego pierwsza książka. To zbiór opowiadań fantasy "Przedśmiertny neuroleptyk". Fot. Kamil Czepiel
Kamil Czepiel autor zbioru opowiadań pt.: "Przedśmiertny Neuroleptyk", opowiada o swoim zamiłowaniu do metafizyki i literatury fantasy.

Dobry tekst powinien wzbudzać emocje. Nieważne, dobre czy złe. Musi jednak wpływać na naszą psychikę, sięgać głęboko w podświadomość.

Kurier Sokólski: Dlaczego zdecydował się Pan na uprawianie trudnego gatunku fantasy połączonego z psychologią?

Kamil Czepiel: Odpowiedź jest prosta, ponieważ sam preferuję właśnie taką literaturę: głęboką, dającą do myślenia, przesiąkniętą dwuznacznością. Uwielbiam analizować teksty i prawdopodobnie większość z nich nadinterpretuję. Zawsze doszukuję się przysłowiowego drugiego dna, czasem też trzeciego, a jeśli to możliwe i kolejnych. Jest to dla mnie, swego rodzaju, zabawa słowem. Przemycanie w treści różnych wartości, nieraz trudnych do jednoznacznego zidentyfikowania, nie jest rzeczą łatwą. Daje jednak niesamowity efekt - rozbudza wyobraźnię i skłania do zastanowienia się nad otaczającym nas światem, a to jest moim nadrzędnym celem.
Dlaczego fantastyka? Z tego samego powodu, dla którego, moim zdaniem, Ezop pisał swoje bajki. Ukazywanie ludzkich słabości czy ułomności za pośrednictwem elementów odrealnionych jest mniej natarczywym sposobem na przekazanie swoich myśli niż głoszenie bezpośrednich kazań. Każdy ma własny intelekt i sam powinien dojść do odpowiednich wniosków. Dlatego nie krytykuję, nie nawołuję, a jedynie skłaniam do własnych przemyśleń, ufając, że okażą się one owocne.

Skąd u Pana zainteresowanie metafizyką?

- Prawdopodobnie wyniosłem je już z kołyski. Od zawsze fascynowało mnie to, co niepojęte. Już od dziecka moim ulubionym gatunkiem filmu był horror, a "Dziady" Adama Mickiewicza uważam za jedną z najlepszych książek, jakie przeczytałem dotychczas, a czytam dość dużo. Moja fascynacja światem metafizycznym szczególnie szybko zaczęła się rozwijać w szkole średniej, co zaowocowało pracą maturalną na temat zjawisk paranormalnych w literaturze i sztuce. Wtedy było to dość rozległe zainteresowanie. Zmieniło się jednak, gdy poznałem twórczość Mai Lidii Kossakowskiej. Za sprawą jej "Sagi Anielskiej" moja uwaga skoncentrowała się głównie na demonologii, co nie znaczy, że zacząłem wierzyć w biegające po ulicach diabły. Interesowała mnie raczej geneza powstania profili istot wyższych oraz zbieżności ich funkcji i historii w odrębnych kulturach rozwijających się czasem niezależnie od siebie.

W Pana opowiadaniach często przewija się motyw śmierci. Dlaczego?

- Sam się nad tym zastanawiam. Przez długi czas nawet nie zwracałem na to uwagi. Później, gdy mi to uświadomiono, długo nad tym myślałem, lecz nie znalazłem jednoznacznej odpowiedzi. Uważam, że dobry tekst powinien wzbudzać emocje. Nieważne, dobre czy złe. Musi jednak wpływać na naszą psychikę, sięgać głęboko w podświadomość. Dopiero wtedy ma dla mnie wartość. Sądzę, że tym, co porusza najbardziej jest śmierć, przez co staje się doskonałym medium do wyzwalania emocji. Być może to jest powód, dla którego ten temat pojawia się nagminnie w mych utworach. Nie bez znaczenia może być też fakt, że niemal wszystko, co metafizyczne, w jakiś sposób jest związane ze śmiercią. Lawiruje wokół niej, pochodzi z innego świata, do którego śmierć stanowi furtkę.

Skąd czerpie Pan inspiracje do kreowania swoich bohaterów?

- Nie będę oryginalny, inspiruje mnie życie. Nasza mądrość jest sumą doświadczeń: tego, co dane nam było zobaczyć, dotknąć, poznać. Żadna myśl nie bierze się znikąd. Nie inaczej jest z pisaniem. Każdy mój utwór został sprowokowany jakimś konkretnym zajściem bądź osobą. Na przykład Ania - bohaterka ostatniego w książce opowiadania pt. "Zły Pan" - powstała na podstawie mojego wyobrażenia prawdziwej, niezwykłej kobiety, której zresztą zadedykowałem ów utwór. Pisałem też pod wpływem reportażu wojennego, filmów przyrodniczych, obserwacji przyrody czy ludzkich zachowań. "Czarny kruk" natchniony został utworem hip-hop'owym o tym samym tytule, "W popiele Wezuwiusza" zdjęciem mumii wydobytej w Pompejach, zaś "Spiritus insciens" dyskusją ze znajomymi o wierze w duchy. Generalnie ciężko jest znaleźć dobry wzorzec. To on odnajduje mnie, nieraz w najmniej oczekiwanych momentach.

To Pana pierwsza wydana publikacja. Czy pracuje Pan już nad kolejną książką?

- Owszem, jest to debiutancka książka, choć trochę niespodziewana. Długo pracowałem nad powieścią fantastyczną pt. "LAILAH - Era Mroku". To ten tekst miał być pierwotnie moim debiutem. Opowiadania zebrane w "Przedśmiertnym neuroleptyku" były natomiast utworami szkoleniowymi, wręcz eksperymentalnymi. Próbowałem różnych form, konwencji, słownictwa i obserwowałem efekty tych rozwiązań, by później móc je zastosować w "LAILAH". Ponieważ zależało mi na doskonaleniu warsztatu pisarskiego, zacząłem pokazywać swoje teksty coraz większemu gronu ludzi. W końcu dotarły do Leonardy Szubzdy, która zachęciła mnie do starania się o ich publikację. Udało się, a w kolejce czeka ukończone pod koniec 2010 roku "LAILAH". Zacząłem też rozwijać jedno z publikowanych w książce opowiadań ("El Mal - Pierworodny"). Początkowo chciałem je powiększyć do niewielkiej noweli. Teraz jednak pojawiło się kilka nowych wątków i wygląda na to, że urodzi się z tego kolejna powieść.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny