Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Juwenalia 2009: Czy studenci umieją się bawić? (zdjęcia, wideo)

Marta Gawina
Trochę sportu i tańca, sporo koncertów (na zdjęciu studenci podczas inauguracyjnego występu Czesław Śpiewa) i jeszcze więcej piwa. Takie są białostockie juwenalia. Uczelniane święto właśnie wystartowało. Od wczoraj naszym miastem rządzą studenci. Czy skutecznie?
Trochę sportu i tańca, sporo koncertów (na zdjęciu studenci podczas inauguracyjnego występu Czesław Śpiewa) i jeszcze więcej piwa. Takie są białostockie juwenalia. Uczelniane święto właśnie wystartowało. Od wczoraj naszym miastem rządzą studenci. Czy skutecznie? Fot. Wojciech Oksztol
Kiedyś mówiło się, że najważniejsze w życiu uczelnianym są nauka i dobra zabawa. Że student może głodować, żeby mieć pieniądze na rozrywkę. Teraz ważniejsze są pieniądze na różne gadżety.

[galeria_glowna]

Z czym kojarzą mi się juwenalia? Głównie z koncertami i imprezami klubowymi - mówi Anna Golonko, studentka V roku dietetyki na Uniwersytecie Medycznym w Białymstoku. Tylko kojarzą, bo jeszcze nigdy na nich nie była.

- Moi znajomi nie chodzili, więc dlatego tak wyszło. Poza tym zawsze byłam w trakcie sesji. Może w tym roku się wybiorę - dodaje dziewczyna.

Tym bardziej że są to jej ostatnie studenckie juwenalia. - Myślę, że jest to fajna impreza. Program znam z mediów, wydaje się naprawdę ciekawy. Może pójdę na hip-hop. Wszystko przede mną - podkreśla Anna Golonko.

Co dokładnie? Kilkadziesiąt zespołów muzycznych, w tym polskie i zagraniczne gwiazdy.

Najpierw trzeba wybrać

W czwartek był Myslovitz, w piątek Jay Delano i Boys, w sobotę AbradAb, Yarah Bravo. Nie brakuje też zespołów lokalnych, studenckich. Do tego imprezy towarzyszące. Forum motoryzacji, przegląd form tanecznych, zawody sportowe, turniej pokera. Więc teoretycznie jest w czym wybierać. Na organizację imprezy suma jest spora, bo około 340 tysięcy zł. Oficjalnie wszystko zaczęło się wczoraj. Studenci dostali klucze do miasta i do niedzieli rządzą.

- W tym roku postawiłam głównie na Myslovitz. Inne imprezy? Zobaczymy, bo jest nauka - mówi Magdalena Lewonowska, studentka II roku politologii na Politechnice Białostockiej.

Same juwenalia mają łączyć studencką brać. Niemałą, bo to blisko sześćdziesiąt tysięcy ludzi. W organizację święta włączyły się wszystkie nasze szkoły wyższe. Czy świętują wszyscy studenci? Na koncertach są tłumy, bo przychodzą także uczniowie, nie brakuje i starszych absolwentów. A żak ma początek sesji. Dni wolnych na uczelniach nie ma, co najwyżej godziny rektorskie.

Studentom się nie chce?

- I wiele osób pewnie ma dylemat. Trzeba jednak wiedzieć, że ustalenie terminu juwenialiów wcale nie jest proste. Trzeba się dopasować do dni poszczególnych wydziałów. Kiedyś organizowałam tę imprezę, więc wiem, jak to wygląda - mówi Anna Ekiert, studentka V roku pedagogiki na Uniwersytecie w Białymstoku.

Sama nie wybiera się na tegoroczne Juwenalia, bo jest w trakcie pisania pracy magisterskiej. Musi też przygotować się do jej obrony.

- I jest praca - mówi studentka. Specjalnie nie żałuje imprezy, chociaż dobrze wspomina juwenalia z poprzednich lat. - Szczególnie koncert Piersi, Kazika. Trzeba przyznać, że i teraz jest sporo imprez, różne rodzaje muzyki, parada studentów - wymienia Ania.

Jednak ma jedno "ale". - Brakuje nam takiego prawdziwego studenckiego klimatu - uważa Anna.

I podaje przykład: parada studencka. Nie ma na niej dziesiątek tysięcy żaków. Przychodzi kilkuset.

- Studentom po prostu się nie chce. Pamiętam, że w poprzednich latach trzeba było namawiać ludzi, żeby chcieli się pokazać. Kiedyś mówiło się, że najważniejsze w życiu uczelnianym są nauka i dobra zabawa. Że student może głodować, żeby mieć pieniądze na rozrywkę. Teraz ważniejsze są pieniądze na różne gadżety. Kultura studencka zmieniła się - uważa studentka pedagogiki.

I pewnie dlatego wielu odnosi wrażenie, że studenckie rządy są w Białymstoku mało widowiskowe, mało skuteczne. Główny teren imprez to campus Politechniki Białostockiej. W centrum trudno poczuć studenckiego ducha.

- Pewnie czują go sąsiedzi politechniki. Nie zawsze jest przyjemny. Piwo, piwo, piwo. Ale to czas świętowania, więc apeluję o tolerancję - śmieje się jeden ze studentów.

Gdzie te happeningi

- Jak jest z piciem, każdy wie. Ale większy problem to ta mała widowiskowość. Mam porównanie, bo byłem na lubelskich juwenaliach - mówi Maciej Mościcki, student IV roku historii na UwB.

Czego mu brakuje w Białymstoku?

- Powszechności imprezy. W Lublinie juwenalia to święto całego miasta. Jest więcej koncertów, są w różnych miejscach. Wszędzie można spotkać bawiących się żaków. Są uliczne happeningi, przemarsze - opowiada Maciej Mościcki. - Byłoby lepiej, gdyby w organizację juwenaliów bardziej włączyły się nasze władze. Bo pieniądze to nie wszystko. Urzędnicy mogliby sami zorganizować jakąś imprezę. Inna propozycja? Darmowe przejazdy komunikacją miejską dla studentów w czasie naszego święta - zachęca student historii.

Sam białostockiej imprezie nie mówi jednak nie. Wybrał paradę, Czesław Śpiewa, Myslovitz.

- Na Boys nie idę, bo to nie moje klimaty - dodaje student.

A jednak pożądane. Gwiazda disco polo była u nas rok temu. Będzie i dzisiaj. Bo tak zdecydowali studenci, którzy wypełniali przedjuwenaliową ankietę.

- Prawda jest taka: mało kto się przyznaje, że słucha czy lubi tę muzykę, a potem na koncercie wszyscy śpiewają piosenki Boys. I jest dobra zabawa. Byłam rok temu na koncercie, też śpiewałam - mówi Wioletta, studentka politechniki.

Jej juwenalia się podobają. - I myślę, że z roku na rok jest coraz fajniej - dodaje dziewczyna.

Jesteśmy miastem żaków

- Przede wszystkim pamiętajmy o tym, że studenckie święto organizują sami studenci. I trzeba szanować ich gust, ich wybory. Jest dużo koncertów. Nie mamy się czego wstydzić. Sam też wybiorę się z córką na jakiś koncert - mówi prof. Andrzej Seweryn, prorektor Politechniki Białostockiej.

Od juwenaliów prosta droga do pytania, czy Białystok jest miastem akademickim?

- Oczywiście. Bardzo dobrze widać to w czasie wakacji, kiedy studenci wyjeżdżają z Białegostoku. Miasto robi się puste - dodaje Anna Ekiert.

- Juwenalia to niejedyna oznaka, że jesteśmy. Są także inne imprezy, na przykład jakiś wydział bawi się w klubie nocnym, są fajne inicjatywy. A to, że czasem frekwencja nie dopisuje, że nie mówi się o tym głośno, to już inna sprawa. Do wszystkiego potrzebne są jeszcze chęci - mówi Elżbieta Perkowska, studentka politologii na politechnice.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny