To był obywatelski obowiązek, czy wewnętrzna potrzeba?
Józef Mozolewski: To przede wszystkim ogromny honor, że mogę tam być. Mógłbym cały dzień stać przy trumnach pary prezydenckiej. To oddanie czci i podziękowanie za to, co ci ludzie zrobili dla Ojczyzny. Do Pałacu Prezydenckiego przychodzą miliony osób, które pragną pokłonić się tym trumnom. To trzeba zobaczyć, żeby w to uwierzyć. Atmosfera, która panuje w pałacu, jak również przed nim to inna rzeczywistość. Stojąc na warcie, kątem oka obserwowałem ludzi. Nikt nie śpieszył, nikt się nie przepychał. Ludzie milczą. Byli uczniowie, którzy mieli łzy w oczach. Kilkuletnie dzieci.
Ile godzin trzeba czekać, by oddać hołd Lechowi i Marii Kaczyńskim?
- Dziewięć godzin czeka się w nocy, w dzień nawet dwanaście. Przyjechało ponad tysiąc górników ze Śląska. Pytaliśmy ich, czy są w stanie czekać tak długo na wejście do pałacu. Powiedzieli: Nie wyjedziemy, dopóki nie pokłonimy się prezydentowi, tym wszystkim, którzy stracili życie w Smoleńsku. Nie przeszkadzało im zimno, padający deszcz.
Całą rozmowę z Józefem Mozolewskim przeczytasz w czwartkowym papierowym wydaniu "Kuriera Porannego".
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?