Może tylko nabrać apetytu. Po 15 latach wydawnictwo Prószyński wznowiło "Hotel New Hampshire". Określona jako "czarna komedia" książka w istocie pełna jest specyficznego, podszytego ironią humoru Johna Irvinga i równie nasycona seksem. To bardziej nawet dygresyjna gawęda, niż klasyczna powieść. Czytając Irvinga, ma sie wrażenie obcowania z pełnym fantazji gawędziarzem. Kupić sobie tresowanego niedźwiedzia, zrobić bohatera z wypchanego psa, którego widok zabija prawdziwych ludzi, wysłać Amerykanów do Wiednia, by tam zanurzyli się w dekadenckiej atmosferze wyuzdanego, płatnego seksu początku lat 60. XX wieku? Dla Irvinga nie ma scenariuszy niemożliwych.
Dla młodszych czytelników, powieść pisana z perspektywy dorastającego w latach 50. na amerykańskiej prowincji nastolatka może okazać się dziwnie współczesna. Jego 16-letia siostra pada ofiarą gwałtu zbiorowego, starsi koledzy pozostają bezkarni. Młody John uczy się ars amandi od starszych kobiet, generalnie mimo funkcjonujących wówczas jeszcze podziałów na szkoły męskie i żeńskie, wszystkich cechuje dość swobodne podejście do kwestii seksualnych. Chłopiec wzorem polskiego Kamila Kuranta, czy też niezapomnianego Romana Boryczki z "Zaklętych rewirów", poznaje zasady funkcjonowania prawdziwego świata, formuje się drogą doświadczeń i podróży. A John Irving opowiada, opowiada, opowiada...
Ta tragikomiczna opowieść o obłaskawianiu świata jest także swoistą podpowiedzią definicji szczęścia. Skoro rodzeństwem głównego bohatera jest zdeklarowany gej i karlica, jasno widać, że cementuje ich bliskość, by nie rzec miłość, a nie narzucane normy kulturowe. Takich odkryć w zakamarkach "Hotelu New Hampshire" można znaleźć o wiele więcej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?