Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jeżewo. Wypadek autokaru z maturzystami. Wyrok sądu (zdjęcia)

Magdalena Kuźmiuk
Proces nie dał odpowiedzi, czy przyczyną katastrofy, w  której zginęło 13 osób, był atak padaczki kierowcy, czy brawura.
Proces nie dał odpowiedzi, czy przyczyną katastrofy, w której zginęło 13 osób, był atak padaczki kierowcy, czy brawura. Archiwum
Sąd odwoławczy uznał, że małżonkowie Z., choć wynajęli szkołom autokar, nie są winni katastrofie.

- Chciałbym, abyście państwo nie wyszli z tej sali rozpraw z przeświadczeniem, że proces - który w powszechnym obiegu funkcjonował jako sprawa Jeżewa - wraca do ponownego rozpoznania. Tak nie jest - powiedział na początku uzasadnienia sędzia Dariusz Gąsowski.

Rozprawa apelacyjna właścicieli agencji turystycznej, którzy wynajęli autokar na tragiczną pielgrzymkę, przyciągnęła do sądu tłum dziennikarzy. Byli też rodzice maturzystów, którzy 30 września 2005 roku zginęli w pobliżu Jeżewa. Przez te wszystkie lata zależało im tylko na jednym: chcieli poznać prawdę, dlaczego ich dzieci zginęły.

Dziś to już jest pewne: prokuratura nie miała racji, oskarżając Janinę i Romualda Z. o zatrudnianie ciężko chorych kierowców (jeden miał padaczkę, drugi cukrzycę ) i w ten sposób sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy drogowej. Uniewinniający ich od tego zarzutu wyrok jest już prawomocny. Do ponownego rozpoznania sąd cofnął zarzuty dotyczące nieprawidłowości w dokumentach firmy oskarżonych.

30 września minie dokładnie 10 lat od największej tragedii na podlaskich drogach

- Nie może być mowy o tym, że dopuszczenie do pracy chorych kierowców pozostaje w związku przyczynowym ze skutkiem w postaci bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym, jeśli samo prowadzenie pojazdu przez taką osobę nie będzie powodowało takiego zagrożenia - podkreślił w uzasadnieniu wyroku sędzia Dariusz Gąsowski.

I dodał, że myliła się prokuratura, która podnosiła w apelacji, że każdy wyjazd w trasę tych kierowców wiązał się ze sprowadzeniem bezpośredniego zagrożenia. Choć sąd przyznał, że prowadzenie autokaru przez epileptyka Zbigniewa A. i cukrzyka Wiesława S. wiązało się z niebezpieczeństwem w ruchu, jednak skala zagrożenia - do momentu wystąpienia objawów chorób - utrzymywała się na poziomie zagrożenia potencjalnego. A nie konkretnego.

- Chcieliśmy wyjaśnić prawdę, by zostały z niej wyciągnięte wnioski po to, by w przyszłości inni rodzice nie musieli opłakiwać i tak tęsknić za swoimi dziećmi, jak my - powiedziała jedna z matek.

Proces nie dał odpowiedzi, czy przyczyną katastrofy, w której zginęło 13 osób, był atak padaczki kierowcy, czy brawura. Zbigniew A. zjechał na przeciwny pas. Autokar z białostockimi maturzystami zderzył się czołowo z ciężarową lawetą. Spłonął błyskawicznie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny