Rafał Gaweł za kraty nie trafił, a jeszcze przed ostatecznym wyrokiem wszczęto przeciwko niemu inne śledztwo, również związane z oszustwami i utrudnianiem zaspokojenia wierzytelności. Prokuratura Okręgowa w Białymstoku zamierzała mu przedstawić uzupełnione zarzuty. Podejrzany przestał stawiać się jednak na dozór policji. Wysłano za nim list gończy.
Tymczasem Rafał Gaweł (zgadza się na podanie danych) od paru miesięcy przebywa z rodziną w Norwegi. Specjalnie nawet tego nie krył, o czym świadczą komunikaty w mediach społecznościowych. Twierdzi, że natychmiast po przyjeździe zgłosił swoje miejsce pobytu, a informacja została wpisana do międzynarodowej bazy danych - jest znana sądowi i prokuraturze.
- Twierdzenie, że się ukrywam, to absurd
- mówił nam jeszcze w kwietniu w rozmowie telefonicznej.
Czytaj też: Rafał Gaweł prawomocnie skazany. Dyrektor Teatru TrzyRzecze usłyszał wyrok: dwa lata więzienia
Rafał Gaweł twierdził wówczas, że wyjechał z Polski, bo czuł się tu zagrożony i prześladowany przez polskie organy ścigania. Od początku twierdził, że zarzuty to zemsta białostockich prokuratorów za skompromitowanie ich i ujawnienie powiązań ze skrajną prawicą.
Faktycznie, to on - jako szef Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich Ksenofobicznych - nagłośnił szereg umorzonych spraw dotyczących propagowania symboli faszystowskich i kuriozalne uzasadnienie jednego z prokuratorów, który uznał, że swastyka to symbol szczęścia. Ale sądu nie przekonał.
- Jedyny błąd prokuratury to to, że akt oskarżenia zawiera... zbył mało zarzutów
– skwitował te insynuacje sędzia skazujący Rafała Gawła.
- Wobec podejrzanego zastosowano między innymi środek zapobiegawczy w postaci zakazu opuszczania kraju. Sam fakt, że wyjechał za granicę, musi być traktowany jako próba ukrycia się - wyjaśnia dziś Łukasz Janyst, rzecznik białostockiej okręgówki. - Dlatego złożyliśmy wniosek o ekstradycję do Polski.
Zgodnie z procedurą, wniosek został skierowany za pośrednictwem Ministerstwa Sprawiedliwości. Resort przekazał go swojemu odpowiednikowi w Królestwie Norwegii. Odpowiedzi jeszcze nie ma.
W innym wypadku wystarczyłby Europejski Nakaz Aresztowania. Norwegia nie jest jednak członkiem UE, co komplikuje sytuację.
- W takim przypadku istnieje możliwość wystąpienia z wnioskiem o ekstradycję danej osoby do władz norweskich w celu wykonania kary w oparciu o postanowienia Europejskiej Konwencji o ekstradycji z 13 grudnia 1959 r. - wyjaśnia nam Ministerstwo Sprawiedliwości.
Może go złożyć również sąd skazujący Gawła w pierwszej instancji, czyli Sąd Okręgowy w Białymstoku.
- Taki wniosek sądu dotyczący wskazanej osoby nie wpłynął dotąd do Ministerstwa - uzupełnia MS.
Tymczasem w mediach pojawiły się sensacyjne informacje, które mogą świadczyć o tym, że 46-latek orzeczonej kary nie odsiedzi w ogóle. Portal "Do Rzeczy" twierdzi, że Gaweł uzyskał norweskie obywatelstwo, co oznacza, że Królestwo nie zechce wydać go polskim władzom. Próbowaliśmy potwierdzić to u źródła. Telefon Rafała Gawła jednak milczy. Na naszą wiadomość za pośrednictwem komunikatora internetowego też nie odpowiedział.
Udzielenia informacji odmówił nam niestety wydział konsularny Ambasady Królestwa Norwegii w Warszawie, a także MSWiA.
- Wyjaśniamy, że informacje dotyczące obywatelstwa mogą być udostępniane wyłącznie podmiotom określonym w przepisie art. 62 ust. 2 ustawy o obywatelstwie polskim, czyli m.in. policji, sądom i prokuraturze - czytamy w odpowiedzi Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji.
Białostocka prokuratura okręgowa też nic o norweskim obywatelstwie Rafała Gawła nie wie.
Czytaj także: Rafał Gaweł z Teatru TrzyRzecze usłyszał kolejne zarzuty. Podejrzany: to zemsta prokuratury
Co ciekawe, sam skazany nie wspominał, że ubiega się o obywatelstwo innego kraju. Nie ukrywał jednak, że w Norwegii ubiega się o azyl polityczny.
- Uważam, że to wzorcowy kraj pod względem przestrzegania praw człowieka, dlatego poprosiłem władze Norwegii o ochronę i pomoc - tłumaczył.
Przypomnijmy. Rafał Gaweł był oskarżony o oszustwa i wyłudzenia na kilkaset tysięcy złotych. Pokrzywdzonymi byli właściciele firm, z którymi Gaweł robił interesy, jak również bank (220 tys. zł) czy Fundacja im. Stefana Batorego (ponad 100 tys. zł), z której wyłudził dotację na projekt walki z dyskryminacją.
Paweł Szrot ostro o "Zielonej Granicy"."To porównanie jest uprawnione"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?